poniedziałek, 10 marca 2014

ROZDZIAŁ 19


ŻYJĘ!!!
Witajcie kochane! 
Serdecznie dziękuję Wam, za cudowne komentarze. Obiecuje, że postaram się dodawać dłuższe rozdziały, a ten jest ostatni taki krótki!
Oto prezentuję Wam 19 część opowiadania, zdradzę nawet, że zaczęłam bazgrolić drugą część miniaturki, ale jeszcze trochę upłynie, nim ewentualnie się pojawi.
Z rozdziału jestem średnio zadowolona, jednak uważam, że nie jest najgorszy. Naprawdę, starałam się poprawić go najlepiej jak mogłam, by jednocześnie zachować to, co musi być w nim zawarte. Oto efekt.
Dedykuję go ponownie Zawasi, bo zdaje się, że wykorzystałam tam co nieco z jej ostatniego komentarza:)
Te się nie mogę doczekać, kiedy zacznie się Dramione.. 
Draco, debilu- przestań być takim ignorantem! 
I tak ją pokochasz! XD
Miłej lektury!

ROZDZIAŁ 19

- Draco? Już bardzo późno….- szepnęła Narcyza, obejmując syna ramieniem. – Powinieneś się położyć.
- Nie zasnę, mamo… Nie teraz- wyszeptał Ślizgon. Narcyza westchnęła i usiadła obok swojego dziecka.
- Świat potrafi być bardzo okrutny- wyszeptała. – Tak było, jest i będzie…
- Widziałaś to? Zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego co…. – nawet nie wiedział kiedy wezbrały w nim tak silne uczucia.
Jego matka, którą zawsze miał za inteligentną i mądrą kobietę zdawała mu się teraz taka niedoinformowana, nie mająca pojęcia o prawdziwym świecie. Taka…obca.
- Widziałam to, Draconie- poinformowała Narcyza..
No tak, pani Malfoy miała ostatnio w zwyczaju dołączać do dyskusji z Gryfonką- dlaczego by więc tym razem miało być inaczej?
- Ty…ty…. Jak ty możesz po tym…- zaczął Dracon, lecz Narcyza położyła mu rękę na ramieniu.
- Kochanie, to co zobaczyłam Było tak nieludzkie… Mimo iż myślałam, że wiem już dość o tej mugolskiej wojnie, nie sądziłam, że to TAK wyglądało!
- Ona…ona mówiła, że to było NORMALNE! Jak to w ogóle możliwe? Przecież… - Dracon nie mógł znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić to, co czuł. Jednak jedno spojrzenie na  smutną twarz matki sprawiła, iż przekonał się, że nie musi. Prawdopodobnie czuła to samo.
- Draco, okrucieństwo ludzkie nie zna granic. – pocałowała go w czoło, po czym położyła głowę na jego ramieniu.- A ja obawiam się tylko jednego… Do czego jeszcze ludzie są zdolni doprowadzić?

