niedziela, 21 września 2014

ROZDZIAŁ 27

Obiecany rozdział- z dedykacją dla Was wszystkich, co zostałyście ze mną. Jeszcze raz przepraszam- i dziękuję.
Aaaa- wprawdzie w zamierzchłych czasach, ale pewne cudowne czytelniczki prosiły mnie, bym zaprosiła Was do Hogwartu! Nie tylko dramione (chociaż także, rzecz jasna) ale dużo, dużo więcej!!!!

http://projekt-hogwart.blogspot.com

Zapraszam!!
I pozdrowienia z Zurychu! !

ROZDZIAŁ 27

Następnych parę dni minęło bez większych niespodzianek, jeśli nie liczyć faktu, iż Hermiona ze zdumieniem stwierdziła, że Narcyza Malfoy nagrodziła jej wypracowanie o Mutatoipsumach najwyższą oceną, co znowu biorąc pod uwagę fakt konieczności bycia obiektywnym nie budziło aż takiego zdumienia. Przyjaciele równiueż tak uważali, wszak praca Hermiony jak zwykle była perfekcyjna pod każdym względem. O dziwo, zgodził się z tym też Draco Malfoy.
- Patrzysz na to, jakbyś co najmniej widziała tam autograf Merlina, nie mojej matki- prychnął, zauważywszy iż po lekcji wciąż niedowierzając Hermiona wpatrzuje się w czerwone W opatrzone eleganckim podpisem nauczycielki.
- Albo zmądrzałaś i zaczęłaś traktować należycie lepszych od siebie... Autograf kogoś takiego jak członek mojej rodziny musi być dla ciebie...
- Spadaj, Malfoy. Obiecałeś mi coś niedawno...- mruknęła, nie zaszczycając go spojrzeniem.
Nie dawał za wygraną.
- Przestań. Tylko tak żartuję- wzruszył ramionami i nim Hermiona zdążyła się zorientować, wyrwał jej pracę z rąk i pospiesznie przejechał wzrokiem po zapisanym starannym pismem pergaminie.
- Jak zwykle bezbłędnie- prychnął. - Wnikliwa analiza, dokładny opis, dogłębne rozważania...- uniósł wzrok. - Dziwisz się, że dostałaś maxa? Coś takiego nadaje się do cholernej encyklopedii, a nie na zwykłą pracę do szkoły!
Hermiona uniosła brwi.
- Czy ty powiedziałeś mi komplement?
Prychnął.
- Chyba śnisz! Po prostu stwierdziłem fakt! Tak samo, jak ty nie powiedziałabyś mi żadnego komplementu, twierdząc, że jestem nieziemsko przystojny!
Zaśmiała się drwiąco.
- Twoje niedoczekanie, Malfoy!
Wzruszył ramionami.
- No tak, skądś wiedziałem, że nigdy tego nie przyznasz.... Cholerna, duma Gryfonów...
Cóż, w każdym razie- obdarzył wypracowanie jeszcze jednym spojrzeniem, po czym oddał je Hermionie- Nie dziw się ocenie. Moja matka niemiała wyboru. Jak sama kiedyś mi powiedziałaś, dyrektorem Hogwartu jest w dalszym ciągu Dumbledore. Jak on decyduje, by trzymać takich jak ty- w tym określeniu czuć było niemal pogardę, jaką darzył mugolaków- To ona nic na to nie poradzi i musi traktować cię na równi....
Zaśmiała się drwiąco.
- Świetnie jej to wychodzi! Szczególnie. ..
Draco poczuł irytację. Jakim prawem ktoś taki jak ona krytykował jego rodzinę!
- Uważaj sobie, szla...Granger!- warknął. - Dobrze ci radzę- miej się na baczności, bo możesz...
- Draco! - rozległ się nagle nosowy głos, a zaraz potem w korytarzy pojawiła się Pansy Parkinson.
Na widok tego, z kim rozmawia jej wybranek serca aż otworzyła buzięze zdumienia. Szybko jednak się opanowała, zdziwienie na jej twarzy zastąpił wyraz obrzydzenia. Podparła się pod boki i obdarzyła Hermionę pogardliwym spojrzeniem.
