sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 8

WITAJCIE1


Witam Was wszystkich poświątecznie.
Nie pękłyście z przejedzenia? Mikołaj/Gwiazdka/Dzieciątko sprawił jakąś wymarzoną niespodziankę?
Obejrzałyście Kevina?
Ja jutro wyjeżdżam za granicę i nie  będzie mnie aż do przyszłego roku (konkretnie 3 stycznia:D), więc przybywam z nowym rozdziałem i szczerymi życzeniami wspaniałego, nowego roku.
Enjoy it!

ROZDZIAŁ 8

"Jak się złościsz to jesteś nawet urocza"
Co za bezczelność! Jak on śmiał?!
Potraktował ją jak małą, słodką istotę, jak jakieś rozbrajające dziecko, na którego wszelkie próby wyrażenia sprzeciwu reaguje się litościwym pobłażeniem.
To... To przekraczało wszelkie granice!
Już miała wyrazić kilka kąśliwych uwag, co sądzi na ten temat.
I wtedy zdarzyło się kilka rzeczy na raz.
Niebieskie światło błysnęło centralnie przed nimi, a w następnej chwili Hermiona zdała sobie sprawę, że znajduje się w objęciach Dracona.
Młody arystokrata jedną ręką przyciskał ją do siebie, odsuwając od źródła zamieszania i zasłaniając ją sobą, a w drugiej ściskał różdżkę, wycelowaną prosto przed siebie.
- Kto tu jest?! - warknął. - Pokarz się!
Dziewczyna czym prędzej wyciągnęła z torebki swoją i dołączyła do Ślizgona.
- Petryficus Totalus!
- Protego!
W ostatniej chwili tarcza wyczarowana przez Gryfonkę odbiła szmaragdowy promień zaklęcia petryfikującego, które poszybowało z powrotem ku swemu sprawcy.
- Drętwota!- rozległo się z drugiej strony, niemalże w tym samym czasie. Hermiona zwróciła różdżkę ku nowemu zagrożeniu i również tym razem się udało.
- Niezły refleks, Granger- mruknął, przyciskając ją mocniej do siebie. - Pokazać się, tchórze! - krzyknął, tym razem głośniej.
Cisza.
- Lumos! - mruknął Ślizgon, czując się coraz bardziej zdenerwowany.
Dopiero gdy końcówka jego różdżki rozbłysła białym światłm, ich spojrzenia spotkały się i czym prędzej rozluźnił uścisk.
- To był odruch- mruknął, starając się nie pokazać swego zażenowania.
Doprawdy, dlaczego coś takiego musiało przydarzyć się mu akurat w towarzystwie tej małej szlamy?!  Żeby tak się przed nią skompromitować!
Zupełnie nie dbał o to, co robił- zadziałał instynktownie. Coś się działo, więc zareagował, ale dlaczego tak?
Szybko oderwał się od tych irytujących myśli i skierował różdżkę na agresorów.
Chwila grozy, gdy jego mózg rozpoznał znajome twarze i kolejny bezsensowny odruch.
Długo ganił się za tę głupotę, za tą wystawioną bezsensownie rękę w celu odgrodzenia Hermiony od tych psychopatów.
- Co wy tu robicie? - warknął.
- Draconie! To ty- zaśmiał się Dołohow z udawanym zaskoczeniem. - Nie wiedzieliśmy, że...
- Co tu robicie?! - powtórzył głośniej, czując narastającą wściekłość.
- Spokojnie, Draconie! Trochę kultury! Przyszliśmy do twojego ojca- włączył się Nott, podchodząc do towarzysza. - A ty, jak widzę obracasz się w...specyficznym towarzystwie...
Hermiona mimowolnie zadrżała.
- Nic wam do tego- Dracon wzruszył ramionami.
- Nie pozwalaj sobie na za dużo! To, że Lucjusz jest twoim ojcem nie uprawnia cię...
- Zaatakowaliście mnie w środku nocy! Wybaczcie, że czuję się nieco zdenerwowany! - wybuchnął arystokrata.
- Nie wiedzieliśmy, że...
- Mamy dość oleju  w głowie, by zdawać sobie sprawę, że doskonale wiedzieliście- przerwała nagle ostro Hermiona.
- Zamknij się, szlamo! Nie masz praw zabierać głosu! - fuknął na nią Malfoy
Z trudem powstrzymał się od rzucenia na tę irytującą istotę jakiegoś wyjątkowo wrednego uroku.
Doprawdy, dlaczego akurat teraz musiała być tak bezczelna i nierozsądna?!
- Nareszcie mówisz prawidłowo- zaśmiał się Nott.
- Zawsze mówię. - odparł cierpko. - Podobno mieliście załatwić coś z moim ojcem. Wiecie, gdzie go szukać.
- A ty? Zostajesz z TYM- Dołohow spojrzał z obrzydzeniem na Hermionę. Oczy pozostałych dwuch mężczyzn powędrowały za jego wzrokiem.
W końcu arystokrata uśmiechnął się wrednie i od niechcenia szturchnął ją w bok.
- Ja muszę jeszcze załatwić z tą szlamą pewną sprawę.
Gdyby nie fakt, że Hermiona wciąż miała w pamięci surrealistyczną sytuację sprzed zledwie kilku minut, nie wątpiłaby, że cała zabawa się dopiero zaczyna.