 *************

- Może nie powinnam mu pokazywać „Szarej strefy”- powiedziała wolno Hermiona, zakańczając relacjonować Violet wydarzenia dzisiejszego wieczoru.
            Przyjaciółka chwilę patrzyła na nią bez słowa.
- Złamałaś jego maskę wrednego arystokraty. Okazał słabość i to ci się chwali. Ale- oczy rozbłysły jej nietypowym blaskiem- W wyjątkowo ZŁY sposób…
- Wiem! Ale to jego podejście zaczęło już mnie wkurzać! – jęknęła Hermiona. – Nawet przy swoich rodzicach prowokował kłótnie.
- A propos rodziców…. Bądź przygotowana na to, iż pani mamusia może mieć do ciebie pretensje w momencie gdy jej Dracuś długotrwale zmieni swoją osobowość. Nie jestem pewna, czy uda ci się jej wyjaśnić…
- Och, ona też to widziała- poinformowała Hermiona. – Siedziała z tyłu przez cały czas…
- I jak zareagowała?
- Hmm… No cóż, kiedy pojawiły się napisy od razu się oddaliła, ale minę miała…. Dość zrozpaczoną. I zszokowaną.
- Och, aż trudno mi sobie wyobrazić… - Violet zamknęła oczy. – MALFOYOWIE wyrażający jakiekolwiek wyższe emocje! Jaki to widok?
- W tym przypadku dość żałosny… Naprawdę, czuje się winna. Może on…. Po prostu nie był przygotowany na coś takiego? Może niektórzy powinni żyć w nieświadomości, bo prawda jest dla nich zbyt bolesna?
- Możliwe- wzruszyła ramionami Violet. – Ale wiesz dobrze, że obiektywnie rzecz biorąc, lepsza bolesna prawda…
- Niż miłe kłamstwo- tak wiem o tym! – Hermiona wzruszyła ramionami. – Nie lubię zarówno Dracona jak i Narcyzy- i muszę przyznać, że czułam swoistą… dumę, iż UDAŁO mi się czymś ich zaskoczyć… Pozytywnie zaskoczył mnie fakt ich zainteresowania mugolskimi gadżetami, ale też… Czuję się, jak ta wielka i okropna, która przedwcześnie poinformowała dziecko, że Mikołaj nie istnieje! Lecz z drugiej strony…. – ściszyła głos do teatralnego szeptu. – Och, Violetko- może gdzieś tam w głowie zaświta im wreszcie fakt, iż filozofia Śmierciożerców jest podobna?
- Cóż, głupi nie są- przyznała rację Violet. – Jestem pewna, że ta myśl już dawno się u nich pojawiła, przynajmniej wnioskuję to z twoich opowiadań. I w takim razie… Myślisz, że ich to czegoś nauczy?
- Cóż, Draco naprawdę wyglądał…jak nie on. Nie mam pojęcia! Po prostu czuję, że… nie wiem jak to określić!
- Osoby takie jak on, są zbyt dziecinne i wszystko im przychodzi łatwo, by zdawać sobie sprawę z poważnych spraw- podsunęła Violet.
Hermiona skinęła głową.
- Z drugiej strony… Nie jest im pewnie łatwo! Znaczy… Nie bronię ich, ale tak sobie myślę…
- Gratulacje!- wyszczerzyła zęby Violet, a Hermiona mrugnęła do niej. Wspaniale było mieć taką przyjaciółkę, z którą można było pożartować.
- Że cała ta sprawa z Śmierciożerstwem, służeniem Voldemortowi, zadaniami, rozkazami… To nie jest proste i na pewno nie jest im łatwo…
- Niewątpliwie… Nie znamy wszak ich motywów. Nie mniej… Malfoyowie wyrażający uczucia?
- Każdy ma uczucia, moje drogie- dobiegł je z tyłu spokojny głos.
Odwróciły się pospiesznie, zaskoczone, że o tej porze ktokolwiek nie śpi.
Profesor Ingrid Couvert stała przy portrecie i przyglądała się ciekawie swoim podopiecznym.
- Muszę powiedzieć, że jesteście niezwykle… Dojrzałe. Większość osób ocenia innych dość brutalnie.
- My… rozmawiałyśmy tylko o… - miotała się Violet, ale nauczycielka uniosła rękę.
- Pana Granger pokazała młodemu panu Malfoyowi, że czasem Mugole są zdolni zdziałać więcej zła, niż Zaklęcia niewybaczalne- zaczęła. – I trzeba przyznać- udało się. Draco jest dość…przybity, kolokwialnie mówiąc.
- Właśnie trudno nam było w to uwierzyć- podchwyciła Hermiona. – Przecież…
- Przecież jest Ślizgonem, czyli nie ma serca? – profesor Couvert uniosła brwi. –- Nie tylko- szepnęła Violet, powoli zdając sobie sprawę z niezręczności całej sytuacji. – Byłyśmy zdumione, że on…
- Posiada uczucia?- dokończyła znowu Ingrid.- Tak jak jego matka? - westchnęła ciężko, a dziewczęta mimowolnie spuściły wzrok. Nauczycielka miała rację, nie była to zbyt gryfońska postawa.
- Cóż, szczerze mówiąc- nie dziwię się wam-  dobiegł ich spokojny głos profesor Couvert. – Niektórzy za wszelką cenę chcą uchodzić za niezłomnych… Ale jak słusznie zauważyłyście- czasem kryje się za tym wielka tragedia. I nic nie jest takie, jak się zdaje… Nie można nikogo skreślać, moje drogie. Ludzie potrafią zaskakiwać. Mimo całego zła, które potrafią wyrządzić… Są jednak zdolni do miłości. A tym samym mogą współczuć. Pamiętajcie o tym!
            Profesor nie dała dziewczynom szans na odpowiedź. Uśmiechnęła się do nich po raz ostatni, po czym oddaliła się w kierunku swojego gabinetu.