- Czego od niego chcesz, nędzna szlamo? Myślisz, że twoje mugolskie miliony czynią cię czymś więcej od śmiecia? Jesteś nikim i nie powinnaś w ogóle rozmawiać z lepszymi.
Dracusiu, dlaczego TO COŚ marnuje twój czas?! Chodź ze mną, najdroższy!!
  Hermiona westchnęła. Wiedziała, że przy swoich znajomych Ślizgon nie będzie bawił się w bycie dla niej miłym. Zaraz znowu zaczną się wyzwiska, jedno okrutniejsze od drugiego. Będą na nią oboje patrzeć jak na coś obrzydliwego i drwić ze wszystkiego, co jej dotyczy. Nie, żeby jej to przeszkadzało. Przywyķła już do takiego stanu rzeczy. Jednak nie należał on do najprzyjemniejszych.
Jakież było jej zdziwienie, gdy Malfoy spojrzał tylko na nią, potem przeniósł wzrok na swą fankę.
- Za chwilę do ciebie przyjdę, Pansy- mruknął. - Tylko skończymy.
Mopsica wytrzeszczyła oczy ze zdumienia.
- Ale Dracusiu! Przecież to tylko szlama i....
- Merlinie, kobieto!!- jęknął zrozpaczony. - Doskonale wiem kim ona jest! Powiedziałem ci przecież, że za chwilę przyjdę! Nie rozumiesz?! Idź, ja dojdę!
  Pansy zamrugała i zrobiła smutną minkę, nie kryła jednak zdumienia. Coś jednak podpowiadało jej, że lepiej się słuchać. A raczej zawsze słuchała się Malfoya. Przecież pasowali do siebie idealnie!! Posłała więc ostatnie pogardliwe spojrzenie w kierunku Hermiony i ostatni trzepot rzęs w kierunku Dracona, po czym oddaliła się. Gdy tylko zniknęła, Malfoy chciał odetchnąć z ulgą, w ostatniej chwili jednak się powstrzymał. Ta głupiutka pannica działała mu na nerwy. Och, ile razy był bliski zrobienia jej trwałej krzywdy, a biorąc pod uwagę jej zachowanie- pewien był, że każdy sąd by go uniewinił!
Nie mógł, a raczej nie chciał przyznać tego jednak przed Hermioną, która teraz przypatrywała mu się ciekawie.
- Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że powstrzymasz się od złośliwości względem mnie- odezwała się w końcu. - Jestem pod wrażeniem!
    Draco przybrał maskę obojętności.
- Przecież obiecałem- warknął niezbyt miło- Jednak nie wyobrażaj sobie niewiadomo czego. To, że ci nie dokuczam nie znaczy, że zmieniłem o tobie zdanie. Wciąż jesteś....
 Hermiona westchnęła zrezygnowana. To by było na tyle "mało wrednego Ślizgona".
-Darujmy sobie więc może- powiedziała w końcu. - Masz rację, nic się nie zmieniło. A ti tylko nikomu niepotrzebna, patetyczna szopka. Oszukujemy siebie nawzajem i bierzemy udział w wyreżyserowanej grze, nic więcej. ...
- Mowy niema!- syknął Draco. - Malfoyowie dotrzymują obietnic! - mimowolnie spojrzał w kierunku korytarza, w którym zniknęła Pansy.
- Jak chcesz- wzruszyła ramionami Hermiona. Nie dała tego o sobie poznać, ale zaimponował jej. - Może już powinieneś do niej iść? Na pewno czeka- zasugerowała.
  Skrzywił się, wyraźnie niezadowolony.
- Ty przynajmniej korzystasz z mózgu- wyrwało mu się, nim zdążył się powstrzymać.
Cholera! Miał nie zdradzać przed Granger swojej niechęci! Przeklęta Pansy! Teraz już nie ma odwrotu!
 Odnotował, że Hermiona patrzy na niego zdumiona.
