wtorek, 30 grudnia 2014

ROZDZIAŁ 29


Dziś powiem Wam jedno...
PRZEPRASZAM!

Znowu zawiodłam. Pisałam Wam ostatnio, że dzieją się u mnie dziwne rzeczy... Ale ile jeszcze mogę się nimi usprawiedliwiać? Wiele z Was straciłam przez te fanaberie.... Przez traktowanie Was po macoszemu, a jesteście... Najlepszym, a przynajmniej jednym z, co od dłuższego czasu mnie spotyka.
Nie ma słów, by wyrazić to, jak się czuje, jak bardzo zawiodłam się na samej sobie....
Proszę, oto rozdział. Myślę, że.... Przełomowy. Dużo się dzieje, chociaż to niewspółmierne z jego długością....
Coraz bardziej zbliżamy się do końca, ale myślę, że przed nami jeszcze z dziesięć rozdziałów. Zobaczymy. A potem.... znów zobaczymy.
Tymczasem- wszystkim Wam życzę miłej lektury.
I pamiętajcie- jesteście najlepsze!


ROZDZIAŁ 29



Dla Hermiony było to coś niesłychanego. Ramię w ramię a za swoim szkolnym wrogiem, w dodatku mając  na ramionach jego własną pelerynę z herbem Slytherinu. Zdawała sobie sprawę, że wielu uczniów domu węża mogłoby poczuć się oburzonych tą obrazą majestatu- ktoś taki jak ONA nie miał przecież prawa... Mało tego, jeszcze do niedawna sam Draco byłby pierwszą osobą skłonną do takiego podejścia.
Dziwne, doprawdy.
- To...dobranoc, Draco- odezwała się cicho, stając na przeciwko niego, gdy już nie było możliwości towarzyszenia sobie pod pretekstem konieczności udawania się w tym samym kierunku.- Dziękuję za płaszcz.
- Drobiazg. Ale następnym razem się ubierz. I bez dyskusji! Takie małe szlamcie powinny się słuchać!
            Sama nie wiedziała dlaczego- zabrzmiało to... Słodko. Mimo obelgi, od której... Przecież nie byłby sobą, gdyby się od niej powstrzymał.
Gdyby się ciepło uśmiechnął, pomachał i stwierdził, że rozmawiało się całkiem w porządku.
Gdyby na upartego, do znudzenia nie wypominał jej pochodzenia. O każdej porze dnia i nocy, dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
Westchnęła,
- Kolorowych koszmarów, Granger. Trzymaj się...względnie dobrze- dobiegł ją głos Draco.
A Ślizgon poczuł ucisk w żołądku, ale było to.... dość miłe uczucie.
Kiedy patrzył na te zarumienione od mrozu policzki... Wyglądała tak uroczo, że... To było aż niewiarygodne. Przecież  tak bardzo, bardzo go irytowała! Pochodziła z rodziny mugoli, była przemądrzała, zawsze WSZYSTKO musiała zrobić najlepiej- nawet jego matka musiała to przyznawać. Jedyna osoba, która wiedziała, co czuje, jak ciężko mu być sobą w takiej sytuacji... Która z autopsji znała ten lęk, w niemym porozumieniu dzieliła z nim wszystkie smutki i żale...
A tymczasem Hermiona....  Ona zdawała się WIEDZIEĆ. ROZUMIEĆ. Mimo że przecież tą dziewczynę kochali wszyscy. Pomijając fakt, w jaki zdobyła popularność... Każdy chciał się z nią zadawać. Gdy szła korytarzem każdy się z nią witał- a ona, grzeczna i kulturalna jak zwykle, starała się być dla wszystkich taka milutka i słodziutka.... A mimo wszystko w jej oczach widział...smutek. Nie jakąś ogromną, bezdenną rozpacz, ale wyraźny.. brak. Brak czegoś małego, chociaż wcale istotnego. Starą tęsknotę, z którą dawno już chyba pogodziła się. Nauczyła żyć w takim, a nie innym środowisku. Sytuacji. A teraz...teraz czuł, że ona rozumiała. Wiedziała. Bez zaproszenia weszła w jego prywatny świat lęków i złudnych nadziei. Mimo że przecież nic takiego się nie stało. Mimo że przecież zamienili raptem parę zdań. I jeszcze.....