*************

Matka odprowadziła go do samego Pokoju Wspólnego. Po raz pierwszy od długiego czasu szli obok siebie w kompletnym milczeniu. Rozstali się przy wejściu do lochów, a Ślizgon pozwolił nawet Narcyzie pocałować się w policzek na dobranoc.
- Śpij… śpij dobrze, skarbie- wyszeptała kobieta.
Dracon skinął tylko głową, rezygnując z poinformowania, iż na pewno nie zmruży oka. Gdy tylko na to sobie pozwalał, widział dokładnie wychudzone ręce, sięgające zza drutów i przenikliwe setki pustych oczu.
W normalnych warunkach zastanowiłby się, czy aby na pewno nikt nie widział go żegnającego się z matką. Teraz jednak wiedział, że korytarz jest zupełnie pusty, a poza tym czuł w sobie nieopisaną radość, płynącą z obecności tak bliskiej osoby.
ONE nie miały matek. 
Musiały patrzeć jak są gwałcone i zabijane. Oglądały ich flaki wymieszane z krwią, wypływającą z piersi, z których tak nie dawno czerpały życiodajny pokarm. Bawiły się koło ich trupów. Żyły w przeświadczeniu, że tak musi być. I to było NORMALNE.
NATURALNE.
Draco, doprawdy uspokój się! Jesteś Malfoyem! Normalne, że mama przeżywa… To kobieta, w dodatku bardzo opiekuńcza… Ale ty? Czym się przejmujesz?
To działo się naprawdę.
Chyba masz inne zmartwienia?
Było codziennością.
Pomyśl o jutrzejszych lekcjach! Nie zapomniałeś pracy domowej?
Pięcioro dzieci z roztrzaskanymi czaszkami za to, że uczyły się recytować wiersz w ich ojczystym języku.
Żywe szkielety z fioletowymi oczami.
Draco Malfoy nie mylił się- tej nocy nawet nie próbował zmrużyć oka.

