Hej, hej!
Jak tam
Sylwester? Mój.... Cokolwiek specyficznie, więcej nie zdradzę:)
Wróciłam do
naszego PIĘKNEGO kraju z rozdziałem:)
Dedykuję go
tym razem La_Tua_Cantante :)
Enjoy it!
PS: Nie
martwcie się proszę brakiem bohaterów, w przyszłym rozdziale powrót do szkoły.
PPS: Tam,
na wygnaniu przyszło mi do głowy kilka pomysłów, mam już projekt końca
opowiadania... Ale to za długi, długi czas!
ROZDZIAŁ 9
- Co
to....co to ma być?- wychrypiał Dracon, podnosząc się z ziemii.
- Słucham?!-
Hermiona złapała się pod boki.- To ty mnie śledziłeś!
- Okłamałaś
mnie! -oponował Dracon.- W co ty pogrywasz?! Oni nienawidzą szlam! Rzuciliby
Cruciatusa na ciebie dla czystej przyjemności! Myślałem, że masz chociaż
trochę...
- Przestań!
- wrzasnęła Hermiona. -Co ty sobie wyobrażasz? Jak śmiesz...
- Czemu mnie
okłamałaś? Co to ma być?! Niewiarygodne! Niewiarygodne żebyś TY, taka
szlama....
Hermiona
zamknęła oczy. Nie miała zbyt dużego poczucia własnej wartości. Zawsze, obojętnie
czy to w mugolskim towarzystwie, czy w czarodziejskim była tą gorszą
(przypis
autorki: ten pomysł przyszedł m dokładnie w noc sylwestrową i jest kluczowy do
dalszego ciągu. Może i pamiętacie opis imprezy hotelu Plaza, który to dawał
nieco inne przesłanki. Zmieniłam go nieco i mam nadzieję, że nie macie mi za złe
tego drobnego fixu).
Mniej
zabawną, mniej atrakcyjną, mniej wygadaną, mniej potrzebną, brzydszą. Wiedziała,
że to prawda. Nie było to miłe, ale cóż robić? Teraz jednak Dracon mimowolnie
poruszył w niej tą malutką igiełkę smutku. Wiedziała, że nie może spodziewać się
po nim niczego innego, pomijając fakt, że w tym konkretnym przypadku o
dziwo ślizgon wcale nie chciał zapewne wytknąć jej beznadziejności.
- Idź stąd,
Malfoy- powiedziała w końcu wolno- Nim rzucę na ciebie Obliviate.
Prychnął.
- Już to
widzę, jak szlama Wiem-To-Wszystko łamie regulamin i godzi się na wyrzucenie ze
szkoły!
- W tym
przypadku poważnie to rozważam.
Zdziwił się,
i to mocno. Coś musiało być na rzeczy skoro była zdolna do takiego poświęcenia.
A mówiła prawdę, widział to po jej oczach.
- O co ci
chodzi?- zapytał pewnie.
- Nie twoja
sprawa. Uciekaj stąd. Zapomnij- Hermiona odwróciła się z zamiarem odejścia, ale
Dracon złapał ją za ramię, boleśnie wbijając jej paznokcie w skórę. Pisnęła.
- Malfoy,
debilu! Uspokój się! - warknęła.
- Co to
jest? - był niewzruszony.
W oczach
Hermiony mimowolnie pojawiły się łzy.
- Puszczaj
mnie, ty wybryku natury!
- Co to ma
być!?- wzmocnił uścisk.
- To boli
do cholery! Idź się leczyć!- próbowała się wyrwać, ale bezskutecznie.
- Czemu
zachowujesz się tak dziecinnie?
- TO TY
JESTEŚ DZIECINNY!- wrzasnęła w końcu Hermiona, zaciskając załzawione z bólu
oczy.
Dopiero
wtedy Dracon przyjrzał się jej twarzy, która faktycznie wyrażała cierpienie
i rozluźnił uścisk.
Na ramieniu
gryfonki widniały purpurowe, zionące krwistą poświatą ślady.
- Zwariowałeś,
idioto! Odwal się!- warknęła dziewczyna, rozcierając bolesne miejsce.
Blondyn
przypatrywał się tej scenie z niewyraźnym wyrazem twarzy.
