A ów rozdział dedykuję Zawasi- dziękuję Kochana za miłe słowa!
pozdrawiam!
ROZDZIAŁ 17
- To wszystko wydaje się nielogiczne- warkęła Narcyza. –
Wczoraj robiłaś coś, co ma w założeniu ułatwić życie kalekom. Dzisiaj mówisz,
że staracie się stworzyć idealną rasę nadludzi. Gdzie tu sens? Jaki jest cel?
- Celem jest stworzenie jak najlepszych warunków życia. –
odparła wolno Hermiona. - Wyeliminowanie chorób. Przynajmniej teoretycznym. W
praktyce najważniejsze jest wzbogacenie się. A z pewnością taka sztuczna
rasa nad-ludzi zapewniłaby bardzo dużo kasy...
- W sumie to dobrze- wzruszył ramionami Draco – Zdrowi i
silni zawsze są... bardziej opłacalni. A
ci z deficytami mogą się trzymać z dala.... Po prostu nie wchodzić w
drogę.
Spojrzała na niego niewyraźnym wzrokiem. No tak, nie mogła
spodziewać się po nim innego myślenia, ale jednak mimo wszystko czuła się
dziwnie, gdy ten tak wyraźnie jej o tym powiedział. Nie zdziwił jej też zbytnio fakt, iż odważył
się zacząć taką rozmowę w obecności matki. Wszak Narcyza Malfoy, wielka
arystokratka czarodziejskiego świata, charakteryzowała się podobnież
wysublinowanymi poglądami- tego Hermiona była pewna. Cieszyła się, że póki co nie przyszło jej prowadzić rozmowy z kobietą. Przynajmniej ta nie znienawidzi
jej jeszcze bardziej.
- Typowo darwinowskie myślenie- prychnęła, starając się
hamować swoje emocje. – I powiem ci, że nawet poprawne. - przyznała po krótkim
namyśle, wprawiając chłopaka w wielkie zdumienie. O to jej chodziło. Chciała
przedstawić całą sprawę taką, jaka była naprawdę, nie zaś bawić się w jakąś
nierealistyczną utopię, idealistyczne mrzonki, których nikt nigdy nie spełni. –
W większości przypadków masz rację, chociaż zdarzało się, że to chore osobniki
uratowały ciągność warunku. Ale... Tu przecież nie chodzi li tylko o naukę!
- Oszukujesz się tak, bo sama jesteś szlamą. – opamiętał się
po chwili. No tak, nie byłby sobą, gdyby pozwolił sobie na dłuższą chwilę
słabości. - W świecie czarodziejskim czysta krew powinna być regułą, od której
nie ma wyjątków. W świecie mugoli niech luzdie będą zdrowi i silni. Wtedy
wszystko dla wszystkich byłoby łatwiejsze.
- Wszystkich? – zaczęła się denerwować. – To może podasz mi
definicję kogo uważasz za „zdrowych i silnych“? Pamiętasz, jak podczas wakacji
byliśmy świadkami bójki?
Ten człowiek też uważał, że tamten Murzyn był gorszy...
- To zupełnie inna sprawa! Kolor skóry to żadna choroba! –
zaperzył się.
- A potrzeba noszenia okularów?
- Och....wiesz o co mi chodzi! – zmarszczył brwi.
- Nie. Wada wzroku jest przecież chorobą... – nie ustępowała
Gryfonka. Kątem oka ujrzała Narcyzę, unoszącą nieznacznie brwi do góry.
- Wyjątkowo nie inwazyjną chorobą. – odezwała się chłodno kobieta.
– Trudno by wszyscy noszący okulary byli uważani za chorych. W tym twój drogi
przyjaciel Harry Potter, panno Granger.
Wzmianka o Harrym ukuła Hermionę w okolicę serca, ale
dzielnie nie dała tego po sobie poznać. Cieszyła się z takiego przebiegu
rozmowy.
