wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 19 i 2/2 (20)

CZEŚĆ!!

Kochane Wy moje Szczęścia- dziękuję Wam z całego serducha za ciepłe komentarze!!
Dziś przybywam z połową rozdziału i życzę Wam miłej lektury.
Cóż, pod koniec tygodnia znowu wyjeżdżam, więc 21 pojawi się najwcześniej przed Świętami. 
I przepraszam Was bardzo za końcówkę.... Ale po prostu bardzo nie pasuje mi do tego opowiadania wizja permanentnie skłóconej Wielkiej 3, mimo iż przyznaję, że byłoby mi wygodniej...
Aaa, i ponawiam moje pytanie- która z Was lubi rysować?:)

********

ROZDZIAŁ 19 i 2/2 (20)


Draco prychnął lekceważąco.
- Szczęśliwe?! Raczej rzekłbym żenujące. Niezgodne….
- Niegodne arystokraty? – podpowiedziała Hermiona. – Doprawdy, Draco Przecież twoi rodzice nie pozwoliliby na to, by cokolwiek w życiu ich ukochanego synka było… „niegodne”. Tak mi się wydaje.
- Źle ci się wydaje- warknął. – Mieli zupełnie inne pojęcie tego, co jest uwłaczające, a co nie…
- Po twoim tonie odgaduję, że też nie było ono do końca ICH przekonaniem….
- Skąd ty wiesz takie rzeczy?
- Och, tak zwana mowa ciała… Bardzo dużo można powiedzieć bez żadnych słów…. Z resztą nieważne, Draco
- To nie tak, że miałem nieszczęśliwe dzieciństwo- zupełnie nie wiedział, dlaczego to mówił. Słowa same nasuwały mu się na język. – Po prostu… Zdeterminowane. Więc się starali, żebym chociaż czasami czuł się jak normalne dziecko… Możesz mi nie wierzyć, Granger Ale oni… Potrafili mnie kochać.
- Nigdy w to nie wątpiłam, Malfoy. Takie rzeczy… widać na pierwszy rzut oka.
- Jakie rzeczy?
- To jak jesteście sobie bliscy. Mimo że z zewnątrz zionie od was chłodem i jakoś nie mogę wyobrazić sobie was okazujących sobie nawzajem uczucia… Ale to widać, Malfoy. Więź między wami.
- Doprawdy, Granger - zaskakujesz mnie. Inni zwykle… Uważają nas za bezuczuciowe potwory. Niezdolne do empatii i jakichkolwiek pozytywnych…
- Każdy jest zdolny- przerwała mu szeptem. – Nawet kierownik obozu śmierci z tego filmu… Miał rodzinę, dzieci, żonę, których kochał. Pytanie jest więc inne- nie to, czy jesteś zdolny do miłości, ale co z tą zdolnością robisz?
- No, a jak to wyglądało u ciebie, szlamo ? – zapytał szybko, chcąc zmienić temat.  Zauważył, że na dźwięk wyzwiska skrzywiła się lekko- wyraźnie sprawiło jej ono przykrość- ale nie przejął się tym zbytnio. Traktował to jako coś naturalnego. Granger pochodziła z rodziny mugoli. , była więc szlamą .  To dobrze, że przypominanie o tym sprawiało jej bol. Musi wiedzieć, gdzie jego miejsce.
Naturalnie, daleki był od potępiania. Potrafił rozróżnić dobro od zła i nawet po dłuższym zastanowieniu nie życzył jej śmierci. A raczej nie z jego ręki. Po prostu niech tacy jak ona egzystują sobie  gdzieś w prymitywnym, mugolskim Świecie.
- Czemu chcesz to wiedzieć? – warknęła w odpowiedzi. – Przecież dla ciebie się wcale nie liczę.
- Tak, bardziej istotne są moje zachcianki- potwierdził ochoczo. – A więc teraz chcę wiedzieć…
- „Ty chcesz?!” Wiesz jak bardzo mnie to nie obchodzi?