- Dobra,
chyba przesadziłem- powiedział w końcu cicho.
Hermiona w
jednej chwili zmieniła wymowę spojrzenia, z wściekłego, na zdziwiony.
- Ty mnie właśnie
przeprosiłeś- zaczęła niepewnie. - Definitywnie powinieneś się leczyć.
- Nie
przeprosiłem- zaoponował. - Stwierdziłem fakt, że dziurawienie ci ręki było
lekką przesadą.
Złapał ją
za bolące ramię, wyciągnął różdżkę i stuknął w rany dziewczyny mrucząc kilka
zdań. Ślady natychmiast pojaśniały, i mimo iż nie zniknęły zupełnie, teraz
rzucały się w oczy znacznie mniej.
-
Przywileje posiadania ojca w ministerstwie- wyjaśnił, podchwyciwszy zdziwione
spojrzenie dziewczyny. - Używanie drobnej magii w wakacje jest jednym z nich.
Hermiona
kiwnęła zamyślona głową.
Co się do
cholery z nim działo?
- Powiedz
mi, o co chodzi- zaczął Dracon, przenosząc spojrzenie z Hermiony na rezydencję.
- Wiesz przecież, że... akurat TO zrozumiem.
- Myślę właśnie,
że akurat TEGO nie zrozumiesz- zaoponowała ostro. - Jak zdążyłam zauważyć,
lubisz... Eksponować swój status materialny. Lekko powiedziawszy.
- Co w tym
złego?!
Gryfonka
westchnęła cicho. Stało się właśnie to, czego się obawiała- ktoś z magicznego świata
odkrył jej tajemnicę. I to jeszcze jak na złość musiał być ktoś o nazwisku
Malfoy!
Jak na złość
Malfoy! Ostatnia istota, która byłaby w stanie ją zrozumieć.
- Nie widzę
potrzeby rozmawiania o tym z tobą. Nie jestem też w stanie wytłumaczyć ci tego
i...
- Hej, jak
przystało na dobrze wychowaną dziewczynkę, powinnaś wiedzieć, że niegrzecznie
jest nie zapraszać mnie do środka na herbatę! - przerwał bezczelnie Dracon.
Hermiona
prychnęła! Tego było już za wiele!
- Jak
przystało na dobrze wychowanego chłopca, powinieneś wiedzieć, że niegrzecznie
jest się wpraszać- odgryzła się szybko.
Blondyn uśmiechnął
się niewinnie.
- No, nie
daj się prosić, szlamciu! Wiesz... - urwał, jakby wahając się, czy powinien to
powiedzieć. Podjął decyzję: - Nie chcę jeszcze wracać do siebie. Nie przepadam
za tego rodzaju gośćmi- wyznał.
Hermiona
spojrzała na niego podejrzliwie.
W sumie, to
co się stało było faktem. I tak zobaczył.
- Chodźmy
więc- powiedziała w końcu zrezygnowana i poprowadziła zachwyconego Dracona
wprost do swojej rezydencji.
**********
Chłopak
rozglądał się zachwycony dookoła, mimowolnie wydając z siebie odgłosy zachwytu.
Drgnął nieznacznie, gdy zjawił się przy nich Albert- jeden z nielicznych,
pozostałych na wieczór służących.
- Dobry
wieczór, Panienko-rzekł lokaj, kłaniając się przed Hermioną. - Witam Pana-
zwrócił się do Dracona. - Czego sobie państwo życzą?
- Witaj,
Albercie- Hermiona uśmiechnęła się do niego ślicznie i spojrzała pytająco na
swojego gościa.
-
Ja...eee..- miotał się Draco. - Mmmoże...herbaty.
- Senchy, czerwonej, białej, Roiboosa czy Yerby? - pytał uprzejmie służący.
-
Eeee...tej pierwszej...
- Oczywiście,
proszę pana. Ktorej pan sobie życzy? Mam z kaktusem, nagietkiem, kwiatem wiśni....
Hermiona
zdusiła śmiech, widząc zmieszanie na twarzy ślizgona. Postanowiła zlitować się
nad chłopakiem.
- Poprosimy
dwie senche kaktusowe z ananasem- zwróciła się ciepło do Alberta.- Do mojego
pokoju.