*********


Szli koło siebie w kompletnym milczeniu przez pierwszych kilka minut.
- Oni mogli doskonale wiedzieć, że to ty- odezwała się w końcu Hermiona.
Draco spojrzał na nią wściekle.
- Co nie znaczy, że musiałaś bezczelnie ich informować o swoim odkryciu, idiotko - mruknął wściekły.
Spuściła głowę.
- Ja tylko...
- Nie interesuje mnie to - przerwał jej. - Nie interesuje mnie co myślałaś albo co sobie wyobrażałaś!
Dziewczyna poczuła irytację.
- Słuchaj, to, że psychiczni kolesie twojego tatusia zaatakowali nas w środku nocy nie upoważnia cię do...
- Zamknij się wreszcie, tępa szlamo! - huknął w końcu Draco. - NIC na ten temat nie mów! Boże, jaka ty jesteś głupia!
"I śliczna"- dodała jego podświadomość.
Nadal pozostawało dla niego zagadką co też Gryfonka robiła tak późno nocy ubrana w wieczorowe ubranie, przemierzając samotnie dzielnicę. Czyżby była na spotkaniu? Z drugiej strony, jak przekonał się w zeszłym tygodniu, miała kilku mugolskich przyjaciół. Może więc wybrała się gdzieś z nimi? Ale żeby tak ubierać się na zwykłe spotkanie towarzyskie?
Cholera, czemu go to tak ciekawi!? Czemu poświęca jakąkolwiek część swojej cennej uwagi temu, co robi ta mała szlama?! Przecież była nikim ważnym!
- Boisz się o swoich rodziców? - dobiegło go jej ciche pytanie.
Prychnął. Nikt ważny, a w dodatku naiwna.
- Co też ci przyszło do głowy? Moi starzy są dziesięć razy lepszymi czarodziejami niż ci debile.
- Myślałam, że może chciałbyś wrócić do domu, skoro macie gości- spróbowała nieco inaczej.
Nie mogła przecież pozwolić, żeby ten nadęty, zadufany w sobie bufon zobaczył jej rezydencję.To byłoby... No, w każdym razie nie wyobrażała sobie takiego obrotu sytuacji.
Draco Malfoy zaś spojrzał na nią tak, jak ludzie zwykle patrzyli na Lunę Lovegood.
Czy ona naprawdę była tak głupia, że myślała, iż pozwoli jej włóczyć się samotnie po nocy, w takim stroju, przy założeniu, że w pobliżu buszują Śmierciożercy? A jak inni również postanowili złożyć ojcu wizytę?
- Chyba śnisz, że się zgodzę- warknął w końcu. - Nie masz tu nic do gadania.
- Ale dlaczego?
- Bo ja tak powiedziałem! - ponownie poczuł narastającą irytację.
Hermiona spojrzała na niego z niewyraźnym wyrazem twarzy.
- Draco...ty się o mnie troszczysz- wyszeptała z przebiegłym uśmiechem.
- Nie wyobrażaj sobie za dużo, szlamo. Daleko jest ten twój mugolski domek?
- Eeee...nie. Naprawdę, niedaleko. Nic mi nie będzie.
- Zamknij się,  idziemy.
- Ale...
- SKOŃCZ JUŻ GADAĆ!
Hermiona przygryzła dolną wargę. Skoro tak się przedstawiała sytuacja, musiała załatwić sprawę inaczej.