- Oj, przestań! Co ci zależy? Tak miło się drażni z tobą, wiesz? – żartował, z radością odnotowując jej irytację. Och, jakaż ona była urocza, jak śmiesznie marszczyła nosek, jak wlepiała w niego swoje ogromne, czekoladowe oczy…. Nawet teraz, gdy mrużyła je ze złości były nienaturalnie duże.
Jeszcze nie było tak źle-  po pierwszej lekcji z matką z zaskoczeniem odkrył, że gdy Granger NAPRAWDĘ się zdenerwuje, w jej źrenicach zaczynały tańczyć płomyczki żywego ognia. To było niesamowite!
- Moje dzieciństwo nie było niczym niezwykłym- mruknęła w końcu.
- Czyżby? –uniósł brwi w wyrazie irytacji. – Przecież chyba już wtedy byłaś niesamowicie bogata, więc…
            Nie dane mu było dokończyć. Zobaczył, jak Hermiona przystaje z założonymi na siebie rękami, ale na jej twarzy oprócz wściekłości malował się też ogromny smutek.
- Nie wierzę, że jesteś aż tak zepsutym materialistą- wyszeptała wściekle.
Poczuł się skonfundowany.
- O co ci….- zaczął, ale Hermiona mu przerwała.
-Nie zamierzam cię częstować umoralniającymi gadkami. – wysyczała złowieszczo. -Ale wiedz, że…och, nawet TY to powinieneś wiedzieć! Myślisz, że kasa to wszystko? Że wystarczy, aby stworzyć kochającą i ciepłą rodzinę? Aby zapewnić dziecku wszystko, czego potrzebuje? Ty… Ty nieczuły, zimny materialisto! Całe dzieciństwo MARZYŁAM o tym, by chociaż raz to rodzice położyli mnie do snu, nie wynajęta opiekunka! Jedyne, co pamiętam to jak wyjechaliśmy na dwa dni do Wenecji. Miałam osiem lat. Wtedy jako-tako spędzaliśmy razem czas, to znaczy sześć godzin w ciągu dnia! Potrafisz liczyć, kretynie? Dwanaście godzin prawdziwego dzieciństwa, potem tylko coraz to droższe prezenty i zabawki! Ja nawet nie pamiętałam jak wyglądali! Chcesz usłyszeć naprawdę ZABAWNĄ historyjkę z mojego dzieciństwa?! Proszę bardzo- gdy miałam trzy lata, rodzice zjawili się w rezydencji po półrocznym kursie w Nowej Gwinei. Mała ja myślałam, że to włamywacze którzy próbują okraść dom. Nie poznałam własnych rodziców. To ci dopiero ŚMIESZNA opowieść, czyż nie? Ale TY oczywiście tego nie zrozumiesz, dla ciebie najważniejsze jest, że miałam nowe zabawki za miliony. I wiesz co… Życzę ci, byś NIGDY nie przekonał się na własnej skórze, jak bardzo błędny jest twój system wartości!
            To mówiąc odwróciła się na pięcie i odmaszerowała do zamku, zostawiając oniemiałego Draco samego. Nawet nie myślała, że może z siebie za jednym razem wyrzucić tyle słów. Prawdę mówiąc nie panowała nawet nad tym, ile zdradza Malfoyowi, jak daleko posuwa się w odsłanianiu swoich najgorszych, najsmutniejszych wspomnień. Wcale nie chciała, by Ślizgon wiedział, iż brakowało jej opieki rodziców i ich miłości. To była jej sprawa. Ale te wszystkie zdania same wyleciały jej z ust i paradoksalnie, każde z nich było przemyślane. Wtedy wydawało się idealne i na miejscu, teraz zaś, gdy przyszło opanowanie, Hermiona wiedziała już, że powiedziała za dużo. Sama świadomość tego, że Malfoy wie sprawiała jej spory dyskomfort.
Cholera, żeby to, co skutecznie ukrywała przez tyle lat, tak bezmyślnie wypaplać teraz, w ciągu zaledwie paru minut!
Och, jak bardzo nienawidziła ona teraz Dracona!

