Kochane Wy moje Szczęścia- dziękuję Wam z całego serducha za ciepłe komentarze!!
Dziś przybywam z połową rozdziału i życzę Wam miłej lektury.
Cóż, pod koniec tygodnia znowu wyjeżdżam, więc 21 pojawi się najwcześniej przed Świętami.
I przepraszam Was bardzo za końcówkę.... Ale po prostu bardzo nie pasuje mi do tego opowiadania wizja permanentnie skłóconej Wielkiej 3, mimo iż przyznaję, że byłoby mi wygodniej...
Aaa, i ponawiam moje pytanie- która z Was lubi rysować?:)
********
ROZDZIAŁ 19 i 2/2 (20)
Draco prychnął lekceważąco.
- Szczęśliwe?! Raczej rzekłbym żenujące.
Niezgodne….
- Niegodne arystokraty? – podpowiedziała Hermiona.
– Doprawdy, Draco Przecież twoi rodzice nie pozwoliliby na to, by cokolwiek w
życiu ich ukochanego synka było… „niegodne”. Tak mi się wydaje.
- Źle ci się wydaje- warknął. – Mieli zupełnie
inne pojęcie tego, co jest uwłaczające, a co nie…
- Po twoim tonie odgaduję, że też nie było ono
do końca ICH przekonaniem….
- Skąd ty wiesz takie rzeczy?
- Och, tak zwana mowa ciała… Bardzo dużo można
powiedzieć bez żadnych słów…. Z resztą nieważne, Draco
- To nie tak, że miałem nieszczęśliwe
dzieciństwo- zupełnie nie wiedział, dlaczego to mówił. Słowa same nasuwały mu
się na język. – Po prostu… Zdeterminowane. Więc się starali, żebym chociaż
czasami czuł się jak normalne dziecko… Możesz mi nie wierzyć, Granger Ale oni…
Potrafili mnie kochać.
- Nigdy w to nie wątpiłam, Malfoy. Takie
rzeczy… widać na pierwszy rzut oka.
- Jakie rzeczy?
- To jak jesteście sobie bliscy. Mimo że z
zewnątrz zionie od was chłodem i jakoś nie mogę wyobrazić sobie was okazujących
sobie nawzajem uczucia… Ale to widać, Malfoy. Więź między wami.
- Doprawdy, Granger - zaskakujesz mnie. Inni
zwykle… Uważają nas za bezuczuciowe potwory. Niezdolne do empatii i
jakichkolwiek pozytywnych…
- Każdy jest zdolny- przerwała mu szeptem. –
Nawet kierownik obozu śmierci z tego filmu… Miał rodzinę, dzieci, żonę, których
kochał. Pytanie jest więc inne- nie to, czy jesteś zdolny do miłości, ale co z
tą zdolnością robisz?
- No, a jak to wyglądało u ciebie, szlamo ? –
zapytał szybko, chcąc zmienić temat.
Zauważył, że na dźwięk wyzwiska skrzywiła się lekko- wyraźnie sprawiło
jej ono przykrość- ale nie przejął się tym zbytnio. Traktował to jako coś
naturalnego. Granger pochodziła z rodziny mugoli. , była więc szlamą . To dobrze, że przypominanie o tym sprawiało
jej bol. Musi wiedzieć, gdzie jego miejsce.
Naturalnie, daleki był od potępiania. Potrafił
rozróżnić dobro od zła i nawet po dłuższym zastanowieniu nie życzył jej
śmierci. A raczej nie z jego ręki. Po prostu niech tacy jak ona egzystują
sobie gdzieś w prymitywnym, mugolskim
Świecie.
- Czemu chcesz to wiedzieć? – warknęła w
odpowiedzi. – Przecież dla ciebie się wcale nie liczę.
- Tak, bardziej istotne są moje zachcianki-
potwierdził ochoczo. – A więc teraz chcę wiedzieć…
- „Ty chcesz?!” Wiesz jak bardzo mnie to nie
obchodzi?
