poniedziałek, 17 marca 2014

ROZDZIAŁ 19 i 1/2

Cześć!

Dalej mi smutno. Dziękuję Wam za Wasze komentarze pod ostatnią Miniaturką...
Oto coś nowego- krótkiego- wszak jest to tylko połowa rozdziału- ALE ZA TO w całości poświęconego rozmowie naszych bohaterów i chyba wątek Dramione jest tu nieco bardziej widoczny.... Dedykuję notkę Alexis Nott.
Aaaa i- rozwiewając Wasze wątpliwości- Lucjusz nie widział filmu... Przyjechał odwiedzić żonę i synka tylko na chwilkę :)
3 część miniaturki zaś- w produkcji :)

ROZDZIAŁ 19 i 1/2


Hermiona wpatrywała się w niego zaskoczona.
- Nie wierzę- wyszeptała w końcu, a na jej ustach zamajaczył cień ironicznego uśmiechu.- Dracon Malfoy przyznał mi rację!
Ślizgon Cicho prychnął.
- Nie przyzwyczajaj się, szlamo – warknął.
- Ani myślę.
Przez chwilę szli w milczeniu.
- Myślisz, że każdy może? – Draco przeraził się stwierdziwszy, że  wypowiedział te słowa na głos. Przez chwilę zapragnął rzucić na nią zaklęcie zapomnienia lub uciec stamtąd.
Ale tego nie zrobił. Coś go tu trzymało, coś nie pozwalało mu odejść.
- Czy ty też możesz? – powtórzyła. – Przecież…. Przecież wiesz.
- Co masz na myśli?
- Draco, przecież mnie uratowałeś! – szepnęła prawie bezgłośnie. - W wakacje!
- Bzdura. Nic ci nie zagrażało…. – bagatelizował Dracon, zły, iż mu o tym przypomniała.
- To w tej chwili nie ma znaczenia… Chroniłeś mnie, mimo że mnie nienawidzisz. Mimo że uważasz mnie za śmiecia, za nic nie wartą szlamę….
- Którą jesteś. Mówiłem już, że to był odruch…
- Tak, wiem- westchnęła, po czym zdecydowała się spojrzeć mu w oczy. – Naprawdę tak myślisz, prawda?
- Oczywiście- warknął w odpowiedzi.
- Ale.. Ale film cię poruszył…
- Tak, Granger- nie jestem robotem! - rzucił wściekle. -  To że uważam cię za nędzną szlamę, nie znaczy że chciałbym, abyś była…. TAK potraktowana. Po prostu… Nie musisz  żyć w moim świecie…..
- Tak, już to mówiłeś – westchnęła.
- Więc widzisz.
- Ale… Ale odpowiadając na twoje pytanie- postanowiła dłużej nie drążyć kontrowersyjnego tematu znaczenia dla chłopaka jej osoby. – Pewnie pomyślisz, że to moja cholerna gryfońska natura i idealistyczne podejście, doszukiwanie się we wszystkim i wszystkich szlachetności…. Sądzę Draco, że każdy jest zdolny, by zrobić coś dobrego.
- Masz cholerną gryfońską naturę- potwierdził inteligentnie Ślizgon.
Zaśmiała się cicho.
- Znowu się ze mną zgadzasz!
- Nie, wcale nie!
- Owszem!
- Chciałabyś!
- Tak, chciałam. I tak się stało.
- Nie denerwuj mnie!
- To ty mnie nie denerwuj!
- Jesteś tak irytująca, że nawet nie wiadomo, o co ci chodzi!
- Mi? To ty do mnie zagadałeś!
- Już żałuję…
- Jakoś na to nie wygląda- zatrzymała się i spojrzała na niego figlarnie, ale prawdę mówiąc odkrycie jakiego właśnie dokonała zadziwił ją samą. – Bo spacerujemy już czwarty raz dookoła szkoły. I nie wygląda na to, byśmy do niej zmierzali…
