sobota, 4 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 9



Hej, hej!
Jak tam Sylwester? Mój.... Cokolwiek specyficznie, więcej nie zdradzę:)
Wróciłam do naszego PIĘKNEGO kraju z rozdziałem:)
Dedykuję go tym razem La_Tua_Cantante :)
Enjoy it!
PS: Nie martwcie się proszę brakiem bohaterów, w przyszłym rozdziale powrót do szkoły.
PPS: Tam, na wygnaniu przyszło mi do głowy kilka pomysłów, mam już projekt końca opowiadania... Ale to za długi, długi czas!

ROZDZIAŁ 9

- Co to....co to ma być?- wychrypiał Dracon, podnosząc się z ziemii.
- Słucham?!- Hermiona złapała się pod boki.- To ty mnie śledziłeś!
- Okłamałaś mnie! -oponował Dracon.- W co ty pogrywasz?! Oni nienawidzą szlam! Rzuciliby Cruciatusa na ciebie dla czystej przyjemności!  Myślałem, że masz chociaż trochę...
- Przestań! - wrzasnęła Hermiona. -Co ty sobie wyobrażasz? Jak śmiesz...
- Czemu mnie okłamałaś? Co to ma być?! Niewiarygodne! Niewiarygodne żebyś TY, taka szlama....
Hermiona zamknęła oczy. Nie miała zbyt dużego poczucia własnej wartości. Zawsze, obojętnie czy to w mugolskim towarzystwie, czy w czarodziejskim była tą gorszą 
(przypis autorki: ten pomysł przyszedł m dokładnie w noc sylwestrową i jest kluczowy do dalszego ciągu. Może i pamiętacie opis imprezy hotelu Plaza, który to dawał nieco inne przesłanki. Zmieniłam go nieco i mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego drobnego fixu). 
Mniej zabawną, mniej atrakcyjną, mniej wygadaną, mniej potrzebną, brzydszą. Wiedziała, że to prawda. Nie było to miłe, ale cóż robić? Teraz jednak Dracon mimowolnie poruszył w niej tą malutką igiełkę smutku. Wiedziała, że nie może spodziewać się po nim niczego innego, pomijając fakt, że w tym konkretnym przypadku  o dziwo ślizgon wcale nie chciał zapewne wytknąć jej beznadziejności.
- Idź stąd, Malfoy- powiedziała w końcu wolno- Nim rzucę na ciebie Obliviate.
Prychnął.
- Już to widzę, jak szlama Wiem-To-Wszystko łamie regulamin i godzi się na wyrzucenie ze szkoły!
- W tym przypadku poważnie to rozważam.
Zdziwił się, i to mocno. Coś musiało być na rzeczy skoro była zdolna do takiego poświęcenia. A mówiła prawdę, widział to po jej oczach.
- O co ci chodzi?- zapytał pewnie.
- Nie twoja sprawa. Uciekaj stąd. Zapomnij- Hermiona odwróciła się z zamiarem odejścia, ale Dracon złapał ją za ramię, boleśnie wbijając jej paznokcie w skórę. Pisnęła.
- Malfoy, debilu! Uspokój się! - warknęła.
- Co to jest? - był niewzruszony.
W oczach Hermiony mimowolnie pojawiły się łzy.
- Puszczaj mnie, ty wybryku natury!
- Co to ma być!?- wzmocnił uścisk.
- To boli do cholery! Idź się leczyć!- próbowała się wyrwać, ale bezskutecznie.