- Oj, przestań! Co ci zależy? Tak miło się
drażni z tobą, wiesz? – żartował, z radością odnotowując jej irytację. Och,
jakaż ona była urocza, jak śmiesznie marszczyła nosek, jak wlepiała w niego
swoje ogromne, czekoladowe oczy…. Nawet teraz, gdy mrużyła je ze złości były
nienaturalnie duże.
Jeszcze nie było tak źle- po pierwszej lekcji z matką z zaskoczeniem
odkrył, że gdy Granger NAPRAWDĘ się zdenerwuje, w jej źrenicach zaczynały tańczyć
płomyczki żywego ognia. To było niesamowite!
- Moje dzieciństwo nie było niczym niezwykłym-
mruknęła w końcu.
- Czyżby? –uniósł brwi w wyrazie irytacji. –
Przecież chyba już wtedy byłaś niesamowicie bogata, więc…
Nie
dane mu było dokończyć. Zobaczył, jak Hermiona przystaje z założonymi na siebie
rękami, ale na jej twarzy oprócz wściekłości malował się też ogromny smutek.
- Nie wierzę, że jesteś aż tak zepsutym
materialistą- wyszeptała wściekle.
Poczuł się skonfundowany.
- O co ci….- zaczął, ale Hermiona mu
przerwała.
-Nie zamierzam cię częstować umoralniającymi
gadkami. – wysyczała złowieszczo. -Ale wiedz, że…och, nawet TY to powinieneś
wiedzieć! Myślisz, że kasa to wszystko? Że wystarczy, aby stworzyć kochającą i
ciepłą rodzinę? Aby zapewnić dziecku wszystko, czego potrzebuje? Ty… Ty
nieczuły, zimny materialisto! Całe dzieciństwo MARZYŁAM o tym, by chociaż raz
to rodzice położyli mnie do snu, nie wynajęta opiekunka! Jedyne, co pamiętam to
jak wyjechaliśmy na dwa dni do Wenecji. Miałam osiem lat. Wtedy jako-tako
spędzaliśmy razem czas, to znaczy sześć godzin w ciągu dnia! Potrafisz liczyć,
kretynie? Dwanaście godzin prawdziwego dzieciństwa, potem tylko coraz to
droższe prezenty i zabawki! Ja nawet nie pamiętałam jak wyglądali! Chcesz usłyszeć
naprawdę ZABAWNĄ historyjkę z mojego dzieciństwa?! Proszę bardzo- gdy miałam
trzy lata, rodzice zjawili się w rezydencji po półrocznym kursie w Nowej
Gwinei. Mała ja myślałam, że to włamywacze którzy próbują okraść dom. Nie
poznałam własnych rodziców. To ci dopiero ŚMIESZNA opowieść, czyż nie? Ale TY
oczywiście tego nie zrozumiesz, dla ciebie najważniejsze jest, że miałam nowe
zabawki za miliony. I wiesz co… Życzę ci, byś NIGDY nie przekonał się na
własnej skórze, jak bardzo błędny jest twój system wartości!
To
mówiąc odwróciła się na pięcie i odmaszerowała do zamku, zostawiając
oniemiałego Draco samego. Nawet nie myślała, że może z siebie za jednym razem
wyrzucić tyle słów. Prawdę mówiąc nie panowała nawet nad tym, ile zdradza
Malfoyowi, jak daleko posuwa się w odsłanianiu swoich najgorszych,
najsmutniejszych wspomnień. Wcale nie chciała, by Ślizgon wiedział, iż
brakowało jej opieki rodziców i ich miłości. To była jej sprawa. Ale te
wszystkie zdania same wyleciały jej z ust i paradoksalnie, każde z nich było
przemyślane. Wtedy wydawało się idealne i na miejscu, teraz zaś, gdy przyszło
opanowanie, Hermiona wiedziała już, że powiedziała za dużo. Sama świadomość
tego, że Malfoy wie sprawiała jej spory dyskomfort.