********
- To tutaj- zatrzymała się, pół kilometra od rezydencji.
Draco rozejrzał się dookoła.
Alejka identycznych, parterowych domków w równych odstępach. Schludne trawniki, niektóre posesje okalały żywopłoty. Typowe, londyńskie osiedle na peryferiach.
- Teraz przynajmniej mam pewność, że dotarłaś w jednym, szlamowatym kawałku- mruknął.
Hermiona spojrzała na niego dziwni.
- Dziękuję- wyszeptała. - Za ten odruch...
- Odruch- powtórzył tępo, tracąc na chwilę wątek. Nie na długo. - Tak, to był odruch. W przeciwnym razie użyłbym cię za tarczę. Masz szczęście, że ci kretyni mnie zaskoczyli i nie miałem czasu racjonalnie pomyśleć.
- Jak zwykle jesteś milutki.
- Cały ja. Czuj się zaszczycona!
Hermiona prychnęła i już odwracała się, by odejść, aż doszedł ją poirytowany głos Malfoya.
- Dobrze ci radzę, Granger. Uważaj na siebie.
Zdawało się, że chciał jeszcze coś powiedzieć. Jednak gdy ponownie na niego spojrzała, wzruszył tylko ramionami i odszedł.

**********

"Wiedziałem, że mnie oszukała"- pomyślał wściekły, obserwując dziewczynę zza rogu.
Zastanawiał się, co też skłoniło uczciwą Hermionę Granger do oszukania go w tak błahej sprawie.
Przez chwilę chciał za nią iść, ale zrezygnował.
Skoro nie chciała, nie będzie się narzucał.
Z drugiej strony, wciąż było niebezpiecznie.
Niech to szlag. Od początku wakacji były z nią same kłopoty!
Zrobił kilka kroków przed siebie.
Zarys drobnej postaci majaczył parę metrów przed nim. Doskonale, jeśli tylko uda mu się zachować ten dystans, szlama nawet nie zorientuje się, że ją śledził.
Doprawdy, gdzie ona lazła? Skąd te dziecinne kłamstwa? Nie mogła po prostu iść prosto do swojego domu? Byłoby o wiele, o wiele prościej.
Tymczasem Hermiona ponownie skręciła za róg.
Oczom Dracona ukazał się zarys niskiego wzgórza. Zaledwie pięćdziesiąt metrów dalej majaczyło ogrodzenie.
Nagle w ogrodzie rozbłysło światło, a Dracona zatkało.
Przed nim znajdowała się pałac, a jego ogrody stanowiły istne dzieło sztuki, a oświetlenie dopełniało widoku.
Wielka piaskowo-brązowa rezydencja mieniła się w pomarańczowych światłach ogrodu eleganckimi, kamiennymi wstawkami. Wody  krystalicznie czystego stawu doskonale odbijały każde półokrągłe i prostokątne okno, każdą kopułę wieńczącą wieżę, czy spadzisty dach nad skrzydłami budynku, jeszcze bardziej wydobywając z tej architektonicznej perełki całą majestatyczność i niezwykłą klasę, z którą została wzniesiona.
Ogród... Dracon nigdy nie widział tylu pięknych roślin, takiego smaku i wyrazu dobrego gustu w urządzeniu zielonego raju, tak absolutnie idealnego przykładu wzajemnej harmonii.
Nie, to było niemożliwe. Był przekonany, że jego własna rezydencja zachwyca wszystkich swoją elegancją, ale to...to było coś, godnego królowych lub cesarzy.
Widać świat śmietanki towarzyskiej był o wiele bardziej rozbudowany, niż przypuszczał, także wzwyż. Widać istniały obszary, które niedostępne były nawet im, Malfoyom.
Zaraz, zaraz- powoli! Przecież to szlama. Rezydencja należy do mugoli. To by znaczyło, że...
Wrzasnął. Wszystkie jego rozmyślania przerwało nagłe uczucie niepewnego gruntu. Zaraz potem runął jak długi na samym środku drogi, przeklinając wystającą gałąź, która wprawiło go w ten stan braku równowagi.
Hermiona drgnęła i obróciła się, zaalarmowana głuchym odgłosem upadku.
Na widok Dracona oczy rozszerzyły jej się z przerażenia. Zaraz potem uroczo zmarszczyła brwi i przybrała wyraźnie poirytowany wyraz twarzy.
- Co ty tu do cholery robisz?! - warknęła w końcu.