**********

- Dzisiaj zaczniemy zupełnie nowy temat- odezwała się Narcyza, lustrując wzrokiem klasę. – Kto mi powie, czym są Mutatipsumy?
Hermiona ledwie się powstrzymała od podniesienia ręki. W dalszym ciągu trzymała się sumiennie postanowienia, iż na lekcjach Narcyzy nie wyrwie się ni razu do odpowiedzi. Swoją drogą, doskonale ją znała. Szczerze zdziwiło ją to, że mówią o takich rzeczach, wszak był to bardzo skomplikowany temat.
Kątem ucha dosłyszała prychnięcie Draco i Pansy Parkinson, niepocieszonych faktem, iż odpuściła ona zgłaszanie się na owej lekcji. W sumie trudno było im się dziwić- Ślizgoni pewnie mieliby niemałą uciechę z ironicznego komentowania pilności Hermiony przez Narcyzę, do którego to na pewno by doszło.
Nic z tego jednak- dziewczyna miała już serdecznie dosyć wysłuchiwania złośliwości na temat swojego zaangażowania na lekcjach ze Snapem. Ze stoickim spokojem wysłuchała więc odpowiedzi Violet, której wszak nie wiązały żadne wzniosłe przysięgi milczenia.
- Mutatipsumy to istoty, które mieszają w głowach- zaczęła niezbyt profesjonalnie Gryfonka. – Stopniowo sprawiają, że zaczyna się inaczej myśleć, postrzegać świat i percepować bodźce- („no tak, Violetka nie byłaby sobą, gdyby nie wspomniała o czymś pokrewnym” – pomyślała z uśmiechem Hermiona)- a najbardziej intrygujące jest to, że każdy może być Mutatipsumem…. I w zasadzie nie ma żadnego zaklęcia, aby się obronić…
- Cóż za chaotyczna odpowiedź, panno Souley- skwitowała chłodno Narcyza. – Ale w ogólnym zarysie mniej więcej się pani nie myli. Owszem, Mutatipsumy potrafią pomieszać zmysły… Przenikają do naszych umysłów lepiej, niż oklumencja, zmieniają nasze poglądy i opinie, odczucia i osobiste preferencje. Mieszają do tego stopnia, iż nierzadko zdarza się, iż ofiara traci zmysły- acz najgorszy jest fakt, że ich działalność jest nierozpoznawalna. Ciężko zorientować się, co tak naprawdę się dzieje, tym bardziej, że potrafią one być niezwykle przebiegle.  Jednak kooperacja z Mutatipsumem może być tragiczna w skutkach….
Hermiona intensywnie myślała nad tymi słowami. Czyż to nie był idealny opis tego, jak się teraz czuje? Raz szczęśliwa, raz smutna. Raz przejmuje się wszystkim, raz jej zupełnie wszystko jedno. Raz Draco potrafi być nawet w porządku, potem znowu staje się nadętym bubkiem…
Chwila, CO TAKIEGO?!?
Dlaczego ona w ogóle pomyślała o tym Ślizgzgonie?! Przecież to zupełna głupota! Jak ONA może być na tyle naiwna, by dać się wciągnąć w te irytująco natrętne rozmyślania- Draco Malfoy ZAWSZE był denerwującym bufonem! Nie ptrzeba było żadnej czarnej magii, by…
„Ktoś chyba rzeczywiście jest Mutatipsumem. Mam zmienne nastroje” – napisała pospiesznie na rogu pergaminu Hermiona, by oderwać się od tych nachalnych rozważań, po czym szturchnęła Violetkę pod ławką.
Koleżanka spojrzała na nią, a potem na jej twarzy wykwitł tajemniczy uśmiech.
„To się po prostu nazywa być kobietą, skarbie!” – odpisała swoim okrągłym pismem, po czym kiedy nikt już nie patrzył, na jej twarzy wykwitł jeszcze jeden, tajemniczy uśmiech.