Cholera, żeby to, co skutecznie ukrywała przez
tyle lat, tak bezmyślnie wypaplać teraz, w ciągu zaledwie paru minut!
Och, jak bardzo nienawidziła ona teraz
Dracona!
**********
- Dzisiaj zaczniemy zupełnie nowy temat-
odezwała się Narcyza, lustrując wzrokiem klasę. – Kto mi powie, czym są
Mutatipsumy?
Hermiona ledwie się powstrzymała od
podniesienia ręki. W dalszym ciągu trzymała się sumiennie postanowienia, iż na
lekcjach Narcyzy nie wyrwie się ni razu do odpowiedzi. Swoją drogą, doskonale
ją znała. Szczerze zdziwiło ją to, że mówią o takich rzeczach, wszak był to
bardzo skomplikowany temat.
Kątem ucha dosłyszała prychnięcie Draco i
Pansy Parkinson, niepocieszonych faktem, iż odpuściła ona zgłaszanie się na
owej lekcji. W sumie trudno było im się dziwić- Ślizgoni pewnie mieliby niemałą
uciechę z ironicznego komentowania pilności Hermiony przez Narcyzę, do którego
to na pewno by doszło.
Nic z tego jednak- dziewczyna miała już
serdecznie dosyć wysłuchiwania złośliwości na temat swojego zaangażowania na
lekcjach ze Snapem. Ze stoickim spokojem wysłuchała więc odpowiedzi Violet,
której wszak nie wiązały żadne wzniosłe przysięgi milczenia.
- Mutatipsumy to istoty, które mieszają w
głowach- zaczęła niezbyt profesjonalnie Gryfonka. – Stopniowo sprawiają, że zaczyna
się inaczej myśleć, postrzegać świat i percepować bodźce- („no tak, Violetka
nie byłaby sobą, gdyby nie wspomniała o czymś pokrewnym” – pomyślała z
uśmiechem Hermiona)- a najbardziej intrygujące jest to, że każdy może być
Mutatipsumem…. I w zasadzie nie ma żadnego zaklęcia, aby się obronić…
- Cóż za chaotyczna odpowiedź, panno Souley-
skwitowała chłodno Narcyza. – Ale w ogólnym zarysie mniej więcej się pani nie
myli. Owszem, Mutatipsumy potrafią pomieszać zmysły… Przenikają do naszych
umysłów lepiej, niż oklumencja, zmieniają nasze poglądy i opinie, odczucia i
osobiste preferencje. Mieszają do tego stopnia, iż nierzadko zdarza się, iż
ofiara traci zmysły- acz najgorszy jest fakt, że ich działalność jest
nierozpoznawalna. Ciężko zorientować się, co tak naprawdę się dzieje, tym
bardziej, że potrafią one być niezwykle przebiegle. Jednak kooperacja z Mutatipsumem może być
tragiczna w skutkach….
Hermiona intensywnie myślała nad tymi słowami.
Czyż to nie był idealny opis tego, jak się teraz czuje? Raz szczęśliwa, raz
smutna. Raz przejmuje się wszystkim, raz jej zupełnie wszystko jedno. Raz Draco
potrafi być nawet w porządku, potem znowu staje się nadętym bubkiem…
Chwila, CO TAKIEGO?!?
Dlaczego ona w ogóle pomyślała o tym
Ślizgzgonie?! Przecież to zupełna głupota! Jak ONA może być na tyle naiwna, by
dać się wciągnąć w te irytująco natrętne rozmyślania- Draco Malfoy ZAWSZE był
denerwującym bufonem! Nie ptrzeba było żadnej czarnej magii, by…
„Ktoś chyba rzeczywiście jest Mutatipsumem. Mam
zmienne nastroje” – napisała pospiesznie na rogu pergaminu Hermiona, by oderwać
się od tych nachalnych rozważań, po czym szturchnęła Violetkę pod ławką.
Koleżanka spojrzała na nią, a potem na jej
twarzy wykwitł tajemniczy uśmiech.