- Czemu zachowujesz się tak dziecinnie?
- TO TY JESTEŚ DZIECINNY!- wrzasnęła w końcu Hermiona, zaciskając załzawione z bólu oczy.
Dopiero wtedy Dracon przyjrzał się jej twarzy, która faktycznie wyrażała cierpienie  i rozluźnił uścisk.
Na ramieniu gryfonki widniały purpurowe, zionące krwistą poświatą ślady.
- Zwariowałeś, idioto! Odwal się!- warknęła dziewczyna, rozcierając bolesne miejsce.
Blondyn przypatrywał się tej scenie z niewyraźnym wyrazem twarzy.
- Dobra, chyba przesadziłem- powiedział w końcu cicho.
Hermiona w jednej chwili zmieniła wymowę spojrzenia, z wściekłego, na zdziwiony.
- Ty mnie właśnie przeprosiłeś- zaczęła niepewnie. - Definitywnie powinieneś się leczyć.
- Nie przeprosiłem- zaoponował. - Stwierdziłem fakt, że dziurawienie ci ręki było lekką przesadą.
Złapał ją za bolące ramię, wyciągnął różdżkę i stuknął w rany dziewczyny mrucząc kilka zdań. Ślady natychmiast pojaśniały, i mimo iż nie zniknęły zupełnie, teraz rzucały się w oczy znacznie mniej. 
- Przywileje posiadania ojca w ministerstwie- wyjaśnił, podchwyciwszy zdziwione spojrzenie dziewczyny. - Używanie drobnej magii w wakacje jest jednym z nich.
Hermiona kiwnęła zamyślona głową.
Co się do cholery z nim działo?
- Powiedz mi, o co chodzi- zaczął Dracon, przenosząc spojrzenie z Hermiony na rezydencję. - Wiesz przecież, że... akurat TO zrozumiem.
- Myślę właśnie, że akurat TEGO nie zrozumiesz- zaoponowała ostro. - Jak zdążyłam zauważyć, lubisz... Eksponować swój status materialny. Lekko powiedziawszy.
- Co w tym złego?!
Gryfonka westchnęła cicho. Stało się właśnie to, czego się obawiała- ktoś z magicznego świata odkrył jej tajemnicę. I to jeszcze jak na złość musiał być ktoś o nazwisku Malfoy!
Jak na złość Malfoy! Ostatnia istota, która byłaby w stanie ją zrozumieć.
- Nie widzę potrzeby rozmawiania o tym z tobą. Nie jestem też w stanie wytłumaczyć ci tego i...
- Hej, jak przystało na dobrze wychowaną dziewczynkę, powinnaś wiedzieć, że niegrzecznie jest nie zapraszać mnie do środka na herbatę! - przerwał bezczelnie Dracon.
Hermiona prychnęła! Tego było już za wiele!
- Jak przystało na dobrze wychowanego chłopca, powinieneś wiedzieć, że niegrzecznie jest się wpraszać- odgryzła się szybko.
Blondyn uśmiechnął się niewinnie.
- No, nie daj się prosić, szlamciu! Wiesz... - urwał, jakby wahając się, czy powinien to powiedzieć. Podjął decyzję: - Nie chcę jeszcze wracać do siebie. Nie przepadam za tego rodzaju gośćmi- wyznał.
Hermiona spojrzała na niego podejrzliwie.
W sumie, to co się stało było faktem. I tak zobaczył.
- Chodźmy więc- powiedziała w końcu zrezygnowana i poprowadziła zachwyconego Dracona wprost do swojej rezydencji.

