Hej, hej!
Wiecie, że Was kocham za te wszystkie śliczne komentarze?
Serio, jesteście wspaaaniałe i niezastąpione (choć będą
próbować Wam wmówić, że nie ma ludzi niezastąpionych- nie wierzcie im! Wy
jesteście naaaj!)
Tym razem więc dedykacja rozdziału dla Stelli Jones, a
wszystkim Czytającym życzę miłej lekturyJ
ROZDZIAŁ 10
Wakacje bywają niemal tak ulotne
jak łzy, ronione w nocy- cicho w poduszkę, by nikt nie słyszyał.
Pierwsza łza- nie kończące się
chwil w wielkiej rezydencji.
Druga łza- najwspanialsze
momenty, te beztroskie chwile spędzone z przyjaciółmi.
Trzecia łza- porzegnania. Rosja,
Stany Zjednoczone, Kanada, koniec świata.
Czwarta łza- Nora, ukochane,
skrzypiące łóżko, słodki zapach bułeczek z rodzynkami i mimowolny śmiech
z żartów bliźniaków.
Piąta łza- ciągłe kłótnie i
przytyki z tymi, za którymi tęskni się najbardziej.
Szósta łza- długie noce,
przegadane, przepłakane, prześmiane, przeplotkowane, przełkane i przemilczane
z serdeczną przyjaciółką.
Siódma łza- wymyślane na
poczekaniu miłe historyjki o wakacjach z rodzicami.
Ósma łza- nie trzeba już grać ani
się starać, udawanie weszło ci w krew, jest przecież twoją drugą naturą.
Dziewiąta łza- to też jest
częścią twojego życia, jesteś teraz szczęśliwa.
Jesteś teraz szczęśliwa?
Dziesiąta łza....
*************
- Miona, tylko się nam nie zgub! -
krzyczał Harry, odwracając się do przyjaciółki.
Posłała mu serdeczny uśmiech na
znak, że go widzi i lawirowała wyładowanym wózkiem w labiryncie bezimiennych,
beztwarzowych ludzi spieszących do swojego życia, których przypadek, potrzeba,
a może jeszcze co innego przywołało tutaj, na tonący w blasku pomarańczowego,
wrześniowego słońca dworzec Kings Cross.
- Wchodzimy małymi grupami.
Szybko, szybko, moi drodzy! – zażądzała pani Weasley.
- Jak zwykle na ostatnią chwilę!
Nie możemy raz jeden się nie spieszyć? - marudził Ron, wlokąc się w tyle za
Hermioną.
Matka posłała mu groźne
spojrzenie.
- Nie, bo wtedy nie mógłbyś
nazywać się Weasley, ani przyjaźnić z Harrym, tylko zamiast tego
prowadziłbyś nudne życie przyszłego urzędnika, podobnie jak wuj Gerald- orzekła żwawo.
- I napewno trafiłbyś do Hufflepuffu! –
wyszczerzyła zęby Ginny.
Ron zrobił zbolałą minę.
- Hufflepuff jest w porządku-
mruknął. – Stokroć lepszy od Slytherinu.
- Ale ty, jako ambitny młody
człowiek nie powinieneś wybierać tego, co jest dla ciebie gorszym złem!
Hufflepuff to porządny dom, ale gromadzi
nieco inne charaktery- odezwał się pan Weasley.
- Z naciskiem na „inne“-
szepnęła Hermiona do Ginny i obie parsknęły śmiechem.
Doszli do barierki między peronem
dziewiątym, a dziesiątym.
- Pierwsi Hermiona i Harry, potem
Weasleyowie! Szybciutko! - zarządził pan Weasley.
Dziewczyna spojrzała na
przyjaciela, który skinął głową. Starając się nie zwracać na siebie uwagi,
przedostali się przez przejście.
Express Londyn Hogwart stał na
peronie dziewiątym i trzy czwarte jak zwykle wprawiając Hermionę w zachwyt swym
majestatem i głębią czerwienią. Otoczony przez niezliczoną ilość dziewcząt i
chłopców, a takze dorosłych, kotów, sów, szczurów, myszy, żab i nawet jedną
tarantulę. Wszyscy krzyczeli coś do innych, żegnali się lub witali, szukali
kogoś albo głośno się kłócili i Hermiona pomyślała, że dobrze jest znowu
słyszeć ten harmider.
