Moje Wy kochane!
Jesteście naj, naj, najlepszymi
Czytelniczkami, jakie ktokolwiek miał, ma i będzie mieć- wiecie!?
Komentarze pod miniaturką były tak cudowne, że
nawet nie będę próbowała tego opisać.
Oto następny rozdział. Cały z perspektywy
Draco. Trochę mało się dzieje, ale jest nieco przełomowyJ
Tak, wiem, że krótki…
Tak, wiem, że krótki…
Dedykuję go Hermionie Hasting.
Mam nadzieję, że wkrótce do Was wrócę… Ale w
weekend wyjeżdżam gdzie?- na Ukrainę.
Tak….tak właśnie. Jakby już nie mieli dość
kłopotów, jeszcze im ja potrzebna. ;)
Ale mam nadzieję, że wrócę cała i zdrowa.
Aaa, i jeszcze raz bardzo Was proszę, moje
Kochane, o zagłosowanie na http://stowarzyszenie-dhl.blogspot.com
Na pewno poznacie moje opowiadanie J
To dla mnie bardzo ważne….
Zagłosowałyście? To w takim razie teraz
rozdziałJ
ROZDZIAŁ 18
Dracon siedział między swoimi rodzicami i
pogardliwie patrzył na szlamę Granger.
Rozzłościła go, gdy tylko się zjawiła.
Spostrzegłszy jego tatę od razu z tą swoją cholerną gryfońską uprzejmością
zaszczebiotała, że sama odrobi dzisiaj szlaban. Głupia lizuska! Milutkie i
słodziutkie stworzenie, aż do obrzydliwości.
To co, że w jej głosie nie było nic, co
wskazywałoby na chęć popisania się. Widocznie była dobrą aktorką. Tak, to był
jedyny komplement, który mógł o niej powiedzieć.
No, oprócz faktu, że ma ładne oczy. Ale to
czysty przypadek, rzecz losowa! Nie można przecież uznać za komplement faktu
oczywistego!
Okej, okej, może i jeszcze miała inteligencję.
Chociaż… Bystrość i oczytanie to niewątpliwie
dobre cechy, ale żeby od razu nazwać je komplementami? Nie, to za dużo
powiedziane!
Naprawdę uroczo się śmiała. Ale w sumie co z
tego!? Każdy ładnie się śmieje. Normalne, wręcz BIOLOGICZNE.
Cholera! Za dużo przebywania z Granger. Czemu
jego matka mu to zrobiła… Myślał, że go kocha! A tymczasem jakby nigdy nic
ukarała go w tak okrutny sposób. I do tego jeszcze ojciec! Informację Narcyzy,
że szlama przerwie im miły wieczór swoją osobą, gdyż odbywa karę z ich synem,
skwitował jedynie skinięciem głowy. Nawet on nie stanął w jego obronie! Nikt,
nikt go nie kocha!
To… To nawet podchodziło pod znęcanie się nad
dzieckiem!
Z drugiej strony, niesamowite były te rzeczy,
które opowiadała Granger! W życiu by nie pomyślał, że Mugoli stać na coś
takiego! Granger nie mogła kłamać, o nie..
Jednak cóż, wciąż oni-czarodzieje, pozostawali sporo ponad tymi śmieciami. Mugole musieli wymyślać jakieś niezrozumiałe procesy, by łudzić się, że mogą dużo i są niezwykle utalentowani. A byli żałośni. Przecież różdżką można więcej i szybciej. Pomijając fakt, że magia to sprawa, której przenigdy nie nauczą się używać. Quidditch! Teleportacja! Proszek Fiuu! Pomijając już potęgę, z jaką wiązało się posiadanie różdżki…
Jednak cóż, wciąż oni-czarodzieje, pozostawali sporo ponad tymi śmieciami. Mugole musieli wymyślać jakieś niezrozumiałe procesy, by łudzić się, że mogą dużo i są niezwykle utalentowani. A byli żałośni. Przecież różdżką można więcej i szybciej. Pomijając fakt, że magia to sprawa, której przenigdy nie nauczą się używać. Quidditch! Teleportacja! Proszek Fiuu! Pomijając już potęgę, z jaką wiązało się posiadanie różdżki…
- Troszeczkę sobie porozmawiamy- dobiegł go
głos matki.