- Ma pani rację, pani Malfoy. Dokładnie o to mi chodziło. Więc
gdzie jest granica?
- To rozumie się samo przez siebie! – kontrował Dracon. – Nie
trzeba na to żadnych definicji!
- Czyżby?- Hermiona uniosła brwi. – Wydaje mi się jednak, że
przydałoby się przynajmniej łaskawie poinformować, kto może uważać się za
lepszych.- ironizowała. – Chociaż w czarodziejskim świecie to chyba wiadome...
- Ha! I tu cię boli?! – zawołał tryumfalnie Dracon.
- Nie. Po prostu uważam ów fakt za nielogiczny...
- Słuchaj, Granger! – przerwał bezczelnie. - Niech ci będzie-
nie chcę was wszystkich wybić....
- Och, to bardzo szlachetne z twojej strony –
zapomniała o obecności Narcyzy.
- Zamknij sie. Chodzi o to, że... Że właściwe jest, aby
każdy żył w swoim środowisku...
- Ale skąd przekonanie, że czystokrwiści są lepsi? Przecież
ja też umiem czarować!
- Ale tu chodzi o tradycję! Ty zdajesz się mi być główną
estetką... Wymaga się więc, by dbać o czystość rodu i posłuch, oraz szacunek.
- Co to ma do rzeczy? Po co ci ta cholerna selekcja?
- Bo...bo nic na to nie poradzisz!
- To nie jest argument!
- Jak to nie? Porządek musi być! Kto jak kto, ale TY powinaś
to rozumieć.
- Własnie nie rozumiem. Nie rozumiem twojego toku myślenia.
Owszem, różnimy się. Ale co wpływa na to, że miałbyś być lepszy ode mnie?
- Nasze pochodzenie, Grangar. Tak się złożyło i tyle. Musisz
się z tym pogodzić.
- W takim razie dlaczego to ty cały czas wytykasz moje
mugolskie pochodzenie?! Dla mnie to nie jest problém!- Hermiona była już
zdenerwowana nie na żarty.
- Nie masz problemu?! – prychnął Dracon. – Myślisz że nie
widzę jak...
- Myślę, że teraz OBOJE macie problem- przerwała tę miłą
pogawędkę Narcyza. Jak na komendę spojrzeli na kobietę. Pani Malfoy stała
z założonymi na piersiach rękami i przypatrywała się im nieodgadnionym
wzrokiem.
- Siedzicie tu już od dobrej godziny, a jeszcze żadne
z was nie zabrało się za sprzątanie. Radzę więc się wam pospieszyć, o ile
nie chcecie otrzymać kolejnego szlabanu od woźnego za przebywanie poza
dormitoriami po ciszy nocnej- poradziła pani Malfoy, po czym zostawiła
zszokowanych uczniów w pustej klasie.
A Hermiona mogła przysiąc, iż wyczuwa w je głosie nutkę
rozbawienia.
*****************
- Nasza nowa gwiazda! – syknęła Ginny stając przed Hermioną,
gdy następnego dnia rano ta siedziała w towarzystwie Violet, Nevilla i Luny
przy stole Krukonów, prowadząc miłą rozmowę z przyjaciółmi oraz kilkoma
innymi uczniami.
– Tak wam dobrze jest w roli pupilków Hogwartu? – syknął
Harry, stając tuż obok Ginny.
Ron tylko skinął głową, a uszy poczerwieniały mu ze złości.
Hermiona i jej rozmówcy w jednej chwili przerwali rozmowę.
Krukoni byli nieco zdziwieni- a raczej zmartwieni tą jawną agresją- wszyscy
oprócz Luny, która to wyglądała, jakby właśnie zdała sobie sprawę, iż na głowie
rudzielców spoczywa dorodny, nierozgotowany kalafior.
Hermiona zaś zamrugała kilka razy, po czym odezwała się
bardzo wolno i bardzo wyraźnie tonem, w którym aż słychać było niezliczoną
ilość igiełek wściekłości.