**********

Chłopak rozglądał się zachwycony dookoła, mimowolnie wydając z siebie odgłosy zachwytu. Drgnął nieznacznie, gdy zjawił się przy nich Albert- jeden z nielicznych, pozostałych na wieczór służących.
- Dobry wieczór, Panienko-rzekł lokaj, kłaniając się przed Hermioną. - Witam Pana- zwrócił się do Dracona. - Czego sobie państwo życzą?
- Witaj, Albercie- Hermiona uśmiechnęła się do niego ślicznie i spojrzała pytająco na swojego gościa.
- Ja...eee..- miotał się Draco. - Mmmoże...herbaty.
- Senchy, czerwonej, białej, Roiboosa czy Yerby? - pytał uprzejmie służący.
- Eeee...tej pierwszej...
- Oczywiście, proszę pana. Ktorej pan sobie życzy? Mam z kaktusem, nagietkiem, kwiatem wiśni....
Hermiona zdusiła śmiech, widząc zmieszanie na twarzy ślizgona. Postanowiła zlitować się nad chłopakiem.
- Poprosimy dwie senche kaktusowe z ananasem- zwróciła się ciepło do Alberta.- Do mojego pokoju.
Mężczyzna ukłonił się i odszedł przygotować zamówienie.
- Ty...ty zawsze tak traktujesz służbę? - zapytał Draco, otrząsnąwszy się z szoku.
Hermiona spojrzała n niego gniewnie.
- Tak, zawsze traktujemy miło PRACOWNIKÓW- warknęła, akcentując ostatnie słowo. - Chodź, porozmawiamy u mnie.
Poprowadziła zdziwionego chłopaka eleganckimi, krętymi schodami i potem przepastnym korytarzem.
Blondyn rozglądał się zdziwiony dookoła, wciąż nie mogąc wyjść z podziwu. Podobnie jak wystrój ogrodu i widok willi z zewnątrz, wnętrze nie miało w sobie ani grama przepychu czy niezdrowej przesady- wszystko było tu idealne. Idealnie zdobione ściany, idealny bordowy dywan, idealne żyrandole, idealne ozdoby. Dom zdawał się być ogromny i Draco miał nieodparte wrażenie, iż sam zgubiłby się w czeluściach niekończących się korytarzy. Prawdę mówiąc, zapragnął, by tak się stało- miałby wtedy okazję podziwiać to dzieło wystrojów wnetrzarskich w całości.
Pokój Hermiony prezentował się jak z modnej fotografii.
Jedną ścianę pomalowano na odcień szarości, resztę na biało. 
Na dużym biurku spoczywały przedmioty, których Draco nigdy wcześniej na oczy nie widział, najpewniej były to jakieś mugolskie gadżety. Po drugiej stronie urządzono biblioteczkę, a raczej jej miniaturę, bowiem wielka biblioteka jako taka znajdowała się na niższym piętrze.
Tutaj natomiast książki ustawione były na dwóch, ładnych regałach, przy których stał czarno-szary fotel, wyglądający jak kwintesencja komfortu. Oświetlony był on przez  fantazyjną, kremowo-grafitową lampę. Jedna ze ścian ozdobiona była niesamowitym obrazem, przedstawiającym coś w rodzaju jedwabiu z roślinno-literowym motywem, pokrywającego wysoki stolik, na którym psychodeliczny, czarno-szary kot, wpatrywał się hipnotycznym wzrokiem w obserwatora.
Z drugiej strony pokoju stała szafka, na której spoczywał czarny, geometryczny wazon. Nie było w nim kwiatów, tylko długie na pół metra, poskręcane ozdoby, w kolorach starego srebra, matowo-miękkiego ołówka i stłumionego dymu.
Nad wielkim łóżkiem, przykrytym czarno-granatową kapą z koronką wisiała wielka mapa świata, z powbijanymi gdzieniegdzie szpilkami, znaczącymi miejsca, które Hermiona zdążyła już odwiedzić. 