Mężczyzna
ukłonił się i odszedł przygotować zamówienie.
- Ty...ty
zawsze tak traktujesz służbę? - zapytał Draco, otrząsnąwszy się z szoku.
Hermiona
spojrzała n niego gniewnie.
- Tak,
zawsze traktujemy miło PRACOWNIKÓW- warknęła, akcentując ostatnie słowo. - Chodź,
porozmawiamy u mnie.
Poprowadziła
zdziwionego chłopaka eleganckimi, krętymi schodami i potem przepastnym
korytarzem.
Blondyn
rozglądał się zdziwiony dookoła, wciąż nie mogąc wyjść z podziwu. Podobnie jak
wystrój ogrodu i widok willi z zewnątrz, wnętrze nie miało w sobie ani grama
przepychu czy niezdrowej przesady- wszystko było tu idealne. Idealnie zdobione ściany,
idealny bordowy dywan, idealne żyrandole, idealne ozdoby. Dom zdawał się być
ogromny i Draco miał nieodparte wrażenie, iż sam zgubiłby się w czeluściach
niekończących się korytarzy. Prawdę mówiąc, zapragnął, by tak się stało- miałby
wtedy okazję podziwiać to dzieło wystrojów wnetrzarskich w całości.
Pokój
Hermiony prezentował się jak z modnej fotografii.
Jedną ścianę
pomalowano na odcień szarości, resztę na biało.
Na dużym
biurku spoczywały przedmioty, których Draco nigdy wcześniej na oczy nie widział,
najpewniej były to jakieś mugolskie gadżety. Po drugiej stronie urządzono
biblioteczkę, a raczej jej miniaturę, bowiem wielka biblioteka jako taka
znajdowała się na niższym piętrze.
Tutaj
natomiast książki ustawione były na dwóch, ładnych regałach, przy których stał
czarno-szary fotel, wyglądający jak kwintesencja komfortu. Oświetlony był on
przez fantazyjną, kremowo-grafitową lampę. Jedna ze ścian ozdobiona była
niesamowitym obrazem, przedstawiającym coś w rodzaju jedwabiu z roślinno-literowym
motywem, pokrywającego wysoki stolik, na którym psychodeliczny,
czarno-szary kot, wpatrywał się hipnotycznym wzrokiem w obserwatora.
Z drugiej
strony pokoju stała szafka, na której spoczywał czarny, geometryczny wazon. Nie
było w nim kwiatów, tylko długie na pół metra, poskręcane ozdoby, w kolorach
starego srebra, matowo-miękkiego ołówka i stłumionego dymu.
Nad wielkim
łóżkiem, przykrytym czarno-granatową kapą z koronką wisiała wielka mapa świata,
z powbijanymi gdzieniegdzie szpilkami, znaczącymi miejsca, które Hermiona zdążyła
już odwiedzić.
Całość stanowiła idealny przykład tak modnego teraz designu i nie było wątpliwości, że był to pokój, którym nie pogardziłaby żadna młoda osoba, mająca nieco inne aspiracje, niż tylko sztachlowanie na twarz tapety z pudru.
Całość stanowiła idealny przykład tak modnego teraz designu i nie było wątpliwości, że był to pokój, którym nie pogardziłaby żadna młoda osoba, mająca nieco inne aspiracje, niż tylko sztachlowanie na twarz tapety z pudru.
- Wow-
skwitował po raz setny Dracon, a Hermiona tylko zacisnęła mocno usta i wskazała
ślizgonowi łóżko.
- Usiądź-
zaproponowała spokojnie.
Draco
spojrzał na dziewczynę z mieszaniną zaskoczenia i ciekawości.
-
Dlaczego... - zaczął spokojnie. - Dlaczego o tym nie mówisz? Znaczy...tyle razy
miałaś ku temu znakomitą okazję, kiedy..
- Kiedy śmiałeś
się z sytuacji Rona? - dopowiedziała kwaśno Hermiona.
Draco
zacisnął usta, a dziewczyna spojrzała na niego znacząco.
Nie
spodziewała się tak szczerego, nieco osobistego pytania. Skoro jednak Malfoy
sobie na takie pozwolił, ona powinna była utrzymać poziom rozmowy.
- Nie
widziałam sensu- przyznała. - Co to za różnica, że...