No
i pięknie! Równie dobrze mogła im odpuścić. Stwierdzić, że wystarczy już
szlabanu, bo przecież nie zrobili znowu nic takiego złego! Chociaż wtedy…
„Chociaż wtedy Granger nie pokazałaby mi tego, czym ma
mnie zadziwić”
Cholera, nie może mu tak zależeć!? Co takiego
mogłaby mu pokazać ta mała szlama, by wprawić go w zdumienie?
- Panna Granger ostatnimi czasy opowiadała nam
co nieco o zajęciach Mugoli- poinformowała tymczasem Narcyza, gdy Hermiona
weszła do gabinetu, a Draco z satysfakcją odnotował lekką niepewność, malującą
się na jej twarzy.
- Zgadza się- potwierdziła ostrożnie
Gryfonka.- Tak się złożyło, że dość często o tym rozmawiamy...
- Ale i tak czekam, aż mnie zaskoczysz! –
wtrącił Dracon, przybierając obojętny wyraz twarzy. – Na razie ci się to nie
udaje…
- I dlatego spanikowałeś, bo myślałeś, że zepsułeś
mi komputer? – mógłby przysiąc, że uśmiechnęła się do niego…. Jak ona śmiała?!
- Nie moja wina, że to….COŚ zgasło! Skąd
miałem wiedzieć… - zaczął, ale Granger mu przerwała.
- Hej, Draco- spokojnie! Przecież ja tylko żartuję!
Znowu uśmiech. Mrelinie, czy ona musi się tak
IRYTUJĄCO SŁODKO uśmiechać?!
- I tak nie macie pojęcia o większości spraw-
warknął w odpowiedzi, próbując zdusić w sobie gniew. – Teleportacja czy…
- Och- akurat „teleportacja” to termin dobrze
znany Mugolom- wpadła mu w słowo Hermiona.
Teraz
i Lucjusz, i Narcyza wpatrzyli się w nią z niekrytą ciekawością.
- Może byś zechciała wyjaśnić?- warknął Malfoy
Senior, trochę zbyt ostro jak na zwykłą, poprawnie uprzejmą rozmowę.
- Och, od zawsze zastanawiają się jak to
zrobić… I prawdę mówiąc ROZSZCZEPIĆ obiekt na atomy potrafią już od dawna, a
cały problem leży w tym, by z powrotem go złożyć w takiej samej konfiguracji…
Ostatnimi czasy zainteresowanie całą sprawą wzrosło, no i udało się nawet
teleportować kwanty….a to zawsze jakaś informacja.
- Co to znowu jest „kwanty”?- warknął Dracon,
starając się nie pokazywać po sobie zdumienia. Mugole i teleportacja? Tożto
absurd!
Narcyza nie kryła natomiast zdziwienia.
- To…. Niezwykle interesujące, Granger-
powiedziała w końcu , wciąż jednak utrzymując zwykły sobie w tych rozmowach
sceptycyzm.- Zechciałabyś tak może powiedzieć coś więcej?
(weź tu wytłumacz Malfoyom fizykę kwantową :D-
Przypis Autorki)
Hermiona zamyśliła się.
- Hmm, szczerze powiedziawszy nie mam pojęcia,
jak wam to wytłumaczyć….-zaczęła Gryfonka.
- Nie jesteśmy kretynami, Granger. Uważaj
lepiej na słowa- warknął Dracon, rad że wreszcie może przygadać dziewczynie.
Hermiona jednak nie wyglądała na speszoną.
- Oczywiście, że nie- tego nie powiedziałam.
Chodzi mi po prostu o to, że nawet mugolscy naukowcy dopiero poznają fizykę
kwantową, a ja wiem o niej tyle co nic…
- Kto by pomyślał, że jest coś takiego! –
wtrącił Dracon, ale dziewczyna tylko posłała mu dłuższe spojrzenie.
- Kwant to …eee.. pewna ilość energii danego
systemu, niepodzielna. To tak jakby…konkretna informacja, zawierająca się w
nim, ale o bardzo konkretnych właściwościach…. – zawahała się.- Taka cząstka
charakterystyki danego układu. Powiedzmy… Naprawdę, to tylko teoria… Zajęliśmy
się teraz bardzo mocno wyobrażeniowym działem fizyki. Nie można ot tak tego
pokazać bo…
- I twierdzisz, że MUGOLOM- to słowo Lucjusz
Malfoy wyjątkowo zaakcentował- udało się to coś teleportować?