************

Może kierując się argumentem oswajania problemu, Dracon Malfoy już przy śniadaniu postanowił, że dorwie Hermionę Granger zaraz po ostatniej lekcji.
Wierzył, że dłuższa rozmowa o temacie pomoże mu się z nim uporać. Odpędzi upiorne obrazy, stworzy chociaż minimalną możliwość, do myślenia o czym innym.
A Granger zdawała się dużo wiedzieć. Może więc powie coś, co sprawi, że…
Że co? Czego oczekiwał? Nie wiedział, lecz starał się za wszelką cenę nie dopuszczać do siebie tej informacji. Po prostu potrzebował rozmowy o tym, co widział wczoraj. Koniec.
Teraz, gdy Granger stała się tak popularna, niemożliwe było złapanie jej samej. Będzie musiał poprosić… Cholera, co pomyślą inni? On i ta szlama? Nie będą zdziwieni?
Nie mógł czekać, przez cały dzień wykazał już dość cierpliwości…  Może nie wiedzą, że szlaban już się skończył i pomyślą, że po prostu chce jej przekazać parę informacji odnośnie odbywania kary? Tak, to było obiecujące wytłumaczenie- o tym, na ile jest ono złudne starał się nie myśleć.
- Granger, musimy pogadać- warknął, siląc się na obojętny ton, trochę za szybko po tym, gdy profesor Sprout skończyła lekcję.
Hermiona spojrzała na niego zdziwiona, tak jak ta jej nowa przyjaciółeczka, Violet.
Och kobieto, przecież cię nie zjem! Litości!
- Okej- po chwili zdającej się być wiecznością, Granger się odezwała. – Możemy pogadać wracając do szkoły… - Widzimy się na obiedzie- zwróciła się do koleżanki, po czym razem z Draconem opuściła cieplarnię.
Przez chwilę nic nie mówili, Granger jednak najwyraźniej doskonale zdawała sobie sprawę z powodu tej rozmowy.
- Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam pokazując ci to- zaczęła w końcu cicho. -  To było… dość nieprzemyślane z mojej strony.
- Dobrze, że mi to pokazałaś- odparł wolno. – Moja matka też to widziała.
- Wiem.
- Cóż… Mimo że o tym czytała, też jest zszokowana.
- Domyślam się. Film obrazuje to, co powstaje w głowie. Dlatego mam wyrzuty…
- Niepotrzebnie, mówiłem ci. Chociaż pewnie nie wierzysz…
- Tego nie powiedziałam!
- Granger! – zdobył się nagle na odwagę. Przystanął i spojrzał Gryfonce w oczy. – Mogłabyś mi powiedzieć… dlaczego? Dlaczego ludzie są skurwysynami, zdolnymi zrobić coś tak niewyobrażalnie złego? Czemu w ogóle to doszło do skutku? Przecież nawet w najgorszych snach nie mogła zrodzić się idea tych cierpień! Jak…
- Nie wiem, Draco! – przerwała Hermiona, drżącym głosem. – Niektórzy są do cna źli… Wtedy akurat miało miejsce kilka tragicznych wypadków, doszło do wojny… Tak już bywa, Draco!
- „Tak już bywa?!”- zdenerwował się Ślizgon. – I mówisz to ty, szlamo?!!
- I ty się dziwisz, skąd to się bierze?- wybuchnęła Gryfonka, a z oczu popłynęły jej łzy. Starała się opanować głos, jednak nie bardzo jej to wyszło. – Takie okrucieństwa bierze się zawsze z nietolerancji…
- Jak możesz…. Jak możesz porównywać mnie do… - w Draconie się zagotowało.
To prawda, nazywał ją szlamą, jednak jak ona śmiała stawiać w jednym szeregu jego i. TAMTO.
- Nie porównuję cię- dobiegł o z powrotem jej szept. – Ty nie jesteś taki… Tylko pokazuję ci, że powodem tego zła również był fakt, że niektórzy uważali się za lepszych…
- Dlaczego? Mieli jakiś powód?
- Oni myśleli, że tak. Tak jak ty myślisz, że twoja czysta krew jest powodem, który stawia cię nade mną.
- To normalne.- syknął Ślizgon, czując rosnącą wściekłość.
Hermiona zamiast jeszcze bardziej się zdenerwować spojrzała tylko na niego poważnie.
- Tak samo jak oni twierdzili, że kolor skóry czy narodowość wywyższa ich ponad innymi ludźmi… A konkretnych argumentów ci nie podam… Tak samo jak ty nie podasz mi logicznych argumentów, czemu jesteś lepszy.  Mimo iż teraz będziesz zaprzeczał.
Cholera, ta mała Granger działała mu na nerwy. Dlaczego musiała być tak wygadana! Śmieszne- jak to: ”nie ma logicznych argumentów”? Oczywiście, że są! Na przykład….
No właśnie. Na przykład co? Gorączkowo starał się wymyślić jakikolwiek przekonujący argument- jednak bezskutecznie. Granger jest zbyt błyskotliwa, obali każdy z nich w mgnieniu oka.
- Gdzie więc miejsce na waszą gryfońską szlachetność? – postanowił zmienić strategię. Zdawał się zapomnieć o pierwotnym celu tej rozmowy- teraz najważniejsze stało się przegadanie Hermiony.
Dziewczyna spojrzała na niego spokojnie.
- Wszędzie, Draco. Nawet podczas wojny. Ludzi dobrych jest tylu samo co złych, a nawet więcej…  I naprawdę, potrafią zrobić bardzo dużo.
- Nie wiesz o czym mówisz- syknął Ślizgon, próbując odgonić sprzed oczu obraz siebie, osłaniającego Hermionę przed Śmierciożercami podczas wakacji. 
- Oczywiście że wiem! Nawet wtedy… Mnóstwo ludzi poświęcało życie… Narażało swoich najbliższych i samych siebie, by móc kogoś uratować. Ukrywano Żydów- zupełnie obcych ludzi. Za nic… Jest też postać lekarza, profesora Korczaka, który odmówił możliwości ratunku, by do końca pozostać razem ze swoimi podopiecznymi.
Czas wojny oprócz niebotycznego zła, wyzwalał też u ludzi niewyobrażalne pokłady dobra. I to dopiero było zadziwiające. Skoro w tamtym brudnym, złym świecie znalazła się sposobność do czynów szlachetnych… To znaczy, że zawsze można zrobić coś dobrego, Draco.
Ostatnie słowo prawie wyszeptała. Wpatrywała się w zamyślonego Dracona, jakby na coś czekając. Młody Malfoy natomiast dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Granger już od pewnego czasu używa czasem jego imienia. I wtedy nie mając żadnego pomysłu, co ma powiedzieć, jego usta same uformowały słowa:
- Myślę że coś w tym musi być, Hermiono.