- Ale....-
przerwał Dracon niedbale. - Toż to majątek... Znaczy- zreflektował się. -
Widziałeś pewnie zdjęcia mojego domu, bo...
- Szpanowałeś
nimi w całej szkole- znowu dokończyła, a Draco skinął głową.
- Coś w tym
rodzaju...Czemu wtedy...
- Słuchaj-
Hermiona westchnęła. - Jak już się zorientowałeś, ja nie chcę o tym rozpowiadać.
Ba, w ogóle nie chcę o tym mówić. Po co? Ludzie by nie zrozumieli...
- Co masz
na myśli?
Hermiona
spojrzała na niego i wolno zachciała mówić.
- Wiesz,
spotkałam już ludzi biednych, którzy byli większymi materialistami... Nawet od
ciebie. Sądzili, że to jest coś, co robi z ciebie automatycznie pana i władcę...
Że nie możesz, nie masz prawa mieć problemów, że na pewno wszystko ci wychodzi
i jesteś super szczęśliwy... "Obrzydliwie bogata burżujka, znów wymyśla
problemy".
Po co się
martwić tym, że od miesiąca nie gadasz z rodzicami, poważniejszym problemem
jest brak funduszy na wczasy na Majorce....
Nie
wiedziała, czemu mu o tym wszystkim opowiadała. Przecież to były prywatne
problemy, nie zwierzała się z nich pierwszej lepszej osobie. A tym
bardziej swojemu wrogowi.
- Wiesz,
ludzie nie rozumieją- odezwał się wolno blondyn. - Wydaje im się, że to rozwiązuje
wszystko... ZNACZY wszystko.
- I właśnie
dlatego nie chcę i nie będę o tym opowiadać- podsumowała. - Nie chce mi się tłumaczyć,
jak to naprawdę wygląda. Chociaż teraz, jak już za mną polazłeś i wiesz, nie sądzę,
by milczenie leżało w twoim interesie.
- Wiesz
przecież, że się nie lubimy, szlamo- potwierdził Dracon, a potem zadał bardzo
dziwne pytanie. - Granger, czy twoi rodzice kiedykolwiek cię...skrzywdzili?
- Co masz
na myśli? - Hermiona zmarszczyła brwi.
- No wiesz-
miotał się blondyn. - Fizycznie....
- Nie! -
wykrzyknęła Hermiona, zdając sobie sprawę, o co chodziło chłopakowi. -
Merlinie, nie! Nigdy, nigdy! Co ci też przyszło do głowy?!
- No
wiesz.... Po prostu spytałem... - ślizgonowi zrobiło się głupio. - A...a gdzie
oni są teraz?
Hermiona
przygryzła dolną wargę.
- Gdzieś w
samolocie. W drodze z Omanu do Tokio. Albo już w apartamencie- odezwała się
cicho. - W każdym razie bardzo, bardzo daleko.
***********
- Na twoim
miejscu synu, bardziej zastanawiałbym się, z kim się zadaję- zauważył chłodno
Lucjusz, chodząc dookoła po salonie.
- Niektóre
rzeczy zobowiązują, kochanie- dodała Narcyza, kładąc rękę na ramieniu syna.
Draco uniósł
brwi, starając się nie dać pokazać po sobie zdenerwowania.
To prawda,
spędził z tą szlamą Granger sporą część dzisiejszego wieczoru, ale po prostu
tak wyszło. Nie był tym faktem zbytnio zachwycony. Przekomarzali się, kłócili,
no i oczywiście denerwowała go tą swoją przemądrzałością i naturalną słodyczą.
Groźby nie
były w stylu rodziców i nigdy nie pochwalali oni tego rodzaju taktyk
wychowania. Teraz jednak wypowiedź ojca miała w sobie niepokojącą nutę.
- Nie zadaję
się z tą szlamą- wycedził w końcu. - Nawet jej nie lubię. Strasznie mnie
denerwuje. Po prostu tak wyszło- i rozmawialiśmy chwilę.
- Nie
obwiniamy cię o nic, Draco! - tłumaczyła Narcyza. - Po prostu chcemy, byś
wiedział, że w złym tonie byłoby, gdybyśmy my, Malfoyowie spouchwalali się z
przedstawicielami...Hmmm, niższego statusu...