- Tak, Teleportowaliśmy kwant, i to nawet nie
raz. Ale to tylko badania.
- Ale…ale po co?- pytała Narcyza. – Po coś
takiego robić?
- Cóż, pierwszą odpowiedzią jest- dla badań-
odrzekła Hermiona. – A poza tym…..Chodzi o odtworzenie DOKŁADNYCH własności
kwantu w innym miejscu. O projekcję
czegoś identycznego dzięki bardzo silnemu splątaniu. Nie, nie wiem czym jest
splątanie kwantowe, oprócz tego,
że jest to niezwykle mocne powiązanie między kwantami- uśmiechnęła się. –
Oczywiście do teleportacji ludzi od tego jeszcze bardzo, bardzo daleko.
Niemniej samą IDEĘ procesu opanowujemy.
- To głupie! I dziwne….- zdenerwował się
Draco.
- Głupie?- Gryfonka pozwoliła sobie na wzrok
pełen dezaprobaty. – Bo każdy w naszej szkole UMIAŁBY na pewno teleportować
kwant, hmm? Dziecinnie proste!- westchnęła. – Wiem, że to może nie robi na
tobie wrażenia… Po prostu opowiadam tobie i twoim rodzicom to, co chcecie
wiedzieć.
- Mówiłaś, że Mugole umieją się rozszczepiać?
– zagadnął szybko Lucjusz, nie chcąc doprowadzić do kłótni między synem, a
Hermioną. To prawda, popierał poglądy Dracona, ale jednocześnie był na tyle inteligentny
by wiedzieć, iż nie kłótnia nie byłaby najszczęśliwszym rozwiązaniem.
Pozatym- mimo iż tego po sobie nie pokazywali-
wszyscy Malfoyowie naprawdę byli zafascynowani tym, co mówiła Gryfonka.
Hermiona
ymczasem wpatrywała się w smutno małżeństwo arystokratów.
- Oczywiście- szepnęła. – Chociażby przez
bombę atomową.
- Hiroshima i Nagasaki- szepnęła ledwo
słyszalnie Narcyza.
Hermiona skinęła głową.
- Dokładnie- potwierdziła.- Kilkaset tysięcy
ludzi w jednej chwili….Wyparowało. Rozpadło się. Zniknęło. Właśnie przez
ROZSZCZEPIENIE SIĘ na pojedyncze atomy. Ułamek sekundy. Tyle co….- urwała-
mrugnięcie... Nawet byśmy nie poczuli….
- Przestań, Granger- warknął Draco, starając
się nieco zamaskować niepewność, jaka go ogarnęła. – Jesteś teraz
nieco…przerażająca- dodał w końcu.
Hermiona wzruszyła ramionami.
- Możliwe- oświadczyła spokojnie. – I
dlatego…nienawidzę ... Tak, nienawidzę ich za niesamowitą zdolność do
niszczenia, destrukcji wszystkiego i wszystkich. Ale to nie jest cecha właściwa Mugolom. Oni po
prostu dysponowali takimi środkami.
I najgorsze jest to, że wcale nie JA jestem
przerażająca. Ja tylko opowiadam historię.
**************
Dracon Malfoy siedział bez ruchu na krześle.
To dzisiaj. Dzisiaj Hermiona Granger pokazała
mu coś, czym na pewno go zadziwi.
Myliła się. Dracon Malfoy nie był zdziwiony.
Dracon Malfoy myślał, że to, co pokazała mu dziewczyna było tylko złudzeniem.
Koszmarem nocnym. Halucynacją.
Dracon Malfoy nie mógł się ruszyć już dobrą
godzinę po tym, jak ona pokazała mu to, co obiecała.
Najpierw, gdy przyszła z tą swoją śmieszną
skrzyneczką z literami, która ma rzekomo pomóc paralitykom- myślał, że
wygrał. Prawdę mówiąc nie mógł uwierzyć,
iż dziewczyna jest na tyle naiwna, by sądzić, że to jeszcze może go zdumieć.
Potem pokazała w urządzeniu zdjęcia, tylko o
wiele dłuższe i mówiące. Powiedziała, że to się nazywa film.