- Choć, znajdziemy wolny
przedział i wrócimy tu, żeby nasi nas nie szukali- mruknął Harry, chwytając
dziewczynę za rękę.
Ta skinęła głową, licząc na to,
iż uda im się naierzyć jakiś w miarę bezpieczny i cichy kąt w tym istnym
maagicznym ulu różnych charakterów i osobowości. Może nawet odnajdą Lunę i
Nevilla?
Pozwoliła Harremu poprowadzić się
do wejścia do pociągu. Właściwie już mieli wchodzić, kiedy to:
- Granger! Potter! – wycedził
Draco Malfoy, zagradzając im drogę do przedziału. Tuż za nim stali dwaj goryle-
Crabbe i Goyle.
Hermiona szczerze dziwiła się, że
po pamiętnym wieczorze w jej rezydencji więcej nie spotkała Ślizgona. Spędziła
w domu jeszcze ponad dwa tygodnie i przez ten czas ani razu na siebie się nie
natknęli. Cóż, dziwne.
Z drugiej strony wiedziała,
że do spotkania kiedyś dojdzie. Bała się, a jednocześnie była odrobinę ciekawa,
jak Malfoy będzie zachowywał się teraz, kiedy już zna jej sytuację materialną.
Pogodziła się również z tym, że najprawdopodobniej wyjawi innym tę
tajemnicę- przygotowała nawet krótkie wyjaśnienie, na wypadek, gdyby przyszło
jej zaspokajać ciekawość przyjaciół- zwięzłe, niezobowiązujące, tłumaczące co
potrzeba, normalizujące ten stan i gaszące wszelkie ewentualne wybuchy pod
tytułem: „Och, jakie musisz mieć wspaniałe życie“.
- Dawno się nie widzieliśmy-
zauważył Malfoy, nieznacznie unosząc brwi na widok ręki Harrego, wciąz
przyjacielsko ściskającej dłoń Hermiony.
- Och, my niestety wyjątkowo
krótko- warknęła dziewczyna w odpowiedzi. – Widocznie nasza dobra passa mięła.
Cóż, trudno.
Malfoy uśmiechnął się wrednie.
- Nie bądź bezczelna, szlamo! Dla
mnie też nie były to wymarzone wakacje.
- Tak więc daruj brak entuzjazmu
na widok twej okropnej buźki i daj się zająć czymś konstruktywnym.
Draco nieznacznie uniósł brwi.
- Nie rozkazuj mi, szlamo! –
rzekł w końcu prowokująco.
- Daj nam spokój, Malfoy- warknał
wściekle Harry.
Hermiona spojrzała najpierw na
niego, potem na Ślizgona.
- Nie dotarło? Po prostu chociaż
raz zrób coś pożytecznego i idź sprawdź, czy nie ma cię po drugiej stronie
przedziału- warknęła, po czym sprawnie wyminęła chłopaka, zastanawiając się co
też u licha się porobiło, że stać ją było na tak żałosny tekst.
- Co ta fretka znowu chciała? –
rozległ się z tyłu kwaśny głos Ginny.
Tuż za nią stał Ron, ze złością
na twarzy próbujący upchnąć swój kufer na wózku.
- Takich to powinno się zamykać-
mruknął nerwowo.
Ponieważ
byli już w komplecie, pożegnali się z państwem Weasley, obiecując pisać,
nosić szalik i sweter oraz w miarę możliwości postarać się nie stwarzać innym
możliwości zabicia się.
Następnie weszli do pociągu i
zaczęli szturmowo przeszukiwać wszystkie przedziały. Natknęli się na pusty
gdzieś w połowie składu.
- Dobra, wpakowywać się! –
zarządził Ron, przepuszczając dziewczyny przodem.
- Jaki z ciebie dżentelmen,
braciszku- zadrwiła Ginny, a Ron w odpowiedzi trzepnął ją w ramię, gdy
przechodziła obok.