11 komentarzy:

  1. wspaniały rozdział te uczucia są tak pięknie pokazane.ciesze się z tego że draco użył imienia hermiony.cały ten rozdział jest taki uczuciowy.życzę weny w pisaniu miniaturki
    kaja

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę coś pięknego, nie wiem jak inni ale czuję oszałamiające emocje gdy piszesz o wojnie, o tych wszystkich okropnych i brutalnych rzeczach. Chylę czoła bo mnie ciężko porwac w swój świat, ciężko zadziwic a Tobie z pewnością się to udało. Oby tak dalej, mam nadzieję, że mnie nie zawiedziesz.

    Aszysza

    OdpowiedzUsuń
  3. i kolejny świetny rozdział w Twoim wykonaniu,
    najważniejsze, że wróciłaś cała i zdrowa, mam nadzieję, że wyjazd się udał
    i znów z perspektywy Draco, bardzo fajnie połączona rozmowa Draco z Narcyzą również Miony z Violet i jeszcze dodatkowo z nauczycielką. Troszkę się zastanawiam dlaczego poruszasz taki temat przez kilka rozdziałów. Jest to bardzo rzadkie. Ale to dobrze, tym bardziej, że pewnie Twojego bloga czytają osoby w różnym wieku i nie wiem na jakim poziomie nauczania są, więc zawsze może coś przyswoją :D
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Daje okejke :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie rozumiem co ci się w tym rozdziale nie podoba. On ma coś takiego w sobie, co daje do myślenia. W tym rozdziale przedstawiłaś coś bardzo, bardzo ważnego. Na co dzień sami nie zdajemy sobie sprawy. A czasem rzeczywiście warto, tak chociaż na chwilę, się zastanowić nad tym, co się działo podczas wojny. Dlaczego w ogóle miała ona miejsce? Dlaczego niektórzy są tak okrutni? Mi rozdział podobał się bardzo. Nie był on "pusty" - to nie był tylko czysty dialog miedzy bohaterami. Lubie coś takiego z sensem, z poczuciem tego, że trzeba na chwile oderwać się od tego, co dzieje się dookoła ciebie i zastanowić się nad tym, co było kiedyś. Tym bardziej, że Polacy częściowo nadal żyją wojną, tym co było i jak zostaliśmy skrzywdzeni. Choć czasami zapominamy o tej drugiej stronie. Toczą się wielkie dysputy, gloryfikujemy, a zapominany o innych prawdziwych wydarzeniach.
    Jednak wracając do rozdziału, wydaje mi się, że w życiu Draco, wydarzył się ważny moment. Może nawet najważniejszy. Ślizgon już ma problemy z akceptacją tego, że istnieli tak drastyczni ludzie. Teraz przyszedł moment na to, by zastanowić się nad tym, co dzieje się w magicznym świecie. Również postawa Hermiony mi się podoba i jest jak najbardziej na miejscu - nie olała go, nie powiedziała 'idź do biblioteki i sobie czytaj'. Stara się z nim nawiązać dialog. Wyjaśnić, chociaż on niekoniecznie przyjmuje to do wiadomości. Wydaje mi się, że w sytuacji w jakiej ona się znajduje, tzn. jej przyjaciele mają ją gdzieś itd., też jest znaczące dla dalszej fabuły tego opowiadania. Nie wiem co dalej planujesz, nie mam pojęcia, jak potoczysz sytuację. Wiem za to jedno. Z każdym kolejnym rozdziałem jest coraz lepiej. Ja naprawdę widzę postępy w pisaniu. I choć nadal ubolewam nad długością (ostatnio jeden rozdział czytałam 2h z przerwami, bo ponoć miał ok.60 A4 i moze to jednak rzeczywiście była przesada ;p), to może takie krótkie, ale częste 'dawki' są dobre.
    Ja, choć ostatnio pisze Ci pod każdym rozdziałem bóg wie jaki esej, to wiedz, że doceniam twoją pracę. Początkowo, zaczęłam czytać i nie byłam w 100% przekonana, czy coś z tego będzie. Teraz się cieszę, że się nie poddałam i czytam dalej. W pewnym sensie, o ile mogę tak napisać, jestem głodna ciągu dalszego. Po każdym razie mam niedosyt. Ale to dobrze. Bo gdybym przeczytała i nie miałabym z tego żadnej frajdy, to gdzie cała zabawa?
    Ja podziwiam to, jak potrafisz przedstawiać problemy. I to nie problemy błahe - 'o boże! chłopak mnie rzucił'. Problemy ważne, znaczące i nad którymi trzeba się zastanowić. Nietolerancja jest dużym problemem. A z własnego doświadczenia też wiem, że opisywanie takich problemów nie jest łatwe.
    Ja może zacznę już kończyć ten swój esej. Cieszę się, że wróciłaś cała z Ukrainy. Patrząc w tv na to, co się tam dzieje, aż nie chce mi się wierzyć. Życzę weny, czasu i dalszych pomysłów. Trzymam kciuki, by dalej pisało ci się tak, jak teraz. Nie zawiedź swoich czytelników.
    Pozdrawiam,
    Klaudia ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam twoje opisy II Wojny ....
    Są takie że można to sobie wszystko wyobrazić i łzy aż same sie do oczu cisną. Rozdział wcale nie był taki krótki ;D Super że tak często je dodajesz :* Z niecierpliwością czekam na kolejny :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział całkiem dobry chociaż brakuje mi w nim reakcji Lucjusza na film bo w końcu on też niby został żeby się czegoś dowiedzieć :-) Co do edukacji wojennej to nie ważne, czy II wojna światowa, czy ta fikcyjna magiczna to i tak mają wiele wspólnego chociażby ideologie ludzi gorszych, jedynie broń mają różną. Podobało mi się również odkrycie przez dziewczyny że po tej drugiej stronie też może być ciężko:-) Bo prawda jest taka że historie piszą zwycięzcy ale żadna wojna nie ma wygranych bo ludzie giną po obydwuch stronach. I zarówno tych "dobrych" jaj i tych "złych" ktoś opłakuje. Mam też nadzieje że Hermiona pokaże Draco i te pozytywne rzeczy które go zaskoczą :-) pozdrawiam Agfa