"Daj się poznać"- powtarzała w głowie Hermiona, wracając do Wieży Gryffindoru.
Niemożliwe. Wręcz niewiarygodne, by ktoś taki jak Draco Malfoy naprawdę chciał poznać JĄ. Szlamę Hermione Granger. Ale z drugiej strony...
Te kilka słów wypowiedział tak szczerze, że pewnie on sam był tą szczerością zaskoczony. To było takie...Dobre. Takie prawdziwe!
Dziwne doprawdy, do czego to doszło, by słowa wypowiedziane przez kogoś takiego jak Draco Malfoy podziałały na nią w ten sposób....Dotąd nawet nie dopuszczała do możliwości faktu, że ten denerwujący Ślizgon może w ogóle interesować się czymkolwiek, co dotyczy jej. A prawda była taka, że...
Niewiedziała. Sytuacja była dla niej tak absurdalna, że nie miała już pojęcia, co jest naprawdę, co sobie wmawia, a co jest tylko jej złudą. Nie mylić z marzeniami. To zupełnie inna kwestia.

******

- Coś ci leży na wątrobie, czyż nie?! -bardziej oświadczyła niż spytała Ginny, gdy następnego wieczora siedziały w Pokoju Wspólnym.
Pora była już późna, zarówno Harry i Ronald, jak i Violetka dawno położyli się spać. W salonie zostało tylko kilkoro drugoroczniaków i prawie cały siódmy rok- obładowany w zapas opasłych tomów właśnie planował zrealizować swój ambitny plan rozpoczęcia przygotowań do owutemów. Im szybciej, tym lepiej. To zaś, czy ktokolwiek z mało roztropnych z racji swego wieku siedemnastolatków, zdoła NAPRAWDĘ wziąć sobie do serca mądrą radę, jakoby im wcześniej naukę rozpoczną, tym łatwiej będzie potem- pozostawało kwestią sporną.
            Hermiona zamrugała szybko i spojrzała na przyjaciółkę uważnie. Wygoniła z głowy obraz Draco Malfoya i skupiła się na drugim problemie, który nie dawał jej spokoju.
Violetka. Ich cudowna przyjaciółka, która zawsze gotowa była ich wysłuchać, pocieszyć, wesprzeć. A ona...
Czuła się podle sama przed sobą, dopuszczając do świadomości podejrzenia odnośnie koleżanki. A co dopiero działoby się, gdyby te obawy wypowiedzieć na głos... Jednak z drugiej strony- czyż nie od tego byli przyjaciele? By wspierać się nawzajem, dzileić z nimi obawy i smutki...nawet względem siebie nawzajem? Koło się zamyka. Co za cholernie zła sytuacja!
Chociaż z drugiej strony... Przypomniała sobie rok trzeci. Profesor Lupin okazał się ogromnym wsparciem dla Harrego, więc czemużby nie... Przecież zaufani, dobzi nauczyciele od tego są.
A Hermiona wiedziała jedno- nie da rady dalej tłumić w sobie owego podejrzenia.  To po prostu fizycznie przekraczało jej możliwości.
- Nie, Ginny- odezwała się, wstając energicznie z fotela. - Idź spać. A ja muszę pomówić z Ingrid. Teraz.

********

- Hermiono! Co za.... Niespodziewana wizyta! - profesor Couvert nie kryła zdziwienia, widząc gościa w drzwiach swojego gabinetu.
Dziewczyna natomiast dopiero teraz zdała sobie sprawę, że trochę niefortunną porę wybrała. Naprawdę było już późno i w jednej chwili zrobiło się jej bardzo głupio.  Na szczęście jednak Ingrid miała na sobie jeszcze dzienną szatę i najwyraźniej zajęta była swoimi sprawami. Mimo wszystko jednak dziewczyna poczuła się niepewnie. To była..... Dość nietypowa sytuacja. Nie było już jednak odwrotu.
- Pani profesor...- wydukała Hermiona, nerwowo odgarniając kosmyki włosów- Ja.... Przychodzę z pewną sprawą. Wątpliwością, która właściwie nie daje mi spokoju. I...
- Wątpliwością?- profesor Ingrid zmarszczyła brwi i wpuściła dziewczynę do środka. - Dołożę wszelkich starań by ci pomóc, ale.... Musisz mi powiedzieć dokładniej, o co chodzi. Proszę, usiądź!- wskazała Hermionie krzesło sama zaś zajęła fotel za biurkiem i utkwiła wzrok w swojej uczennicy.
Hermiona nabrała powietrza i odważyła się spojrzeć na rozmówczynię.
Rzeczywiście- z twarzy nauczycielki aż biło ciepłe zainteresowanie i skupienie- tak, jakby sprawa Hermiony była w tym momencie jedyną, która zaprząta jej umysł.
To dodało dziewczynie odwagi i już spokojniej, starając się mówić najjaśniej jak się dało, zaczęła pisywać całą sprawę od początku.