            Cholera! Jak to możliwe, by wcześniej tego nie zauważył?
- To dlatego, że nie chcę, by mnie z tobą widziano- rzucił szybko.
– Ucierpiałaby na tym twoja reputacja, hmm? - spytała z przekąsem. – Bo kto normalny chce się teraz ze mną zadawać…
Mrugnęła łobuzersko, a Draco poczuł się skonfundowany. Tego się po Granger nie spodziewał.
- Punkt dla ciebie, szlamciu- odezwał się w końcu z wrednym uśmiechem. – Ale wiesz…. Nie każdy uległ tej mani…
- Całe szczęście- powiedziała to szybciej, niż pomyślała. Na początku nieco się przestraszyła, ale była Gryfonką. Musiała dzielnie kontynuować to, co zaczęła. – Naprawdę Draco, jak TAK wygląda twoje życie przez cały czas… Ten podziw, splendor, popularność… To bardzo ci współczuję.
Uniósł zagadkowo brwi.
- Czyżbyś narzekała na nowych przyjaciół? Nieładnie, szlamciu… To że inni nie są godni rozmowy ze mną wiadomo. Ale TY? Ty powinnaś być wdzięczna, że…
- Na nikogo nie narzekam, Malfoy- przerwała cierpko, zła że ten znów zaczynate swoje egocentryczne docinki. – Po prostu… Męczy mnie trochę ta sytuacja…
            Hermiona była dziwną osobą z niskim poczuciem własnej wartości- chociaż starała się to maskować. Wiedziała, że jest inna, zwracała uwagę na rzeczy niedostrzegalne dla ogółu, miała swoje wartości, których starała się trzymać i przede wszystkim nie potrafiła zjednać sobie tak wielu ludzi jak jej rówieśnicy. Nie wiedziała, czy to przez jej osobowość, charakter czy sposób bycia, ludzie zwykle nie zabiegali o jej towarzystwo. Czuła się też dużo mniej atrakcyjna i brzydsza od innych dziewczyn i naprawdę nic nie wskazywało na to, że cokolwiek się zmieni.  Aż tu nagle, ni stąd ni z owąd stała się właśnie centrum, zupełnie nie z jej winy, bardziej z powodu jakiejś swego rodzaju niezwykłości i tajemnicy, owiewającej jej osobę. Jej nieliczni przyjaciele zaś odwrócili się od niej, a ona sama czuła się coraz częściej jak epicentrum zmian tektonicznych, opcjonalnie niezwykle istotny element nieistniejącej w realnym świecie złudy. Spełnienia pięknego snu. Koszmaru.
To było tak nierealne, żeby ona, kujonka Granger stała się nagle tak lubiana. A jednak.  Czy to z powodu jej sytuacji życiowej, czy z powodu zwietrzonych własnych korzyści- z jakiegoś względu zaczęto zabiegać o przebywanie w jej towarzystwie. Ludziom było milo, kiedy ONA znajdowała się w pobliżu. Niesłychane!
- Wiem, że ta popularność to efekt twojego gadania- powiedziała w końcu. – I nawet mi się to podoba, zawsze mam z kim porozmawiać. Ale…
- Ale co? – Dracon starał się nie pokazywać po sobie tego, jak bardzo jest zainteresowany tym, co Gryfonka mówi. W rzeczywistości jednak był niezmiernie ciekaw jej punktu widzenia.