- Zdajecie sobie sprawę, jak głupie z waszej strony jest
czepianie się boguducha winnych ludzi? – poniosła się z miejsca. – To, że
między nami jest niezbyt ciekawie nie jest tajemnicą. Ale co wam zrobili Violetka, Luna czy Neville?
- Zdradzili nas. Tak jak ty! – warknął Ron, czym wprawił w
zaskoczenie nawet swoją siostrę, która wszak znała go od zawsze.
- Co ty... - Zaczął Ron, ale przerwał machnięciem ręki. –
Ech, nieważne....
- W każdym razie nagle tak bardzo polubiliście tę naszą
kujonkę? – przyszedł mu z pomocą Harry, patrząc krytycznie na rozmówców.
Neville głośno nabrał powietrza.
- No co ty, Harry! – zaczął cicho. – Przecież dobrze wiesz,
że zawsze ją lubiliśmy!
- Bo nas łączy głębokie uczucie, czyż nie, skarbie? –
żartowała Violetka, przybierając zalotną pozę i łapiąc Hermionę za rękę.
Dziewczyna spojrzała nań filuternie.
- Oczywiście, moja droga! – oświadczyła kokieteryjnie, po
czym obie zachichotały.
Ginny patrzyła na to wszystko z teatralnym
politowaniem.
- Żałosne jesteście- oświadczyła w końcu, a w jej głosie
można było słyszeć jawną pogardę.
Hermiona spojrzała na nią poważnie. W życiu nie powiedziałaby,
że Ginny- ta sama Ginny, z którą prześmiała, przeplotkowała, przegadała i
przeżartowała tyle nocy, wyda kiedykolwiek tak radykalny i krzywdzący sąd o jej
osobie.
- Możliwe, że to było żałosne- oświadczyła w końcu lodowato,
a jej głos miał w tej chwili zadziwiająco wiele wspólnego ze zwykłym tonem
Narcyzy Malfoy- Ale przynajmniej mamy dobrą zabawę i spędzamy wspólnie miło
czas.
Ron prychnął.
- Miło? Chyba raczej niezwykle bogato... Stałaś się nagle
taka fajna, przebojowa i popularna? Ciekawe dlaczego? ! – mruknął jadowicie.
Hermiona musiała wziąć kilka głębokich wdechów by się
opanować. W jej oczach znowu zaczęły tańczyć żywe ogniki, którymi zdawała się
ciskać w przyjaciół.
- Posłuchajcie mnie wszyscy troje- warknęła cicho, siląc się
na w miarę opanowany ton. -– Nie jestem ani FAJNA ani PRZEBOJOWA. Mam nowych
znajomych, bo tak się sprawy potoczyły, ale bynajmniej nie zamierzam tego w
żaden sposób wykorzystywać. Po prostu widocznie inni dostrzegli w tej całej
sprawie coś, czego wy nie chcecie dostrzec...
- Że jesteś kłamczuchą? – podsunął z przekąsem Harry.
Hermiona spojrzała na niego wściekle.
- Nie mam najmniejszego zamiaru z wami dłużej w ten
sposób rozmawiać- oświadczyła w końcu.
- Oczywiście, gdzieżbyśmy śmieli przeszkadzać jej wysokości
i grupce adoratorów- warknęła ironicznie Ginny.
- Wiecie co? Naprawdę najlepiej będzie jak sobie pójdziecie-
wtrąciła się Violet. – W tej sytuacji nie jest to najszczęśliwszy pomysł
kontynuować tę idiotyczną dyskusję.
Hermiona była naprawdę wdzięczna przyjaciołom za pomoc w
rozegraniu tej nieprzyjemnej rozmowy. Usłyszała jeszcze, jak Harry mówi coś w
rodzaju: „Ja przynajmniej miałem powód, by być popularny“. Zabawne- nigdy nie
wspominał o swojej sławie.