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne.
    Mocno daje do myślenia. Smutne, ale prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje opowiadanie jest bardzo pouczające. Jak tak sobie żyjemy swoim rytmem, zabiegani w szarej codzienności to nawet nie myślimy o ważniejszych sprawach. Tylko one się dzieją, po prostu. Ludzie krzywdzą się każdego dnia, bez skrupułów tworzą "lepsze" rasy, które lepsze w cale nie są, ale niestety zdobywają swoje rzesze zwolenników prowadząc do scen wręcz okrutnych. Myślę, że właśnie o tym powinno się mówić, o sytuacjach, w których uwalniane są w nas najgorsze emocje i o tym, jak wpływają one na innych. Draco, kiedy na niego patrzę, jest takim standardowym człowiekiem żyjącym w swojej bańce, w której wszystko jest proste. Proste, gdyż nie dostrzega on pewnego rodzaju okrucieństwa, chociażby w istnieniu podziałów. Hermiona natomiast od zawsze musiała radzić sobie z uprzedzeniami i w jakiś sposób walczyć o swoje miejsce na świecie, więc oboje przedstawiają zupełnie inne światy, inne poglądy. Razem tworzy to kosmiczną mieszankę, która, taką mam nadzieję, dobrze wpłynie na oboje. On może nauczyć się od niej dojrzałości a dziewczyna może w końcu sama zrozumie, że każdemu należy się szansa, szansa na zrozumienie.

    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jej, jaki świetny :O
    Rozdział, tak jak wypowiadały się moje poprzedniczki- naprawdę daje dużo do myślenia. Nie każdy potrafi coś takiego napisać, uwierz mi:) Wielkie brawa!
    Przeczytałam wszystko dzisiaj i jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem: )
    Jedno z lepszych Dramione, naprawdę. Kurczę... Wow, jestem pod wielkim wrażeniem, coś ty ze mną zrobiła;o
    Oby tak dalej!
    Pozdrawiam i życzę weny:>
    http://dramione-milosc-przez-glupote.blogspot.com/
    [nowy rozdział]

    OdpowiedzUsuń