- Ale czasem jest mi… nieswojo- wyszeptała prawie bezgłośnie. – No i…
- Potter i Wieprzleje dali ci w kość, hmm? – silił się na obojętny, arogancki ton.
Hermiona westchnęła.
- Tak… Wiesz przecież. Cała szkoła o tym mówi, tak jakby nikt nigdy nie mógł się pokłócić…
- Poprawka, Granger- wszedł jej w słowo Malfoy- Każdy MOŻE się pokłócić… Ale gdy jest to cholerne Dziecko Szczęścia i nowo odkryta mugolska milionerka, nie będąca dotąd nikim poza szlamą...  I na dodatek są oni jeszcze  członkami Wielkiej i Przedwiecznej Świętej Trójcy… Jest to wydarzenie na skalę globalną.
- Pocieszyłeś mnie, Draconie- westchnęła cicho.
- Nie miałem zamiaru cię POCIESZAĆ, a raczej jeszcze bardziej pogrążyć. Hermiono – odgryzł się.
Przez chwilę mierzyli się wściekłym spojrzeniem, bezwiednie zaczynając obchodzić zamek Hogwart po raz szósty.
- Dobra- warknął w końcu Draco, nie mogąc dłużej znieść tej krępującej ciszy. – Chcesz pocieszenia, to je dostaniesz- wziął głęboki oddech. – Potter to zazdrosny egoista mimowolnie wzrastający w mylnym przekonaniu „Och, jaki to jestem dobry i szlachetny”, Wieprzlej jest podążającym za nim ślepo bydlakiem o żałośnie ujemnej zdolności podejmowania samodzielnych decyzji, a jego siostrzyczka udaje słodką i milutką, a tak naprawdę wydaje jej się, że im więcej facetów będzie się z nią lizać, tym więcej szarych komórek jej przybędzie- a jest na tyle głupia, by nie zauważyć, iż już dawno empirycznie dowiodła fałszywość swego stwierdzenia- urwał i ni z tąd ni z owąd mrugnął do Hermiony. – I co, szlamciu? Lepiej?
- Nie- oświadczyła, zakładając  ręce na piersi. – Nie będę tolerować tak jawnego obrażania.
- Boże, kobieto!- jęknął Malfoy. – Gryfoni i te pieprzone WŁAŚCIWE cechy!!!  Przyjaźń, lojalność i cholernie różowe jednorożce, tańczące radośnie w blasku tęczy … Przecież ONI CIĘ OBRAŻALI! Niesłusznie ocenili! Zachowali się podle i…
- Ale wciąż są mi bliscy i wiele im zawdzięczam- dokończyła stanowczo dziewczyna, a Ślizgon teatralnie westchnął.
- Niech cię szlag, Granger. Kiedyś cię ta dobroć zgubi, zobaczysz…
- Możliwe. Ale ciebie to wcale nie martwi, czyż nie? – zapytała niewinnie, lecz rozmówca w odpowiedzi tylko westchnął.
I znowu zapadła chwila milczenia.
- Byłbyś niezły w opowiadaniu bajeczek małym dziewczynkom- zachichotała nagle Gryfonka, przypominając sobie porównanie do różowych jednorożców. Draco posłał jej mordercze spojrzenie.
- Nic na ten temat nie mów- warknął wściekle. – Po prostu…
- Złe wspomnienia z dzieciństwa? – rzuciła od niechcenia, ale okazało się, że mniej więcej trafiła w dziesiątkę. Wyraz twarzy Malfoya przyprawił ją o jeszcze większy uśmiech.