*****

Kiedy skończyła przez jedną, krótką chwilę w gabinecie zapanowała grobowa cisza- wydawała się być ona aż nienaturalna.
Potem natomiast profesor Couvert powoli skinęła głową.
- Profesor Malfoy donosiła mi o twojej idealnej pracy na temat Mutatioipsumów- oświadczyła. - Mniemam, że przyczyna tego nadzwyczajnego  zainteresowania z twojej strony leży w.... Jakby to ująć...- zamyśliła się przez moment- Zaistniałych okolicznościach. Chociaż z drugiej strony przyznam, że biorąc pod uwagę twoje całościowe wyniki w nauce bezbłędność i profesjonalizm w wypracowaniu nikogo nie powinien dziwić...
            Zarumieniła się, słysząc taką pochwałę w ustach opiekunki swojego domu. Nie było jednak czasu na dłuższe zastanawianie się nad tą sytuacją.
Ciepłe oczy Ingrid mrugnęły raz, a potem drugi. Źrenice rozszerzyły się.
- A więc....- zaczęła nauczycielka. - A więc dobrze... Doceniam twoje....Twój analityczny umysł. Mniemam też, że nie było ci łatwo tu przyjść i zwierzyć mi się z tych obaw... Zwłaszcza, że jak zauważyłam, zaprzyjaźniłaś się bliżej z panną Souley. Tym bardziej czuję się zaszczycona zaufaniem, którym mnie obdarzyłaś. Dziękuję ci za to.
            Hermiona spuściła głowę i wyjąkała coś niezrozumiale, jednak nie przerywała monologu.
- Powiedz mi jednak... Co dokładnie pozwala ci podejrzewać koleżankę o bycie.... Tą istotą? Powiedzmy sobie szczerze- to dość nietypowe oskarżenie. Charaktery ludzkie są przeróżne i nawet jeśli... Jeśli Violeta Souley jest osobą specyficzną, nie musi to oznaczać, że posiada inną naturę niż ludzką.
            Gryfonka skinęła. To prawda, teraz to wszystko  zaczęło jej się wydawać coraz bardziej irracjonalne. Przecież...
- Odniosłam takie przypuszczenie, bo jeszcze nigdy... Jeszcze nigdy tak się nie czułam- wyjąkała na swoje usprawiedliwienie. - Do tego.... Do tego kłótnia z moimi starymi przyjaciółmi... W prawdzie poszło nam o co innego, ale zwykle... Zwykle ze sobą rozmawialiśmy, a w tamtym przypadku po prostu...
- Tamten przypadek był specyficzny, czyż nie?- zagadnęła profesor.
- Cóż.... Tak, zgadza się- dziewczyna zaczęła się miotać. - Naprawdę, to chyba dość szalone przypuszczenie, ale.... Czuję się nieco inaczej. I... I wiem, że to okrutne, ale.... Ale od pewnego czasu naprawdę staram się znaleźć wszelkie przesłanki mwiące o tym, że jednak się mylę. i.... I chyba kiepsko mi to wychodzi. Ale z drugiej strony...
- Posłuchaj, Hermiono- wpadła jej w słowo Ingrid- Chciałabym byś pamiętała o kilku rzeczach. Po pierwsze- przyjaźń to magia. Myślę, że komu jak komu, ale tobie przypominać o tym nie trzeba. Warto uważać, bo bliskie osoby bardzo łtwo est zranić. Z drugiej strony- zniżyła niespodziewanie głos- Mutatioipsumy to potężne, czarnomagiczne kreatury. Coś o nich wiem, uwierz mi. Potrafią perfekcyjnie udawać i odgrywać role, a w tym co mówisz.... Cóż, jest parę rzeczy, które mnie niepokoją.
            Hermiona wstrzymała oddech. Z jednej strony czuła się niesamowicie, a z drugiej... Miała szczerą nadzieję, że nauczycielka definitywnie rozwieje jej wątpliwości. Tak było do tej pory, ale tym jednym zdaniem....Czy rzeczywiście mogło tkwić w tym ziarno prawdy? Czy Violetka naprawdę mogła... Nie, to było straszne!
- ... Musimy obserwować rozwój sytuacji. Nie podejmować pochopnych wniosków ani decyzji. I przede wszystkim...Mieć się na baczności. Rozumiesz?- dobiegł ją głos opiekunki.
Ochoczo pokiwała głową.
- W takim razie cieszę się, że ustaliłyśmy pewne rzeczy. I jestem rada z twojego zaangażowania i bystrego umysłu. Gratulacje... Zapowiada się, że czeka cię świetlana przyszłość- Ingrid Couvert podniosła się z miejsca, na co Hermiona natychmiast zrobiła to samo. - A teraz... Dobranoc, panno Granger. Już naprawdę jest bardzo późno...