„To się po prostu nazywa być kobietą,
skarbie!” – odpisała swoim okrągłym pismem, po czym kiedy nikt już nie patrzył,
na jej twarzy wykwitł jeszcze jeden, tajemniczy uśmiech.
**********
- Macie dziesięć minut! – warknął Snape,
patrząc na zegarek.
Wszystkich
zaskoczył fakt, iż pod koniec zajęć profesor zrobił im nieprzewidywalną
kartkówkę z tworzenia, stosowania i działania eliksiru Eliksiru Orientacji.
Hermiona zapełniała pergamin najróżniejszymi
informacjami, wielce rada, że wczoraj poświęciła czas na przestudiowanie
podręcznika. Wiedziała właściwie wszystko i tylko zastanawiała się, czy zdąży
przelać każdą z tych informacji na papier.
I
nagle dostrzegła Rona. Niestety, zmuszona była siedzieć z Violetką obok
skłóconych z nią przyjaciół- sala w lochach nie należała bowiem do dużych.
Chłopak
siedział nad pustym pergaminem, wyraźnie
zdenerwowany ogryzając końcówkę pióra. Wydało się to Hermionie dziwne, na
własne oczy widziała bowiem wczoraj, jak Weasley wspólnie z Harrym czyta
podręcznik eliksirów. No tak, widocznie jego mózg był wyjątkowo odporny na
wszelkie informacje dotyczące ingrediencji, sekretów proporcji i specyfik
przeróżnych, magicznych mieszanin. Bywa.
Przypomniała sobie ni z tąd ni z owąd wspólne
wieczory, jeszcze sprzed kłótni, spędzone na miłych rozmowach i żartach. Wtedy
było tak wspaniale… A teraz? Co takiego się z nimi stało…
Ronald przerażonym wzrokiem wodził do sali,
nerwowo ściskając swój pergamin.
Możnaby powiedzieć, że Snape się na niego
uwziął lub że rzeczywiście chłopak jest beznadziejnym przypadkiem w kwestii
eliksirów. Dość, że zarobił już kilka N.
Hermiona przełknęła ślinę i spojrzała na swoją
pracę. Nie zawierała jeszcze kilku informacji, ale niewątpliwie zasługiwała już
na P- przynajmniej u Snapea. Inny nauczyciel zapewne postawiłby już najwyższą
ocenę, ale nie on. Mistrz Eliksirów gardził Gryfonami, co okazywał im kiedy tylko
mógł.
Ron
więc dostanie kolejne N, a ona…
„Chyba obejdzie się bez tego jednego W,
przecież nadrobi to w mgnieniu oka…
Jej umysł już podjął decyzję.
Pospiesznie sięgnęła ponowy kawałek pergaminu
i szturchnęła rudzielca. Gdy ten przeniósł na nią zdenerwowane spojrzenie,
szybko zaczęła stawiać koślawe litery, doskonale naśladujące charakter pisma
Rona.
„RONALD
WEASLEY
ELIKSIR
ORIENTACJI
Głównym
jego składnikiem są zasuszone skrzydełka kortykotropów…..”
Udawała, że nie dostrzegła wyrazu zaskoczenia,
który wykwitł na twarzy rudzielca. Jednak wiedziała jedno- ona zachowała
stuprocentową klasę w stosuku do wściekłych na nią przyjaciół.
Ojejku rozdział!