-Nie gap się tak, Granger- warknął. - To nic nowego, że jesteś cholernie inteligentnym gryfiątkiem, a Parkinson ma poziom IQ odwrotnie proporcjonalny do ilości nałożonej tapety! Kolejny niezaprzeczalny fakt!
   Jak to było możliwe, że nawet miłe rzeczy w ustach Draco Malfoya brzmiały jak obelgi? Tego Hermiona nie wiedziała i wprawiało ją to w konfuzję. Jednak coś jeszcze nie dawało jej spokoju. Przeklęta, gryfońska uczciwość i poczucie "bycia fair", a także konieczność przypominania o tym obowiązku innym.
- Parkinson za tobą szaleje- odezwała się oburzona. - A ty jesteś za jej plecami okrutny! Narzekasz na nią nawet mi , mimo że wiesz, że ona mnie nienawidzi!
-Parkinson nie szaleje za mną, tylko za moją pozycją. I kasą. Na niczym innym jej nie zależy....- wyjaśnił, zły, że ten temat wyszedł.
- Nieprawda- nie ustępowała Hermiona. - Gdyby zależało jej tylko na kasie, przymilałaby się każdemu bogatemu dzieciakowi z tej szkoły- urwała na chwilę. -Również mi...
- Tobie?! Ona w życiu nie zniżyłaby się do tego! - prychnął. A potem- aż sam się sobie dziwił- uznał, że to, co powiedział mogło być trochę nieprzyjemne. Rzeczywiście, twarz Hermiony lekko zarumieniła się z przykrości.
- Daj spojój Granger, Parkinson to snobka- powiedział, sam nie wiedząc czemu- Dba tylko o swój żałosny wizerunek- uśmiechnął się szelmowsko- Taki ja, tylko w o wiele większej dawce!
Nie mogła powstrzymać uśmiechu.
- Hmm, czasem- jak zachowujesz do siebie względny dystans- jesteś całkiem w porządku, wiesz? - powiedziała w końcu.
A Draco poczuł dziwne szczęście, które nagle- niewiedzieć czemu- wypełniło jego serce.
- Nie podlizuj się- warknął w odpowiedzi, jednak jego głos był dziwnie spokojny.
- Wracaj może więc do swojej Pansy... Dracusiu! - kontynuowała Hermiona.
Na dźwięk znienawidzonego zdrobnienia, Malfoy zadziałał instynktownie. Sam
niewiedział czemu, chwycił Hermionę za ręce i przyciągnął do siebie. Nie był to chwyt zbyt mocny; dość że Gryfonkę zdumiała naturalność, z jaką to zrobił. Przecież jeszcze niedawno za nic w świecie by jej nie dotknął, twierdząc, że jest brudna, że się brzydzi, że będzie musiał się umyć... Teraz jednak jakby to nie istniało.
Draco trzymał ją przy sobie i wpatrywał się w nią dziwnym wzrokiem.
- Jeszcze raz tak mnie nazwiesz, to pożałujesz! - oświadczył w końcu.
Hermiona zaniosła się śmiechem.
-Bardzo się boję, wiesz? - oświadczyła ironicznie, po czym przeniosła wzrok na dłonie chłopaka. - Malfoy? Puścisz mnie w końcu?
  Ślizgon jak oparzony natychmiast rozluźnił uścisk, wciąż nie spuszczając z Hermiony wzroku.
- Ostrzegałem, Granger- mruknął, ale w jego głosie wyczuwało się figlarną beztroskę.
Hermiona więc uśmiechnęła się niewinnie i wzruszyła ramionami.
- Dobrze. Jak sobie życzysz. Dracusiu- oświadczyła niewinnie.
  A Draco, po raz pierwszy uważając, by nie użyć zbyt dużo siły, trzepnął ją lekko w ramię i udając obrazę majestatu oddalił się pospiesznie, w myślach złorzecząc Pansy Parkinson, że musi tak bardzo różnić się od Gryfonki. Której z resztą w dalszym ciągu nienawidził.