- Jeśli
chodzi wam o status materialny, to wypadamy naprawdę blado przy Granger- Draco
nie mógł się powstrzymać od przelania swoich frustracji.
- Mógłbyś
wyjaśnić, synu- ton Lucjusza nie znosił sprzeciwu.
Wpatrywał
się w Dracona z wielkim zainteresowaniem i ciekawością w chłodnym spojrzeniu.
- Dla mnie
też było to wielkim zaskoczeniem- zaczął Draco. - Ale ta mała szlama ma.... Cóż,
powiem tylko, że miejsce w którym mieszka jest niewątpliwie najbardziej
niesamowitą budowlą, jaką widziałem. Ogród, dom, wnętrze. Dzieło sztuki! -
prychnął.
- Ale:
jak?- interesowała się Narcyza. - Przecież w tej szlamie nie ma nic wyjątkowego.
- Zgadzam
się! I nie mam pojęcia jak to możliwe- Dracon skrzywił się nieznacznie. - Po
prostu was informuję. Nasza szlamcia jest.... dobrze sytuowana. Lekko
powiedziawszy.
Narcyza i
Lucjusz wymienili zdziwione spojrzenia.
- Cóż,
skarbie- zaczęła kobieta. - Nie mamy zamiaru wybierać ci towarzystwa... Wiedz
jednak, że czasem bardzo łatwo się do kogoś przywiązać. A w niektórych
wypadkach jest to bardzo przydatne. Taki człowiek bowiem jest gotów zrobić
bardzo wiele, by tylko zapewnić względne bezpieczeństwo cennej osobie. BARDZO
wiele.
Dracon
prychnął, wstając energicznie z fotela.
- Też mi
groźba- zakpił. - Nie zamierzam się przywiązywać do szlamy! Mam ważniejsze
sprawy na głowie.
Po czym opuścił
pomieszczenie, zostawiając rodziców patrzących na siebie z mieszaniną wściekłości
i zrezygnowania.
WOWOWOWOWOW *.* matko boskie ;3 wyczuwam delikatne sygnały magnetyczne między Draco i Hermioną :3 Yeeey ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny, no i te komentarze Draco xD Pisz pisz, bo jesteś geniuszem ;**
No i zwyczajowy spam, zapraszam do mnie :> bez linka, bo wiesz jak trafić xD
Super rozdział !! No i Draco zatkało! Hermiona bogata i ma więcej niż on :D Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOmg.
OdpowiedzUsuńRozdział niesamowity. Po raz pierwszy spotykam się z czymś takim.:D Hermiona bogatsza od Malfoya? Wow, to zrobiło na nim wrażenie.:D A i jak chłoptaś zaprzecza, że nic ich nie łączy.:D Dobra, dobra.:D Kto się czubi, ten się lubi.:P
Jej, dedyk dla mnie?:D Dziękuję :* A czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienie.:P
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
fajny rozdział, w ogóle podoba mi się Twoje opowiadanie :) i ta czcionka jest dużo lepsza od poprzedniej, nie bije tak po oczach :) pozdrawiam i życzę weny!!
OdpowiedzUsuńHahah Draco był u Hermiony! Szczęka mu opadła no i dobrze może się mniej wredny zrobi! I widać że miłość zczyna kwitnąć <3 no to lece dalej do rozdziału 10 bo mam zaleglości :)
OdpowiedzUsuń1. Podobała mi się uwaga o większych aspiracjach niż sztachlowanie tapetą twarzy. Bosko ujęte.
OdpowiedzUsuń2. Tak, nareszcie ktoś stwierdził, że Draco jest dziecinny.
3. Oj przywiąże, się przywiąże.
Jeśli mam jakieś uwagi to to, że nie było żadnego przejścia między fragmentem Dramione, a tym z rodzicami Malfoya i z nim samym.
Tak, jakoś dziwnie nagle przeskoczył czas i miejsce.
Ogółem bardzo fajny i lecę czytać dalej.
O! I bym zapomniała.
Bardzo, ale to bardzo dziękuję za komentarze na moim blogu. Serio, dzięki tobie na moją twarz wypłynął szeroki uśmiech :)).
To dla mnie ważne i cieszę się, że ktoś docenia moją pracę.