Całość stanowiła idealny przykład tak modnego teraz designu i nie było wątpliwości, że był to pokój, którym nie pogardziłaby żadna młoda osoba, mająca nieco inne aspiracje, niż tylko sztachlowanie na twarz tapety z pudru.
- Wow- skwitował po raz setny Dracon, a Hermiona tylko zacisnęła mocno usta i wskazała ślizgonowi łóżko.
- Usiądź- zaproponowała spokojnie.
Draco spojrzał na dziewczynę z mieszaniną zaskoczenia i ciekawości.
- Dlaczego... - zaczął spokojnie. - Dlaczego o tym nie mówisz? Znaczy...tyle razy miałaś ku temu znakomitą okazję, kiedy..
- Kiedy śmiałeś się z sytuacji Rona? - dopowiedziała kwaśno Hermiona.
Draco zacisnął usta, a dziewczyna spojrzała na niego znacząco.
Nie spodziewała się tak szczerego, nieco osobistego pytania. Skoro jednak Malfoy sobie na takie pozwolił, ona powinna była utrzymać poziom rozmowy.
- Nie widziałam sensu- przyznała. - Co to za różnica, że...
- Ale....- przerwał Dracon niedbale. - Toż to majątek... Znaczy- zreflektował się. - Widziałeś pewnie zdjęcia mojego domu, bo...
- Szpanowałeś nimi w całej szkole- znowu dokończyła, a Draco skinął głową.
- Coś w tym rodzaju...Czemu wtedy...
- Słuchaj- Hermiona westchnęła. - Jak już się zorientowałeś, ja nie chcę o tym rozpowiadać. Ba, w ogóle nie chcę o tym mówić. Po co? Ludzie by nie zrozumieli...
- Co masz na myśli?
Hermiona spojrzała na niego i wolno zachciała mówić.
- Wiesz, spotkałam już ludzi biednych, którzy byli większymi materialistami... Nawet od ciebie. Sądzili, że to jest coś, co robi z ciebie automatycznie pana i władcę... Że nie możesz, nie masz prawa mieć problemów, że na pewno wszystko ci wychodzi i jesteś super szczęśliwy... "Obrzydliwie bogata burżujka, znów wymyśla problemy".
Po co się martwić tym, że od miesiąca nie gadasz z rodzicami, poważniejszym problemem jest brak funduszy na wczasy na Majorce....
Nie  wiedziała, czemu mu o tym wszystkim opowiadała. Przecież to były prywatne problemy, nie zwierzała się z nich pierwszej lepszej osobie. A  tym bardziej swojemu wrogowi.
- Wiesz, ludzie nie rozumieją- odezwał się wolno blondyn. - Wydaje im się, że to rozwiązuje wszystko... ZNACZY wszystko.
- I właśnie dlatego nie chcę i nie będę o tym opowiadać- podsumowała. - Nie chce mi się tłumaczyć, jak to naprawdę wygląda. Chociaż teraz, jak już za mną polazłeś i wiesz, nie sądzę, by milczenie leżało w twoim interesie.
- Wiesz przecież, że się nie lubimy, szlamo- potwierdził Dracon, a potem zadał bardzo dziwne pytanie. - Granger, czy twoi rodzice kiedykolwiek cię...skrzywdzili?
- Co masz na myśli? - Hermiona zmarszczyła brwi.
- No wiesz- miotał się blondyn. - Fizycznie....
- Nie! - wykrzyknęła Hermiona, zdając sobie sprawę, o co chodziło chłopakowi. - Merlinie, nie! Nigdy, nigdy! Co ci też przyszło do głowy?!
- No wiesz.... Po prostu spytałem... - ślizgonowi zrobiło się głupio. - A...a gdzie oni są teraz?
Hermiona przygryzła dolną wargę.
- Gdzieś w samolocie. W drodze z Omanu do Tokio. Albo już w apartamencie- odezwała się cicho. - W każdym razie bardzo, bardzo daleko.