Film trwał trzy minuty i był o jednorożcu.
Musiał przyznać, spodobało mu się to, ale bez
przesady. I znów chciał ją wyśmiać.
A potem pokazała inny film, o wiele, wiele
dłuższy.
To była ta wojna, o której mama w wakacje coś
czytała. Był przekonany, że była to wyjątkowo niesympatyczna rzecz.
Mylił się.
Nie potrafił określić swoich uczuć, gdy
obserwował poczynania bohaterów.
Obozy, które potrafiły zabić setki dzieci w
ciągu paru sekund.
Makabryczne szkielety, owleczone skórą,
patrzące zewsząd na niego fioletowymi oczami zza drucianej klatki.
Ulice pełne wrzasku i śmierci.
Rozmowy, tak wybitnie proste rozmowy
prowadzone przez postacie.
Ktoś kogoś ratował, ktoś się śmiał, ktoś się
zakochał.
Ś M I E C H!
Czy wtedy naprawdę istniało coś tak
NIEWŁAŚCIWEGO? Jak można było się śmiać gdy TAM setki dzieci z popękanymi
ustami…
Makabrycznych dzieci. I nie tylko dzieci.
Mugolskie miasto z domami, sklepami,
kościołami, parkami i innymi typowymi elementami infrastruktury- przemienione w
pusty plac z kamieniami.
Kamieniami i kawałkami ciał.
Ludzie zabijający innych ludzi- na raz, w
masowej ilości. I to nie za pomocą różdżki, ale czegoś, co tworzyło kule ognia.
Potem po kilkadziesiąt takich ciał
zasypywanych brudną ziemią.
Czaszki rozłupane, rozbite jak orzechy.
Ciała porozkładane po ulicy, drodze, polu.
Chodziły po nich zwierzęta, uciekający ludzie deptali i potrącali.
Chłopcy młodsi od niego uzbrojeni w młotek
naprzeciwko wielkiej machinie, miotającej ogień we wszystkie strony.
Krew, tortury i….
I mnóstwo innych rzeczy. To było…tak bardzo
INNE od tego, co widział do tej pory, że nie wiedział, co ma zrobić.
Czy wrzeszczeć, czy się schować.
Czy siedzieć w miejscu, czy zacząć biegać w
kółko.
Co
myśleć?
Co robić? Co ZROBIĆ? Czy jest sens COKOLWIEK
robić?
Przecież…
Ponieważ…
No a jeśli…
Najgorsze ze wszystkiego były ostatnie słowa
Hermiony.
„To wszystko działo się naprawdę, Draco… I
nikogo nie szokowało. Każda z tych rzeczy i jeszcze więcej była wtedy tak
powszechna, jak to, że ty czy ja oddycham”.
Omg. To o tej wojnie... Straszne. Ale Malfoye tacy zdziwko hhaha Hermiona wyskakuje z fizyką kwantową i Draco taki przerażony jezu zajebisty rozdzial i jak zwykle inteligentnie wszystko wyjaśnione... Mądra jesteś
OdpowiedzUsuńmilego wyjazu
PM
Ukraina? TERAZ? Serio?
OdpowiedzUsuńAle przejdźmy do rozdziału ;) Doczekałam się wreszcie punktu widzenia Draco. Ale mam niedosyt. Jakby czegoś mi brakowało. Co prawda, nie wiem jeszcze czego, ale tak po prostu ja bym chciała chyba więcej mądrego, inteligentnego ślizgona. Sama nie wiem. ;p spodziewałam się jakoś dłuższej rozmowy z rodzina Malfoyów. Czytając, miałam wrażenie, że jest bardzo krótka ;p Ale jednak opis przeżyć Draco, po tym co obejrzał mi się spodobała. Takie niedowierzanie, strach, wręcz panika przemawiały przez ten tekst. Jest spoko. Liczę na to, że to rozwiniesz jakoś bardziej. I ja naprawdę chciałabym dłuższe te rozdziały. Ja rozumiem, że nie każdy ma czas na pisanie. Nie każdy ma nawet wenę na pisanie długich rozdziałów. Jednak ja jak zaczę czytać twój rozdział, to zanim się wkręcę, to już się skończył. Ja wolałabym jednak zagłębić się całkowicie w treści i nie móc się oderwać. Uwielbiam coś takiego, że mnie tak wciągnie, że mnie nic nie ruszy sprzed komputera. Tu, nad czym ubolewam, nie jest mi to dane. Ale kto wie, może się jeszcze rozkręcisz. ;) Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia do czego zmierzasz z tym opowiadaniem. Z jednej strony jest tak zagmatwane, a z drugiej, ma to być dramione, ale coś czuję, że zanim do tego dojdziesz, jeszcze sporo czasu minie. Dlatego ja czekam, cierpliwie, bo chcę wiedzieć czym jeszcze nas - czytelników zaskoczysz. A jestem pewna, że czymś zaskoczysz, bo jest tyle rzeczy, które mogą zadziwić Malfoyów, że to się w głowie nie mieści. ;)
Ja życzę weny, czasu i wróć bezpiecznie z Ukrainy, byś szybko napisała kolejny rozdział.