****

Hermiona po raz dziesiąty w ciągu godziny przeczytała strony podręcznika poświęcone Mutatioipsumom, desperacko doszukując się w każdym wyrazie, kropce i przecinku chociażby najmniejszych różnic z sytuacją obecną w jej życiu.
W dalszym ciągu darzyła Violet niekłamaną sympatią, co znowu nie byłoby takie dziwne, gdyby jej obawy były prawdziwe. Czysto hipotetycznie, rzecz jasna.
- Doprawdy, Panno Granger- przecież zakończyliśmy już ten temat. Twoja praca wskazuje, że wiesz już na temat Mutatioipsumów wszystko... czegóż więc szukasz? Nie lepiej poświęcić energię innym tematom? - zaskoczył ją aksamitny głos, a Hermiona na jedną nanosekundę zamarła.
Narcyza Malgoy była ostatnią osobą, której zwierzyłaby się ze swoich obaw. Już wolałaby  przyjść z nimi do Snapea! Było dla niej też czymś niespodziewantm, że nauczycielka ją zagadnęła. Coś było niewporządku- lepiej było mieć się na baczności
- To nic takiego, pani profesor. Po prostu chciałam coś jeszcze sprawdzić. Spodobał mi się ten temat- odezwała się pospiesznie, zamykając książkę i starając się, by jej głos brzmiał spokojnie.
Narcyza uniosła brwi.
- Czyżby? I jesteś pewna, że to tylko dlatego, że temat ci się "spodobał"?- zapytała ostro.
Hermiona przez chwilę poczuła, że kręci jej się w głowie. Było jasne,  że Narcyza coś podejrzewa. Dlaczego, Merlinie- dlaczego?!
- Tak. Oczywiście,  pani profesor- powiedziała w końcu pewnie, przekonana, że nauczycielka słyszy walenie jej serca.
Przez chwilę pani Malfoy nic nie mówiła, a potem wolno skinęła głową.
- Dobrze. Skoro tak twierdzisz. A teraz idź do dormitorium. Za pięć minut cisza nocna. W przeciwnym wypadku Gryffindor straci punkty- nakazała.
 A potem odprowadzała Gryfonkę wzrokiem, myśląc intensywnie.
Było jasne, że szlama coś ukrywa. Nie łudziła się też, że zwierzy jej się ze swych obaw. Najprawdopodobniej będzie węszyć w pojedynkę lub wraz ze swoimi nieodłącznymi przyjaciółmi.
Problem w tym, że tutaj zaczynały się już poważne sprawy, realne niebezpieczeńatwa, zagrażające większej ilości osób.
Westchnęła,  starając się niemyśleć o konsekwencjach, jakie ona sama i inni mogli ponieść.
A pierwsze czarne chmury tego roku zbierały się nad Hogwartem w jednej chwili zmieniając świetliste, rozgwierzdżone niebo w nieprzychylną, złowrogą przestrzeń.
Świst wiatru zmieszał się zaś z niskim dźwiękiem starego zegara wybijającym godzinę dziesiątą i wypełnił swym brzmieniem każdy zakątek zamku.



8 komentarzy:

  1. Haha, to "Dracusiu" mnie rozwaliło :D

    Możesz zerknąć na mojego bloga i napisać co sądzisz w komentarzu? Dopiero zaczynam :)
    dramione-milosc-nigdy-nie-umiera.blogspot.com

    Verka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kiedy następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne jak zwykle! Pansy to idiotka a dialog pt. "Dracusiu" mi się bardzo spodobał :D
    Hmm... Ciekawe co Cyzia knuje... :P
    Trochę krótki ten rozdział :P
    Mam nadzieję, że kolejny już niedługo :)
    Champagne Rose (wcześniej Koalka Koalkowa)

    Ps. Zapraszam do mnie na drugą wersję prologu :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Och! Nareszcie dodałaś rozdział! Już naprawdę nie mogłam się doczekać! Cudowny jak zawsze! Mam nadzieję że będziesz je dodawać częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czemu mi nie napisałaś, że masz nowy rozdział, jak dodawałaś u mnie komentarz ? :(
    Smuteg, przeczytałam z takim opóźnieniem. Ale co tam, zawsze mam opóźnienie. Mały dostęp do laptopa, i potem muszę odczytywać takie rewelacje po fakcie. Rozpłakałam się czytając to. Nie wiem czemu, śmiesznie jak zawsze, powaga itd, ale tu chodzi o coś więcej. To dramione, tamten świat jest taki poważny. Jesteś prawdziwą artystką i cieszę się, że tutaj trafiłam <3


    Dziękuję ...

    Weny !


    co-serce-pokocha-dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział cudny.:P
    Przepraszam, nie zauważyłam tych linków.
    Jednak sytuacja została naprawiona.:P
    Pozdrawiam.:d

    OdpowiedzUsuń