OdpowiedzUsuńLecę czytać! ;)
Nie wiem co ci sie nie podoba w koncówce, jest intrygująca. No bo pomimo tego ze przyjaciele mają ją w dupie to ona im pomaga. Gryfońska postawa ;)
UsuńNa początku pogubilam sie bo nie pamietalam o co chodzi juz ale później pamięć wróciła xd
Hermiona i to jej dzieciństwo... Straszne ;( a ta jej historia :c smuteczeq
I kolejna kłótnia draco i mioną eh "kto sie czubi ten sie lubi"
No i Violetka <3 uwielbiam
Ah i ta lekcja z Narcyzą o tych Mutatipisach (ciężka nazwa) genialna haha i ten liścik Hermiony super! :)
No to chyba tyle
Do nn, pozdrawiam
No bo "mutatio" to po łacinie "mieszać" a "ipsum" to "jaźń" :P
UsuńTajemnica rozwiązana XD
O kurcze ale ty mądra jesteś ;o
UsuńMutatipsum! już umiem ;))
Pierwsza! A komentarz potem, bo jestem na matmie xd
OdpowiedzUsuńHahahah Stella lamo ja pierwsza! Pffff ty druga ;P
UsuńSama jesteś lama xd ja najpierw przeczytałam i dopiero dałam koma xd
UsuńNo i...? Dobra to obie pierwsze ;) hahah
UsuńStella- obiecany komentarz:P
UsuńFantastyczny rozdział :) Cieszę się że Hermiona pogodziła się z Ronem, bynajmniej spróbowała :P Generalnie nie lubię "Złotej Trójcy" tak razem, ale u ciebie tak jakoś mi ich brakowało :) Czyżby Violetka była Mutatipsumem? Jakoś tak mi się wydaję ... No ale nie wiem :P No i czekam na więcej Dramione <333 No może nie jest jakiś długi ten komentarz, ale zawsze coś :)
Usuń18 rozdział już jest :) No i zachęcam do głosowania w ankiecie :)
( Z anonima, bo zapomniałam hasła XD )
Ta akcja z Ronem była genialna ;) Fajnie gdyby wybaczyli Hermionie :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnej notki :*
Nonono. Jestem pod wrażeniem. Lekcja obrony byłą fajna rozmowa drabina i hermiony o dzieciństwie byłą słodka. Przynajmniej jak dla mnie. Ciekawe, czy przyjaciele wrócą do Hermiony. Ciekawe...
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie zarobiłeś dzisiaj 21 rozdział a po południu pojawił się 22 XD
super rozdział.Zapraszam do mnie na miniaturkihp.blogspot.com.Weny w dalszym tworzeniu
OdpowiedzUsuńSuper! W sumie dobrze wyszło z Ronem. :) Pogodzą się już na dobre, prawda? ^^ Jeśli masz ochotę to wbijaj do mnie na: www.lily-james-i-inni.blogspot.com :) Pozdrawiam, Meg
OdpowiedzUsuńJa kocham rysować, tylko, że na kartce. :)
OdpowiedzUsuńi już wszystko wiadomo jeśli chodzi o charakter Miony... Jej dzieciństwo nie było prawdziwym dzieciństwem... Fajnie, że ma taką historię, widać to w całym opowiadaniu jej potrzebę miłości
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i ten gest względem Rona...
to teraz czekam na dalej jak to się potoczy wszytsko
pozdrawiam
Hej :) Zapraszam do Hogwartu :) To blog oparty na Stowarzyszeniu DHL, ale otwarty dla wszystkich bloggerów :)
OdpowiedzUsuńhttp://projekt-hogwart.blogspot.com/ Jeżeli byś mogła to napisałabyś o tym w następnej notce? I szukamy Prefektów :))
Heh, cały czas lubię te kłótnie między Draconem i Hermioną.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się myśl Granger, że każdy jest zdolny do miłości, ale ważne jest to co z tą zdolnością robi.
Kompletnie nie rozumiem czepialstwa Narcyzy na lekcji- Violettka powiedziała praktycznie to samo xD. Zrozum nauczycieli, a szczególnie takich pokroju pani Malfoy.
Myślę, że Hermiona zachowała się wspaniałomyślnie i bardzo honorowo z oddaniem Ronowi fiolki...
Jak ten baran się będzie dalej gniewał...
Mam jedno tylko pytanie:
Co ty się tak uwzięłaś na to słowo WSZAK?
pozdrawiam,
hopelessdream
P.S. Wielkie dzięki za miłe słowa dotyczące epilogu mojego Dramione <3. Mam nadzieję, że czasem zajrzysz na Scorose :p.