Pozdrawiam,
Klaudia
Wspaniały rozdział :) Przyznam że zgadzam się z anonimkiem w kwestii tego, że nie mam pojęcia do czego zmierzasz w tym opowiadaniu, ale z przyjemnością się tego dowiem :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
Witaj,
OdpowiedzUsuńPo pierwsze udanego wyjazdu, żebyś wróciła cała
Po drugie jeśli chodzi o rozdział to są same świetne. Świetne kolejne dodanie fizyki kwantowej, wojny. Pokazanie tak naprawdę, że mugole są wstanie zrobić więcej złych rzeczy niż Voldzio ze swoją Avadą.
Po trzecie, perspektywa Draco, bardzo urozmaica historię, początek wręcz genialny jego przemyślenia były świetne, aż się uśmiałam a końcówka no cóż prawdziwa i widać, że każdy ma takie same przemyślenia, bo rozumiem, że opisałaś obozy śmierci i prawdę o tym.
Czekam na kolejny rozdział
pozdrawiam
Nie wiem co mam napisać ... To jak opisałaś wojnę było niesamowite !!!
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam że mój podziw dla ciebie i Twojej twórczości mógł jeszcze bardziej urosnąc !!!
Mam nadzieje ze wrócisz cała z Ukrainy. Trzymaj sie tam ciepło ;*
O jaaa. opisalas wojnę wspaniałe. To jak lucjusz interesował się teleportacja było niesamowite. Rozdział wspaniały. Cudo.
OdpowiedzUsuń+u mnie pojawił sie nowy rozdzial
http://great-unknown-feeling.blogspot.com/?m=1
Teraz na Ukrainę? Przecież tam wszędzie Putin;/ wróć cała i zdrowa!
OdpowiedzUsuń"weź tu wytłumacz Malfoyom fizykę kwantową" kozacki fragment!;D nie ważne do czego blog zmierza, ważne, że jest nietuzinkowe i wciąga. Uwielbiam Twoją kreację bohaterów, potrafisz tak odejść od standardów, że ciężko byłoby znaleźć coś podobnego.:)
Jeszcze raz - wróć cała i zdrowa!;)
Pozdrawiam! narcotic-story
Heh, na muszę przyznać, że masz zdolność manipulowania uczuciami. Kiedy to czytałam momentami chciało mi się śmiać, uśmiechałam się, a nagle zaczynało być poważnie.
OdpowiedzUsuńHermiona nieźle ciała na psychikę Dracona :P.
Te jego rozmyślania o jej zaletach.
Rozdział faktycznie troszeczkę krótki, ale ciekawy.
Czekam na next i pozdrawiam,
hopelessdream
Oj, przepraszam za literówki :p
Usuńostatnio znalazłam twojego bloga i zaskakujesz mnie swoim stylem pisania.wróć cała i zdrowa i jeśli można spytać kiedy kolejna notka??weny życzę
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział;)
OdpowiedzUsuńRozdział - ciekawy i nieco melancholijny. Taka smutna rzeczywistość..
OdpowiedzUsuńSzczególnie podobał mi się opis uczuć Draco, naprawdę dobrze to wszystko zgrałaś . Z niecierpliwością czekam na 19 :) no i zapraszam do siebie na 16 rozdział i na drugiego bloga - Two different worlds ( nie jest w tematyce HP ani w ogóle żadnej książki - moje autorskie ;D )