****************

- Nie mieliście prawa! Nie mieliście żadnego prawa, by zatakować mojego syna! - cedził wściekły Lucjusz, podtykając różdżkę pod samo gardło Dołohwa.
- Ty nie wiesz...Ty nie wiesz z kim on rozmawiał! Z tą szlamą Pottera! - bronił Nott.
Lucjusz zaklął w duchu. Doprawdy, co Dracon sobie wyovbrażał? W środku nocy, w takim plugawym towarzystwie! Narcyza bez wątpienia rozpuściła chłopaka.
Jedno spojrzenie w kierunku równie wściekłej żony sprawiło jednak, że nie potrafił się na nią gniewać.
Przekierował różdżkę na Notta.
- Mógłby rozmawiać z samym diabłem. To nie wasza sprawa! - wycedził z jeszcze większą dawką jadu.
Była to ostatnia rzecz, jaką ustalili na ten temat. Nieme porozumienie zakładało zachowanie milczenia w owej sprawie i przejście do rzeczy, która to skierowała dwóch Śmierciożerców do Malfoy Mannor.
A gdy opuścili oni willę Lucjusz i Narcyza spojrzeli na siebie bezradnie. Oboje wiedzieli, że podjęcie pewnych kroków jest nieuniknione.

7 komentarzy:

  1. Super :) Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, super! Bardzo podobała mi się ta cała akcja.
    I to stwierdzenie Hermiony "Draco...ty się o mnie troszczysz". Myślałam, że padnę normalnie.
    Dlaczego on ją ciągle wyzywa od szlam no? To chamskie i wredne i no... za takie coś tylko wykastrować.
    Jejku mam nadzieję, że długo nie będę musiała czekać na następną notkę.
    Pozdrawiam i życzę udanego Sylwestra,
    Dark Lilaine

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wierze. Radykalne kroki? Serio? Szczerze boję się co to może być. Oby nie zakazali mu się spotykać z Hermioną, bo to by było katastrofą.
      A Malfoy to dupek. Po co on za nią poszedł no? Po co? Eh... no nic. Jestem ciekawa co się stanie potem. Oj i to bardzo ciekawa.
      Dark Liliane

      Usuń
  3. Haha- zobaczysz:)
    Jak to po co poszedł.... Przecież bał się, że zaatakują ją ci źli. Tak romantycznie, no. Tylko mu tego nie mów, bo się wyprze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Eeej! Ja chce więcej! Boże to takie urocze że ją śledził haha zobaczył jej dom i takie :O hahaha kocham :D
    I żeby Lucjusz z Narcyzą zrobili takie przesłuchanie czemu on rozmawiał z Hermioną a on opowie im o troche o niej i jej domku *.*
    zaczarowana tym rozdziałem - Panna Malfoy
    dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. WoW *o* Boski rozdział, szkoda że taki krótki :c Ale no po prostu genialny ^^ Życzę udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku :** No i zapraszam na 13 rozdział o Hope ;D http://hope-florence-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam wrażenie, że Draco to niewyrośnięty, egoistyczny, mazgający się ( tu może zaprzestane wyliczania) bachor xD
    Nieźle mu musiała szczęka opaść na widok domu Mionki.
    Ciekawe jakie środki ma zamiar zastosować Lucjusz. Zabroni mu się spotykać z Granger?

    OdpowiedzUsuń