- Doceń to lepiej!
Hermiona poczekała, aż rodzeństwo
zakończy te słowne potyczki, wślizgnęła się do przedziału i zajęła miejsce przy
samých drzwiach.
Och, jak dobrze jest wracać do
Hogwartu! Jak wspaniale będzie zasnąć w wielkim czerwonym łóżku- o połowę
mniejszym od jej własnego!
Jak przyjemnie będzie wdać się w
trywialną rozmowę z Parvati i Lavender, jak miło wstać o wiele za wcześnie
i wspólnie narzekać na ciężki los uczniów. Niewątpliwie, miała dobry humor.
- Co za mały, zarozumiały bubek!
Nie podpadał ci za bardzo w wakacje?- dobiegł ją głos Harrego.
- Niee.... Nie, mówiłam wam.
Jakoś go zniosłam....
Hermiona zdążyła już opowiedzieć
przyjaciołom o okropnym towarzyszu na pierwszy miesiąc lata.
Naturalnie, nie wspomniała ani
słowem o ataku Śmierciożerców i tym, co stało się później. Ograniczyła się
tylko do kilku zwięzłych zdań na temat Ślizgona oraz tego, że nie dawała się
zbytnio ponieść emocjom.
Swoją zwyciężoną konfrontację
z rodziną arystokratów przemilczała.
- Też mi wakacje! Wraca człowiek
styrany do domu, chce odpocząć, a tu się taka fretka pałęta pod nogami-
prychnął Ron. – Trzeba było od razu wbijać do Norki!
Hermiona uśmiechnęła się do niego
wdzięcznie.
- Moi bliscy by mnie nie puścili-
celowo nie użyła wyrażenia „moi rodzice“. - Już dość, że cały rok spędzam w
szkole, łącznie ze świętami.
- I chyba byśmy się pozabijali...
Trzysta sześćdziesiąt pięć dni w roku, dwadzieścia cztery godziny na dobę
wspólnie- Harry wzdrygnął się na samą myśl.
- Przynajmniej byłoby jakieś
ROZSĄDNE towarzystwo- zauważyła Ginny i wszyscy czworo uśmiechnęli się do
siebie porozumiewawczo.
Wszystko było dobrze.
*********************
Reszta podróży, jak i jazda
powozami minęła w zastraszającym tempie i nawet Hermiona musiała przyznać, że i
ona robi się głodna na myśl o wystawnych potrawach, deserach i napojach.
Najpierw jednak zwyczajowo trzeba
było oklaskiwać nowych Gryfonów i z uprzejmym zainteresowaniem przyjąć do
wiadomości informację o świeżym nabytku innych domów.
I właśnie z Ceremonią
Przydziału wiązała się pierwsza dziwna kwestia.
Za grupką przestraszonych
jedenastolatków, wprowadzonych do Wielkiej Sali przez profesor Mcgonagall
człapała dziewczyna widocznie starsza.
Nie wyróżniała się jakoś
szczególnie wzrostem, chociaż niewątpliwie była najwyższa
Bardzo kręcone, prawie czarne włoski spiętęła
w dwa warkocze, przez co również nie rzucała się w oczy przy pierwszym
spojrzeniu.
Wystarczyło jednak uchwycić
wzrokiem jej twarz, skupione, intensywnie zielone oczy i ściągnięte usta jakby w
wielkim namyśle, by przekonać się, że jest przynajmniej o trzy-cztery lata
starsza.
Była dziwnie spokojna i poważna-
tak jak podekscytowana dzieciarnia kręciła głową niemalże dookoła własnej osi w
zachwycie, tak ona wbiła wzrok w bliżej nieokreślony punkt w przestrzeni.
- Hej, co to znaczy? – dobiegł
Hermionę zdziwiony głos Harry.
Spojrzała na przyjaciół ze
zrezygnowaniem. Czy oni naprawdę nie mogą zadać sobie choć trochę trudu?
- Gdybyście czytali „Historię
Hogwartu“ wiedzielibyście, że takie rzeczy się zdarzały. – zaczęła wolno.