**********

- Macie dziesięć minut! – warknął Snape, patrząc na zegarek.
            Wszystkich zaskoczył fakt, iż pod koniec zajęć profesor zrobił im nieprzewidywalną kartkówkę z tworzenia, stosowania i działania eliksiru Eliksiru Orientacji.
Hermiona zapełniała pergamin najróżniejszymi informacjami, wielce rada, że wczoraj poświęciła czas na przestudiowanie podręcznika. Wiedziała właściwie wszystko i tylko zastanawiała się, czy zdąży przelać każdą z tych informacji na papier.
            I nagle dostrzegła Rona. Niestety, zmuszona była siedzieć z Violetką obok skłóconych z nią przyjaciół- sala w lochach nie należała bowiem do dużych.
 Chłopak siedział nad  pustym pergaminem, wyraźnie zdenerwowany ogryzając końcówkę pióra. Wydało się to Hermionie dziwne, na własne oczy widziała bowiem wczoraj, jak Weasley wspólnie z Harrym czyta podręcznik eliksirów. No tak, widocznie jego mózg był wyjątkowo odporny na wszelkie informacje dotyczące ingrediencji, sekretów proporcji i specyfik przeróżnych, magicznych mieszanin. Bywa.
Przypomniała sobie ni z tąd ni z owąd wspólne wieczory, jeszcze sprzed kłótni, spędzone na miłych rozmowach i żartach. Wtedy było tak wspaniale… A teraz? Co takiego się z nimi stało…
Ronald przerażonym wzrokiem wodził do sali, nerwowo ściskając swój pergamin.
Możnaby powiedzieć, że Snape się na niego uwziął lub że rzeczywiście chłopak jest beznadziejnym przypadkiem w kwestii eliksirów. Dość, że zarobił już kilka N.
Hermiona przełknęła ślinę i spojrzała na swoją pracę. Nie zawierała jeszcze kilku informacji, ale niewątpliwie zasługiwała już na P- przynajmniej u Snapea. Inny nauczyciel zapewne postawiłby już najwyższą ocenę, ale nie on. Mistrz Eliksirów gardził Gryfonami, co okazywał im kiedy tylko mógł.
 Ron więc dostanie kolejne N, a ona…
„Chyba obejdzie się bez tego jednego W, przecież nadrobi to w mgnieniu oka…
Jej umysł już podjął decyzję.
Pospiesznie sięgnęła ponowy kawałek pergaminu i szturchnęła rudzielca. Gdy ten przeniósł na nią zdenerwowane spojrzenie, szybko zaczęła stawiać koślawe litery, doskonale naśladujące charakter pisma Rona.
„RONALD WEASLEY
ELIKSIR ORIENTACJI
Głównym jego składnikiem są zasuszone skrzydełka kortykotropów…..”

Udawała, że nie dostrzegła wyrazu zaskoczenia, który wykwitł na twarzy rudzielca. Jednak wiedziała jedno- ona zachowała stuprocentową klasę w stosuku do wściekłych na nią przyjaciół.

18 komentarzy:

  1. Ojejku rozdział!
    Lecę czytać! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem co ci sie nie podoba w koncówce, jest intrygująca. No bo pomimo tego ze przyjaciele mają ją w dupie to ona im pomaga. Gryfońska postawa ;)
      Na początku pogubilam sie bo nie pamietalam o co chodzi juz ale później pamięć wróciła xd
      Hermiona i to jej dzieciństwo... Straszne ;( a ta jej historia :c smuteczeq
      I kolejna kłótnia draco i mioną eh "kto sie czubi ten sie lubi"
      No i Violetka <3 uwielbiam
      Ah i ta lekcja z Narcyzą o tych Mutatipisach (ciężka nazwa) genialna haha i ten liścik Hermiony super! :)
      No to chyba tyle
      Do nn, pozdrawiam