***********

- Na twoim miejscu synu, bardziej zastanawiałbym się, z kim się zadaję- zauważył chłodno Lucjusz, chodząc dookoła po salonie.
- Niektóre rzeczy zobowiązują, kochanie- dodała Narcyza, kładąc rękę na ramieniu syna.
Draco uniósł brwi, starając się nie dać pokazać po sobie zdenerwowania.
To prawda, spędził z tą szlamą Granger sporą część dzisiejszego wieczoru, ale po prostu tak wyszło. Nie był tym faktem zbytnio zachwycony. Przekomarzali się, kłócili, no i oczywiście denerwowała go tą swoją przemądrzałością i naturalną słodyczą.
Groźby nie były w stylu rodziców i nigdy nie pochwalali oni tego rodzaju taktyk wychowania. Teraz jednak wypowiedź ojca miała w sobie niepokojącą nutę.
- Nie zadaję się z tą szlamą- wycedził w końcu. - Nawet jej nie lubię. Strasznie mnie denerwuje. Po prostu tak wyszło- i rozmawialiśmy chwilę.
- Nie obwiniamy cię o nic, Draco! - tłumaczyła Narcyza. - Po prostu chcemy, byś wiedział, że w złym tonie byłoby, gdybyśmy my, Malfoyowie spouchwalali się z przedstawicielami...Hmmm, niższego statusu...
- Jeśli chodzi wam o status materialny, to wypadamy naprawdę blado przy Granger- Draco nie mógł się powstrzymać od przelania swoich frustracji.
- Mógłbyś wyjaśnić, synu- ton Lucjusza nie znosił sprzeciwu. 
Wpatrywał się w Dracona z wielkim zainteresowaniem i ciekawością w chłodnym spojrzeniu.
- Dla mnie też było to wielkim zaskoczeniem- zaczął Draco. - Ale ta mała szlama ma.... Cóż, powiem tylko, że miejsce w którym mieszka jest niewątpliwie najbardziej niesamowitą budowlą, jaką widziałem. Ogród, dom, wnętrze. Dzieło sztuki! - prychnął.
- Ale: jak?- interesowała się Narcyza. - Przecież w tej szlamie nie ma nic wyjątkowego.
- Zgadzam się! I nie mam pojęcia jak to możliwe- Dracon skrzywił się nieznacznie. - Po prostu was informuję. Nasza szlamcia jest.... dobrze sytuowana. Lekko powiedziawszy.
Narcyza i Lucjusz wymienili zdziwione spojrzenia.
- Cóż, skarbie- zaczęła kobieta. - Nie mamy zamiaru wybierać ci towarzystwa... Wiedz jednak, że czasem bardzo łatwo się do kogoś przywiązać. A w niektórych wypadkach jest to bardzo przydatne. Taki człowiek bowiem jest gotów zrobić bardzo wiele, by tylko zapewnić względne bezpieczeństwo cennej osobie. BARDZO wiele.
Dracon prychnął, wstając energicznie z fotela.
- Też mi groźba- zakpił. - Nie zamierzam się przywiązywać do szlamy! Mam ważniejsze sprawy na głowie.
Po czym opuścił pomieszczenie, zostawiając rodziców patrzących na siebie z mieszaniną wściekłości i zrezygnowania.

6 komentarzy:

  1. WOWOWOWOWOW *.* matko boskie ;3 wyczuwam delikatne sygnały magnetyczne między Draco i Hermioną :3 Yeeey ^^
    Rozdział jak zwykle świetny, no i te komentarze Draco xD Pisz pisz, bo jesteś geniuszem ;**
    No i zwyczajowy spam, zapraszam do mnie :> bez linka, bo wiesz jak trafić xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział !! No i Draco zatkało! Hermiona bogata i ma więcej niż on :D Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg.
    Rozdział niesamowity. Po raz pierwszy spotykam się z czymś takim.:D Hermiona bogatsza od Malfoya? Wow, to zrobiło na nim wrażenie.:D A i jak chłoptaś zaprzecza, że nic ich nie łączy.:D Dobra, dobra.:D Kto się czubi, ten się lubi.:P

    Jej, dedyk dla mnie?:D Dziękuję :* A czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienie.:P
    Pozdrawiam,
    la_tua_cantante_

    OdpowiedzUsuń
  4. fajny rozdział, w ogóle podoba mi się Twoje opowiadanie :) i ta czcionka jest dużo lepsza od poprzedniej, nie bije tak po oczach :) pozdrawiam i życzę weny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahah Draco był u Hermiony! Szczęka mu opadła no i dobrze może się mniej wredny zrobi! I widać że miłość zczyna kwitnąć <3 no to lece dalej do rozdziału 10 bo mam zaleglości :)

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Podobała mi się uwaga o większych aspiracjach niż sztachlowanie tapetą twarzy. Bosko ujęte.
    2. Tak, nareszcie ktoś stwierdził, że Draco jest dziecinny.
    3. Oj przywiąże, się przywiąże.
    Jeśli mam jakieś uwagi to to, że nie było żadnego przejścia między fragmentem Dramione, a tym z rodzicami Malfoya i z nim samym.
    Tak, jakoś dziwnie nagle przeskoczył czas i miejsce.
    Ogółem bardzo fajny i lecę czytać dalej.
    O! I bym zapomniała.
    Bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarze na moim blogu. Serio, dzięki tobie na moją twarz wypłynął szeroki uśmiech :)).
    To dla mnie ważne i cieszę się, że ktoś docenia moją pracę.

    OdpowiedzUsuń