******

- Nie podskakuj! - warknął ktoś grobowym głosem. - Mamy już dosyć twojej tyrani!
Zaintrygowana Hermiona przyspieszyła i przedarła się przez sporą grupkę uczniów, zebranych we wschodnim skrzydle na trzecim piętrze. W centrum zbiegowiska stał wściekły Draco Malfoy oraz kilkoro innych uczniów Slytherinu. Niewątpliwie- byli oni w środku bardzo nieprzyjemnej wymiany zdań, której przysłuchiwało się sporo gapiów.
Jedno spojrzenie na twarz Dracona Hermionie wystarczyło.
- Zamknij się, Nott! Daj mi święty spokój i  - warknął Malfoy, zakładając ręce na piersi.
- Bo co? Poprosisz tatusia by namówił Sami-Wiecie-Kogo i wspólnie rzucą na mnie Avadę!? Myślisz, że nikt nie wie? Tożto tajemnica poliszynela! Każdy doskonale zdaje sobie sprawę co z was za jedni!
            Twarz Dracona pobladła jeszcze bardziej niż zwykle. Chłopak za wszelką cenę starał się ukryć targające nim w tym momencie uczucia, ale... Ale Hermiona widziała nutę strachu w jego oczach, dozę niepewności w napiętych kościach policzkowych, wściekłość w spojrzeniu i gniew w całej postawie. A przede wszystkim obawę, którą swoją drogą Ślizgon doskonale maskował.
- Nawet się nie waż- wyszeptał. - Nie masz pojęcia jak bardzo się mylisz!
- Czyżby?!- zakpił Nott. - Nie będziesz wciskał nam kitu, Malfoy. Wszyscy doskonale wiemy, że...
- Niby co?!- odezwała się nagle Hermiona.
Oczy wszystkich utkwiły się w niej; dopiero po chwili zdała sobie sprawę, co zrobiła. Nie było jednak odwrotu- tym bardziej, że szczerze nienawidziła takich ludzi, którzy... Och!
- Kto tu jest żałosny- kontynuowała.- Masz jakieś prawdziwe oskarżenia., które możesz udowodnić, czy będziesz dalej rzucał ...
- Granger, nie wtrącaj się!!- przerwał Malfoy, jednak Gryfonka nie zwracała na niego uwagi.
- Dalej rzucał żałosnymi frazesami bez pokrycia, nie mając odwagi uderzyć bezpośrednio w rozmówcę, atakując więc jego rodzinę- uniosła głos, teraz już prawie krzyczała, a w jej oczach płonęły tak dobrze znane, niebezpieczne ogniki- Tak jakbyś nie miał za grosz rozsądku, by wiedzieć, że każdy pracuje na swój  własny rachunek?! Jesteś godnym pogardy gnojkiem, który nic nie wie...
- Zamknij się!- Theodore Nott, po pierwszym szoku postanowił zareagować. Jego twarz rozciął brzydki uśmiech; prychnął i zwrócił się do Dracona. - Tak nisko upadłeś, że potrzebujesz ochrony od CZEGOŚ TAKIEGO?!- wskazał na Hermionę.
Draco aż zmróżył powieki z wściekłości.
- Granger, spadaj stąd! Nie wtykaj nosa w nieswoje prawy- warknął.
- Tak! Tak właśnie, Granger. Nikt cię tu nie chce! Powinnaś nauczyć się nie odzywać przy lepszych i znać swoje miejsce, szlamo! - Nott pchnął lekko Hermionę i to przeciążyło szalę.
Draco Malfoy ryknął. Jakim prawem?!..... Jakim prawem ten śmieć obraża JEGO małą Hermionę?! Jakim prawem ją tknął, podniósł na nią rękę...?! JAK ON W OGÓLE ŚMIAŁ ZROBIĆ COŚ TAKIEGO?! 
Nim ktokolwiek- nawet on sam- zdołał się zorientować, z całej siły zdzielił Notta pięćścią w twarz. 
- Nawet się nie waż, bo następnym razem cię zabiję!- wysyczał wściekle, a potem spojrzał na Hermionę. Ona również była zaskoczona całą sytuacją.
- Granger?! Co to było?!- zapytał w końcu cicho, podchodząc do niej. - Po coś się odzywała, hmm?
Odwzajemniła spojrzenie, rumieniąc się lekko.
- Słuchaj... Nie lubię cię... - zaczęła.- Ale jeszcze bardziej nie lubię takich podłych kanalii, które zawsze muszą się wymądrzać, a nic tak naprawdę o życiu nie wiedzą.... Zupełnie tak samo, jak ty. Dlatego też tak często na ciebie się wściekam. Ale...
-  Granger? - przerwał nagle.
Hermiona poczuła się zbita z tropu.
- Tak?  - zapytała niepewnie.