Spojrzała posępnie na przyjaciół.
- Ojej, nie za ciekawie to się przedstawia- zmartwiła się
Tina, Krukonka z szóstej klasy. - Przecież tak dobrze zawsze się
rozumieliście.
- To wszystko przez tego Malfoya- stwierdził Robert, chłopak
Tiny.
- Z jednej strony macie rację- przyznała Hermiona,
nalewając sobie soku z dyni. – A z drugiej... Może powinnam im
powiedzieć wcześniej...
- Tym, czego oni NA PEWNO nie powinni robić, jest takie
zachowanie względem ciebie, Hermiono. I względem nas- oświadczyła pewnie Luna.
- Takie sprawy załatwia się inaczej niż obrażaniem się-
potwierdziła Violet.
- Nie martw się, Mioney! Przejdzie im! – spróbował pocieszyć
Neville. – Przecież nie mogą być źli już na zawsze...
No właśnie.
Hermiona od jakiegoś czasu, obserwując zachowanie Harrego, Rona i Ginny, coraz
częściej zaczęła zadawać sobie to pytanie. I- co najbardziej przerażające- nie
była taka przekonana co do odpowiedzi.
•••••••••••••••••••
Hermiona
była wielce zaskoczona, gdy wieczorem zapukała do gabinetu Narcyzy i ujrzała
tam wszystkich trzech Malfoyów, pogrążonych we wspólnej rozmowie.
Lucjusz najwyraźniej został poinformowany o odbywającym się
szlabanie, bo nagłe pojawienie się Gryfonki zdawało się nie zrobić na nim
większego wrażenia. Natomiast Hermiona poczuła się bardzo głupio i szczerze
pożałowała, że żadna z bliskich jej osob nie odbywa z nią szlabanu.
Przynajmniej miałaby bratnią duszę.
Nim cała sytuacja zaczęła wyglądać głupio, szybko opanowała
się i grzecznie przywitała, po czym spojrzała na Dracona.
- W tej sytuacji, ja zacznę już sprzątać- zaproponowała
cicho. – Wy z rodzicami spokojnie sobie porozmawiacie i po prostu zejdź do mnie,
kiedy skończycie- zaoferowała.
Szczerze mówiąc, nie była to z jej strony żadna
przysługa, przynajmniej ona tak tego nie odbierała. Ponieważ sama byłaby wielce
rada, gdyby mogła w całości wykorzystać czas, który miałaby okazję spędzić
z rodzicami, automatycznie uznała swoją propozycję za naturalną.
Rodzina arystokratów jednak najwidoczniej miała zgoła inne
pojęcie normalności. Dracon nieznacznie uniósł brwi w akcie zdziwienia, Narcyza
zamrugała powiekami, a Lucjusz wpatrywał się przenikliwię w Hermionę, by w
końcu uśmiechnąć się z wyższością.
- To niezwykle uprzejma propozycja z twojej strony-
oświadczył cicho, Hermiona jednak słyszała doskonale każde jego słowo. –
Jednakże właśnie Draco wspominał o tobie i pewien jestem, że wasza dzisiejsza
kara będzie mogła wyglądać nieco inaczej. Mam rację, najdroższa Narcyzo? –
zwrócił się do żony.
Pani Malfoy przyjęła propozycję z chłodną obojętnością.
Tak, jakby planowali to już wcześniej.
- Owszem- oświadczyła w końcu, po czym spojrzała na Hermionę
zapraszająco. – Zapraszam, panno Granger. Trochę sobie porozmawiamy.