- Draco, wyluzuj- wykrztusiła w końcu. – Nie twoja wina, że jako niebieskooki blondynek byłeś pewnie cud aniołkiem wszystkich wokół…
- Żebyś ty wiedziała co mówisz, Granger! – jęknął Dracon, nagle jednak opuściło go to zażenowanie, które odczuwał na początku. – Matka nie dawała mi żyć z tymi jej… słodkimi do obrzydliwości bajeczkami! A ja musiałem słuchać…
- Ależ musiałeś być milutkim…
- Granger, ja cię ostrzegam… Nie mam żadnych oporów przed wrzuceniem takich szlam jak ty do tego oto, głębokiego jeziora…
- Dobra, to teraz powiem ci coś o sobie- skapitulowała.
Draco ciekawie nadstawił ucha. Kto wie, może dowie się czegoś, czym potem będzie mógł ośmieszyć Gryfonkę przed całą szkołą?
- No, słucham uważnie! – zachęcił. – Jakaż była panna szlama idealna jako dzieciak? Bardziej wkurzająca niż jesteś być nie mogłaś, bo się nie da. Bardziej przemądrzała- tak samo. Bardziej uparta i irytująca- także to samo. Więc jaka ty niby byłaś, hmm?
- Uczciwa- odparła bez namysłu Hermiona, a Draco parsknął ironicznym śmiechem.
- Uczciwa? Toż mnie zaskoczyłaś, szlamo- warknął sarkastycznie. – Bo teraz wcale….
- Ale ja byłam… irytująco uczciwa!
- To także się nie zmieniło.
- Słuchaj mnie! – zdenerwowała się w końcu. - Byłam do tego stopnia uczciwa, że w wieku czterech lat, gdy odkryłam, że Święty Mikołaj nie istnieje postanowiłam uświadomić inne dzieci i porozwieszałam w okolicy  oraz na drzwiach przedszkoli broszury informacyjne… Wzbogacone o sugestywne rysunki dla tych, co nie umieją czytać.
Malfoy mimowolnie parsknął śmiechem wyobrażając sobie czteroletnią Hermionę z wielkimi oczami, rozwieszającą podobne ogłoszenia po całym mieście.
- No, to gratulacje. Przez twoją uczciwość zniszczyłaś dzieciństwo setkom bachorów- powiedział w końcu, zdobywając się na obojętny ton.
- Ale byłam uczciwa- radośnie wzruszyła ramionami, po czym spojrzała na Malfoya. – A to dla Gryfonów wszak najważniejsze.
- Nigdy nie można cię przegadać, co? – rzucił w końcu. – I dalej uważam, że jesteś mi winna jakąś ŻAŁOSNĄ historię o sobie…
- Twoja nie była żałosna, Draco- odrzekła cicho Hermiona.
- Hej, dopiero co mówiłaś o uczciwości! – przypomniał. – Jak to nie była żałosna!? Wyobrażasz sobie? Matka mnie katowała kretyńskimi opowiastkami o irytujących koniach i głupich zjawiskach atmosferycznych! Możesz sobie wyobrażać, jak się czułem!
- Mogę- przyznała zgodnie Hermiona. – Chłopcy zwykle nie lubią słuchać o takich rzeczach… I to mama ci opowiadała, tak?
- Rodzona matka! – podkreślił Ślizgon, chcąc dodać dramatyzmu swojej traumie.
- Wiesz co… - dziewczyna spojrzała na swojego rozmówcę uważnie. - Z tego co opowiadasz… Musiałeś mieć bardzo, bardzo szczęśliwe dzieciństwo.
            I tak zaczęli dziesiąty obchód wokół zamku Hogwart. 