- Przestań, dobra? Po prostu... Nic nie mów i...
- Draco?
Malfoy wywrócił oczami.
- Tak?
- Dziękuję- Gryfonka uśmiechnęła się lekko. - Za obronę i...- nabrała powietrza- Znielubią cię teraz, wiesz? Za bratanie się z...
- Przede wszystkim ja cię nie lubię!- wpadł jej w słowo. - Bardzo cię nie lubię. I jestem na ciebie wściekły, bo przez ciebie i przez to, że musiałem cię bronić stracę reputację. No i oczywiście wszystko mi cholernie jedno. Blaise jest w porządku, Crabbe i Goyle też raczej ujdą. Reszta to jeszcze więksi pozerzy niż ja. Mogą całować tyłek gumochłona. Za to ty.... Dowiedzą się, że ...
- Że jako ta dobra wstawiam się za ciemiężonymi. I tak mnie uwielbiają i przypuszczalnie będą jeszcze przez jakiś czas. Cena popularności- żartowała szeptem Gryfonka. - Daj spokój... Myślisz, że to ważne?
- Nie. Zupełnie nieważne- oświadczył arystokrata, najpewniej jak umiał. - Strasznie mnie denerwujesz, wiesz?
- Ty mnie bardziej!- zdołała tylko wtrącić.
- I jeszcze...Chodź tu!
- Co? Co ty... Przecież tu jestem! - zmieszała się.
- Powiedziałem- CHODŹ TU! Nie dociera?!- Draco przyciągnął ją do siebie i odgarnął jej z twarzy kosmyki włosów. - To było niezłe, Hermiono.
- Czy ty właśnie....
- Chyba tak. I wiesz co....- pochylił się i cmoknął ją w czoło. - Tak. Tak właśnie- to się stało.
Hermiona zarumieniła się, ale na jej twarzy rozkwitł śliczny uśmiech.
- Czy to znaczy, że.... Że już koniec tej czystej nienawiści? - spytała z nadzieją- Nielubimy się, ale dajemy spokój z nienawiścią?
- Chyba żartujesz?! - Draco udał oburzenie, tak, że Hermiona nie zdołała powstrzymać śmiechu. - CIEBIE?! Ciebie się nie da... nienienawidzić! Merlinie, jak to głupio brzmi!
- Bardzo...! - przyznała, tłumiąc chichot. - I...
 - Cicho! Zamknęłabyś się już! - uciął, udając surowość, ale w rzeczywistości żadne z nich jeszcze nigdy nie czuło się tak dobrze i tak bezpiecznie. To była piękna magia. Niepojęta i zupełnie niewyuczalna. Coś, co w jednej chwili rozlało się w sercach obojga, co wreszcie wyszło z cienia, nie pozwoliło się dalej tłumić i spychać, postanowiło zawalczyć i.... I przede wszystkim było dobre. Na tym całym brudnym i złym świecie tliła się ta maleńka iskierka, która teraz rozkwitła do rangi ogromnego żaru. Idealnie. I w tym momencie nie liczyło się nic innego.
Oczy Hermiony..... Dla Dracona w jednej chwili wszystko inne przestało się liczyć. Serce biło mu jak oszalałe, ale każda inna rzecz na tym parszywym łez padole nie miała znaczenia. Wszystko to, co odczuwał od dłuższego czasu zaczynało nabierać kształtów. Poszczególne elementy piekielnie trudnej układanki w mgnieniu oka znalazły swoje miejsce. Minuta, może godzina. Radość, smutek, łzy, śmiech. Och, jakie życie było piękne! Jak to dobrze, że nawet czasem wszystko się wali, bo teraz... Dla takich chwil.... Merlinie, jakaż ona była cudowna! Jakaż słodka, jakaż idealna, jakaż urocza, inteligentna, absolutnie doskonała! I jak wspaniale, że wreszcie mógł to przyznać przed samym sobą!
    Hermiona niepewnie oparła głowę na jego ramieniu. Powoli zaczynało do nich dochodzić, że są obserwowani, chociaż rozmawiali na tyle cicho, że istniała raczej niewielka szansa, iż inni ich słyszą.
- Cóż, jesteś całkiem w porządku, wiesz?- wyszeptała w jego koszulkę.
- Vice versa...Chodź!- pociągnął ją za rękę.
- Co....
- Cicho! Nic nie mów!
- Czyli...-  Hermiona niepewnie uniosła wzrok. - Czyli teraz tak już zawsze? Już zawsze będziesz...
- Tak- przerwał Draco. - Tak, Hermiono. Już zawsze BĘDĘ.
I trzymając się za ręce opuścili tłum oszołomionych uczniów i ruszyli w kierunku błoni.