- Po co się wysilać? Zawsze można
zapytać ciebie. Uwielbiasz tę książkę! – zauważył Ron, ale jego mina zrzedła
pod wpływem karcącego wzroku Hermiony.
- Nie bez powodu- warknęła. – W
każdym razie, możliwe jest, że w ceremoni przydziału uczestniczyć będzie ktoś
starszy. Naprzykład, gdy przenosi się do Hogwartu z innej szkoły magii.
- Naprawdę? – Ginny była pod
wrażeniem. – Jejku, myślałam, żeto niemożliwe. W każdej szkole program jest
nieco inny, tak mi się wydawało.
- Jest inny- zgodziła się
Hermiona. – Dlatego taka osoba uczestniczy w zajęciach różnych klas, również
tych młodszych. W sumie jest to dość w porządku system. Bardzo popularny wśród
mugoli. Tam nazywa się wyrównywaniem podstaw programowych.
- Mam więc nadzieję, że będzie
wyrównywać te podstawy także na naszym roku- podsumowała Ginny. – Wydaje się
być naprawdę interesującą osobą.
W
istocie, Hermiona niewiedziała dlaczego, ale od dziewczyny biło coś niezwykle
optymistycznego i pozytywnego. Tak, jakby nie dać się mogło czuć do niej
antypatię.
Została wyczytana jako Violet
Souley i gdy tylko tiara przydziału po krótkim namyśle krzyknęła „Gryffindor!“,
Hermiona szczerze ucieszyła się, że pojawi się więcej okoliczności do
porozmawiania z Violet.
Dziewczyna aż dostała rumieńców i
przysiadła na rogu stołu gryfonów.
- Świetnie! – ekscytował się Ron-
będzie nowa dziewczyna do obczajenia! Ale potem, Merlinie- potem! Dajcie tylko
jeść!
Hermiona dała mu żartobliwego
kuksańca w bok. Bo naprawdę, czy on zawsze musi się tak zachowywać?!
Dumbledore powstał, by wygłosić
swoją coroczną przemowę.
(„Szybciej, dyrciu! Mój żołądek
łka“- jęknął Ron).
Hermiona słuchała jednym uchem
zwyczajowych ostrzeżeń co do zakazu wstępu do Zakazanego Lasu i używania magii
na korytarzach.
Ożywiła się tylko na ostatnie
zdanie dyrektora i- szczerze mówiąc- przez chwilę była pewna, że się
przesłyszała.
A raczej miała nadzieję.
- A teraz proszę przywitajcie
nową nauczycielkę obrony przed czarną magią- mówił Dumbledore, klaszcząc w
dłonie. – Pani Narcyza Malfoy.
Narcyza nauczycielką:D Fajny rozdział :D Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Boziu, Narcyza nauczycielem? Nie spodziewałam się :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem starć między nią, a Hermioną. Może to właśnie ona ich połączy?
Życzę weny!
Fugax
http://iseefire.blogspot.com/
wtf?
OdpowiedzUsuńgratuluję pomysłu uczynienia z Narcyzy nauczycielki.:D Na to bym nie wpadła.
Jestem ciekawa jak dalej Draco będzie "podrywał" Hermionę.:D W końcu to jego chamski podryw.:D
Czekam na kolejny
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Wowowow, Violet XD Taka ja like ninja XD Nominuję cie do Liebster Awards, szczegóły u mnie ^^
OdpowiedzUsuńNarcyza??? O boże co to się będzie działo :) A może Narcyza ma jakiś cel swój w tym uczeniu? i jak ona będzie się odnosić do Hermiony? czekać będę niecierpliwie
OdpowiedzUsuńi jeszcze Violet... czy ona coś skrywa? no się przekonam w kolejnych rozdziałach
pozdrawiam i życzę weny
dla-milosci-warto-cierpiec.blogspot.com
Narcyza nauczycielką. No no.
OdpowiedzUsuńTo nasi bohaterowie nie będą mieli łatwo :))/
Dobrze wcieliłaś się w Rona- gadanie o jedzeniu jest tak bardzo w jego stylu...xD