      Usuń
    2. No bo "mutatio" to po łacinie "mieszać" a "ipsum" to "jaźń" :P
      Tajemnica rozwiązana XD

      Usuń
    3. O kurcze ale ty mądra jesteś ;o
      Mutatipsum! już umiem ;))

      Usuń
  2. Pierwsza! A komentarz potem, bo jestem na matmie xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah Stella lamo ja pierwsza! Pffff ty druga ;P

      Usuń
    2. Sama jesteś lama xd ja najpierw przeczytałam i dopiero dałam koma xd

      Usuń
    3. No i...? Dobra to obie pierwsze ;) hahah

      Usuń
    4. Stella- obiecany komentarz:P

      Usuń
    5. Fantastyczny rozdział :) Cieszę się że Hermiona pogodziła się z Ronem, bynajmniej spróbowała :P Generalnie nie lubię "Złotej Trójcy" tak razem, ale u ciebie tak jakoś mi ich brakowało :) Czyżby Violetka była Mutatipsumem? Jakoś tak mi się wydaję ... No ale nie wiem :P No i czekam na więcej Dramione <333 No może nie jest jakiś długi ten komentarz, ale zawsze coś :)
      18 rozdział już jest :) No i zachęcam do głosowania w ankiecie :)
      ( Z anonima, bo zapomniałam hasła XD )

      Usuń
  3. Ta akcja z Ronem była genialna ;) Fajnie gdyby wybaczyli Hermionie :)
    Już się nie mogę doczekać kolejnej notki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nonono. Jestem pod wrażeniem. Lekcja obrony byłą fajna rozmowa drabina i hermiony o dzieciństwie byłą słodka. Przynajmniej jak dla mnie. Ciekawe, czy przyjaciele wrócą do Hermiony. Ciekawe...
    A tak na marginesie zarobiłeś dzisiaj 21 rozdział a po południu pojawił się 22 XD

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział.Zapraszam do mnie na miniaturkihp.blogspot.com.Weny w dalszym tworzeniu

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! W sumie dobrze wyszło z Ronem. :) Pogodzą się już na dobre, prawda? ^^ Jeśli masz ochotę to wbijaj do mnie na: www.lily-james-i-inni.blogspot.com :) Pozdrawiam, Meg

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja kocham rysować, tylko, że na kartce. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. i już wszystko wiadomo jeśli chodzi o charakter Miony... Jej dzieciństwo nie było prawdziwym dzieciństwem... Fajnie, że ma taką historię, widać to w całym opowiadaniu jej potrzebę miłości
    świetny rozdział i ten gest względem Rona...
    to teraz czekam na dalej jak to się potoczy wszytsko
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej :) Zapraszam do Hogwartu :) To blog oparty na Stowarzyszeniu DHL, ale otwarty dla wszystkich bloggerów :)
    http://projekt-hogwart.blogspot.com/ Jeżeli byś mogła to napisałabyś o tym w następnej notce? I szukamy Prefektów :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, cały czas lubię te kłótnie między Draconem i Hermioną.
    Podoba mi się myśl Granger, że każdy jest zdolny do miłości, ale ważne jest to co z tą zdolnością robi.
    Kompletnie nie rozumiem czepialstwa Narcyzy na lekcji- Violettka powiedziała praktycznie to samo xD. Zrozum nauczycieli, a szczególnie takich pokroju pani Malfoy.
    Myślę, że Hermiona zachowała się wspaniałomyślnie i bardzo honorowo z oddaniem Ronowi fiolki...
    Jak ten baran się będzie dalej gniewał...
    Mam jedno tylko pytanie:
    Co ty się tak uwzięłaś na to słowo WSZAK?
    pozdrawiam,
    hopelessdream
    P.S. Wielkie dzięki za miłe słowa dotyczące epilogu mojego Dramione <3. Mam nadzieję, że czasem zajrzysz na Scorose :p.

    OdpowiedzUsuń