23 komentarze:

  1. Awww! Słodkości!
    Ahh... Super!
    Czekam na nawy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejku to było, no brak mi słów! Nie mogę się doczekać nowego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie, ciekawie :) .
    Fajny pomysł, ciekawy styl :D.
    Pisz dalej, życzę weny! :)

    Panna T .
    http://youandme-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki cudowny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny tak długo wyczekiwany rozdział! Co prawda gdzieniegdzie zjadłaś litery ale to jakoś specjalnie nie przeszkadzało w czytaniu, bardzo fajnie rozwinęłaś wątek miłosny. Ciekawi mnie sprawa z Violetką, mam nadzieję, że nie będziesz nam kazała tak długo czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i życzę ogromu weny bo na pewno się przyda :)
    ~ Anna

    OdpowiedzUsuń
  6. O.Mój. Merlinie.
    No nareszcie DRAMIONE!!
    Rozdział jak zwykle idealny... subtelny i magiczny, no powalający ^^ I ten waleczny Draco... Ugh to po prostu sama słodycz :3 Naprawdę :3
    Masz magiczny dar pisania opisów uczuć, one po prostu zwalają z nóg :)
    Podziwiam cie że mimo wszystko wciąż piszesz, moja Hope... cóż chyba zmarła wewnątrz mnie. Nie wiem czy coś z niej będzie, ale twoje opowiadanie musi przetrwać wszystko bo sama będe cie nawiedzać żebyś pisała xD Więc błagam nie kończ tego jeszcze :c proooosze :c rozwiń wątki, dodaj nowe, zrób drugą część..... cokolwiek ale nie kończ:c
    Twoja na zawsze,
    S.J.

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaaaaaaaaaaaaaaaa..................... :):):):):):D:D:D:D:D:D
    tru laff ^^ i jeszcze to - "Jesteś całkiem w porządku, wiesz?" - wspaniałe!
    Mogę z niecierpliwością wyczekiwać na kolejny rozdział? ;)
    Merill

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Acha, i jeszcze drobiazg - we fragmencie o oczach Hermiony zamiast "każda inną rzecz" może by napisać "żadna inna"?