Świetny rozdział. Genialnie piszesz i to co raz większe zainteresowanie Malfoy tym co mówi Miona. Ta obraza nowej trójcy fajnie obrazuje jak karnymi byli przyjaciółmi. Mam nadzieje na szybki rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo weny :-)
OdpowiedzUsuńZaskakuje mnie, że w porównaniu do innych blogerów tak łatwo ukazałaś wady najbardziej lubianych postaci z książki. Tak ogółem, to kocham Lunę, ale nieważne ;) wracając do tematu, podoba mi się sposób wypowiedzi Granger, jak dla mnie jest na tyle inteligentną osobą, że idealnie to do niej pasuje. W ogóle motyw Narcyzy to fenomen, najczęściej ukazuje się ją jako smutną, zniewoloną kobietę, która odżywa dopiero po odejściu męża. U Ciebie jest po prostu silna i trochę przypomina mi moją nauczycielkę od chemii z lo;p genialny rozdział, czekam na więcej i zapraszam na 3 rozdział u mnie;))
OdpowiedzUsuńjak wiesz uwielbiam to opowiadanie i nie byłabym sobą gdybym od razu właśnie z pracy nie przyszła i włączyła Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńAle mam pewien dylemat, bo nie wiem co wolę, jaki dialog: czy Hermi i Draco, czy też Hermi, Harry i reszta. Oba są genialne.
a jeszcze teraz Lucjusz do tego się pojawił, więc nie mogę się doczekać tej rozmowy.
pozdrawiam
Ooooo!! Ale super!! Ciekawe o czym mogą rozmawiać? Nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
HH
Super rozdział!!! :D Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCześć! Wiesz że tym rozdziałem pokrzyżowałaś mi plany uczenia się angielskiego na test, ale w sumie dobrze, bo co za dużo to nie zdrowo. ;p Tak właściwie to nie mam do czego się doczepić, no poza tym, że było trochę błędów, ale kto pisze rozdziały o 5 rano? Ja o tej porze przewracam się na drugi bok. Ale tak zastanowiłam się trochę nad tym, co piszesz i tak swoja drogą już mniejsza z tym jak to się rozwija miedzy bohaterami. Jak zaznaczyłam w komentarzu pod poprzednim rozdziałem, można się czegoś dowiedzieć z twojego opowiadania. Poruszasz kwestie częściowo historyczne, moralne, etyczne, naukowe, a to dobrze. Weźmy pod uwagę, że szkoły obecnie nie uczą niczego, niestety :/ Wiekowo pewnie czytają to różne osoby i w takim wypadku to dobrze, bo mogą choć w minimalnym procencie poszerzyć swoją wiedzę, robiąc coś co lubią, czyli w tym przypadku czytając ff. Podoba mi się takie podejście. Bo ukazanie tylko relacji miedzy bohaterami - spoko, znajdziemy wszędzie, sami pewnie damy radę wymyślić z dziesięć historii. Ale przekazanie w treści czegoś więcej... Wplecenie kwestii ważnych, to już sztuka. Tobie w mniejszym, bądź większym stopniu się to udaje, co mi się bardzo, ale to bardzo podoba. Oby tak dalej. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Klaudia
No nie... znowu musiała przerwać w tym momencie. Ech... co ją się z tobą mam. Ale rozdział cudowny. Jestem ciekawa czy hermiona pogodzi się z Harrym ronem i ginny.
OdpowiedzUsuńChcę więcej...xD
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu Narcyza i Lucjusz zachowują się trochę dziwnie, a wręcz...zabawnie :p
Może dlatego, że Hermiona powoli otwiera im oczy i dobrze :)). Ciekawe co z tego wyniknie. I jak przebiegnie rozmowa!
Twoi Harry, Ron i Ginny traktują okropnie Mione- dobrze, że Neville, Luna i Violet są przy niej.
Draco widzę powoli zmienia nastawienie i wciąż dyskutuje z Granger.
Czekam na next. Swoja drogą jestem ciekawa jak zaczniesz wątek Dramione *..*
Weny i wytrwałości ci życzę.
Jakbyś miała ochotę zerknąć na moja pisaninę o przyszłym pokoleniu, a konkretniej o Scorpiusie i Rose to zapraszam:
http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/
hopelessdream