11 komentarzy:

  1. OOO po końcówce aż się łezka w oku kręci... :(
    Ale rozdział jak zawsze : cudo!!
    Czekam i pozdrawiam,
    HH

    OdpowiedzUsuń
  2. " I tak zaczęli dziesiąty obchód wokół zamku Hogwart."
    Padłam!
    Rozdział świetny, czekam na następny! (ha, już się boję... ciąg dalszy tej rozmowy? ^^)
    Merill

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa! Dawaj juz ciag dalszy!!! Kurcze dramione w pelni ;)
    Końcówka zajebista jak i całość. Cud, miód i orzeszki :p
    A wiec czekam i pozdrawiam, weny też
    I nie smutaj

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj trafiłam na twojego bloga i przeczytałam całość jednym tchem :)
    Później wezmę się za miniaturki :3
    Całkiem dobrze piszesz, chociaż brakuje nieco bardziej rozbudowanych opisów, tak aby nie był to jeden niekończący dialog :)
    Jednak nie zniechęcaj się! Pracuj tak dalej, a będziesz mistrzem :)
    Czekam na next ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo, cudo, cudo i jeszcze raz CUDO !!! Już się nie moge doczekać drugiej części :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm... wiesz co... to rzeczywiście już podchodzi małymi krokami pod dramione. Gdyby nie te wszystkie szlamcie, uznałabym to za drażnienie się z Hermioną. Obiecuje nie napisać tu dzisiaj eseju. ;P W ciągu kilku ostatnich rozdziałów naprawdę się rozwinęłaś. Nie wiem, może to kwestia komentarzy, które znajdują się pod rozdziałami i bierzesz sobie i rozważasz uwagi czytelników, a może to była kwestia dobrnięcia do punktu, który Ci się łatwo pisze i miał być tą, w pewnym sensie kulminacją. Chociaż chyba jeszcze trochę do tego brakuje. Ale od paru rozdziałów trzymasz w napięciu. Może nie takim typowym, ale jednak ukazujesz cały czas wahania Draco, jego niepewność. Jego cały światopogląd runął i stara się teraz ustalić jakiś własny tor myślenia, a nie narzucony przez kogoś. Tym razem nie było wojen, nie było technologii, ani programowania. Ale to nie znaczy że nic nie było. Ta rozmowa między nimi... podobało mi się to, jak ujęłaś niektóre elementy ich rozmowy, uczucia, emocje. To ostatnie zdanie Hermiony daje do myślenia. Nie tyle czytelnikowi, który chce ciąg dalszy, ale też Draco i skoro napisałaś, że to dopiero 1/2, to ta rozmowa będzie mieć ciąg dalszy.
    Pamiętasz tą 'parodie' którą wymyślałyśmy na bieżąco pod jednym z rozdziałów? Wydaje mi się, że niektóre elementy naprawdę mogłabyś tu zamieścić. Jeśli nadal chciałabyś by to ff było naukowo-poglądowo-dramionowe, to myślę, że niektóre elementy by się sprawdziły. A przez to, pokazać Harry'emu, Ronowi i Ginny (których ostatnio jakoś nie ma), że Hermiona to nie tylko najjaśniejsza czarownica i bogata mugolka. Jednak rób co uważasz, to tylko moje sugestie które tylko chciałam Ci przedstawić.
    Ja mam nadzieję, że nadal utrzymasz poziom i nie braknie Ci pomysłów na ciąg dalszy, bo muszę przyznać, że zaskoczyć potrafisz. Weny, czasu itd.
    Pozdrawiam,
    Klaudia ;)

    chyba znowu esej mi wyszedł... cholera no ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. No takie cudowne słodkie urocze...
    Wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  8. Krótko : Momentami komicznie.:D
    Świetne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskie !Fajne miał Draco dzieciństwo.Masz ciekawy styl pisania dlatego lekko się to czyta.Czekam z niecierpliwością na miniaturkę.Życzę weny i radości,i wytrwałości w pisaniu
    Kaja

    OdpowiedzUsuń
  10. ten rozdział był cudowny i genialny
    może nie dramione to było takie jakby każdy chciał mieć i móc przeczytać, ale w końcu udało im się normalnie rozmawiać. pokazanie przy tym ich dzieciństwa choć w małym procencie daje jakiś wgląd na ich przeszlość
    najlepsze co może być i wielkie brawa za opisanie cech Pottera i reszty - GENIALNE!!!!
    słowo szlama w ustach Draco wg mnie co raz bardziej brzmi jako przyzwyczajenie i coś takiego naturalnego niż obraza, ja to tak rozumiem, nie wiem czy i Ty taki miałaś w tym pomysł.
    Do tego fajnie, że napisałaś o jednej rzeczy. Jak świadomość innych na nasz temat wpływa na otoczenie. Bogactwo, każdy wie, że istnieje. Niby lubimy kogoś, ale jak wiemy, że ma on pieniądze to jesteśmy już wtedy bardzo mili dla tej osoby i plus za to, że to pokazałaś.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobre, dobre... Naprawdę dobre. I co dalej :)

    OdpowiedzUsuń