      Usuń
  8. Oj dzieje się dzieje ! Kochana jak tu cudownie piszesz. Używasz mocnych, pięknych słów. Masz bogate słownictwo. Bardzo podobały mi się początkowe przemyślenia Dracona i Hermiony, wtedy gdy się żegnali. Obydwoje zauważają, że coś się między nimi zmienia, to postrzeganie. Fajnie, że nie robisz z Malfoya jakiegoś słodziaka, który zapomina o uprzedzeniach. Chociaż to " szlamcia " czasami mnie wkurzona xD. Umiesz rozsmieszyc jednym slowem - lezy ci cos na wątrobie- wypowiedź bezpośredniej Ginny. Niezwykle ciekawi mnie sprawa z Violetką.
    Zapraszam do siebie na miniaturkę i rozdział we wtorek ;)
    Pozdrawiam


    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Soł, mała reklama - Mil, zapraszam na moje dramione ^^
    dramione-a-pure-hatred.blogspot.com
    I gdzie 30 rozdział ja się pytam xd

    OdpowiedzUsuń
  10. !!! Uwielbiam!!! xD czekam na następny :))
    Pozdrawiam Literka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    Zapraszam na pierwszy rozdział nowego opowiadania "Just Breathe".
    Życzę miłego czytania :)
    Pozdrawiam
    Never

    ostatnie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie uwierzysz co sie stało xD
    Hope wróciła do świata żywych :D I prawdopodobnie zmodyfikuję dwa ostatnie rozdziały, bo mi sie nie podobają xD
    Na razie jej reaktywację zaczęłam od szablonu, co jest moim życiowym sukcesem chyba xD Jakby coś to zaglądaj XD
    I kiedy 30 noo xD
    Można prosić o jakiś twój prywatny namiar or something? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne! mildredred.camel@gmail.com - pisz !!!!

      a odnośnie Hope...brawo!!!!!!!! strasznie, mega się cieszę:D

      Usuń
  13. Rzygać mi się chce na widok tych wszystkich wielokropków i "Violetki". Draco zachowuje się jak jakaś dziewczyna z podstawówki. Żałuję, że to przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaale czaaad!!!
    Dziękuję za taki cudowny rozdział i ogólnie za wszystko ;))
    Pozdrawiam!

    dramione-nowa-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow cudowny rozdział;)
    Genialne ukazanie.
    Życzę mnóstwo weny do dalszego tworzenia tych cudów.;)
    Pozdrawiam Lumamciabubu

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na 2 rozdział mojego opowiadania "Just Breathe" :3
    Życzę miłego czytania :>
    Pozdrawiam
    Never

    ostatnie-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepraszam za spam! :(
    Zapraszamy do Katalogu Granger, zbierającego opowiadania, w których jednym z głównych bohaterów jest Hermiona Granger, u boku innych osób. Poza opowiadaniami z Granger w roli głównej, znajdziecie tu również wiele ciekawych konkursów, dyskusji i pomysłów, które mamy nadzieję wdrożyć najszybciej jak to tylko możliwe. Stwórzmy razem prawdziwe stowarzyszenie, rozwijajmy swoje pasje i poznawajmy nowych ludzi!

    katalog-granger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Mil, ja cię ostrzegam - ludzie szykują pochodnie :D Gdzie ten rozdział nooo

    OdpowiedzUsuń
  19. Cuudne, ale jam chcem wiecej. Zapraszam na mój http://i-am-lost-give-me-your-warm.blogspot.com
    pozdrawiam :-*

    OdpowiedzUsuń
  20. Hej! U siebie mam pewne orędzie powyborcze do czytelników ;)
    ostatnie-dramione.blogspot.com

    ps. Wracaj! :>

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rodział! Jak ja uwielbiam kiedy Draco w słodki, a zarazem ironiczny sposób rozmawia z Hermioną. To takie urocze <3 Stanął w jej obronie, ale mimo to niezbyt się przejął swoją reputacją (trochę ponarzekał, ale to Malfoy, musi to zrobić). Miona w wydaniu spokojnej i wdzięcznej też mi się podoba (nie krzyczy co chwile na niego, za to duży plus) i też bardzo polubiłam Twoją Ginny, jest dociekliwa i bardzo zabawna, przez co jest idealnym materiałem na przyjaciółkę. W skrócie mówiąc SUPER! Czekam na następny, możesz mnie poinformować u mnie na blogu, kiedy się pojawi?

    Pozdrawiam! :> Pewnie mnie nie pamiętasz, ale kiedyś czytałaś mój blog, który przerwałam, ale postanowiłam wrócić do pisania, dlatego też bardzo serdecznie zapraszam! Oto link: http://dramionedwaswiatystalysiejednoscia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń